Rozdział 12: Intryga i wyznania

275 13 2
                                    

   Jane bardzo lubiła przerwę na lunch. Wtedy większość uczniów zlatywała się do stołówki, a ona mogła zaszyć się wraz z Haruką, Aki oraz Jess w sali kółka teatralnego i w spokoju posłuchać muzyki lub pogadać z dziewczynami. Niestety dziś ktoś musiał zepsuć jej ten zwyczaj.

   Popatrzyła niechętnie na Rogera. Lubiła go. Był wiecznie wyluzowany i dało się z nim pogadać na wiele różnych tematów. Niestety dziś miała wyjątkowy zły nastrój, a rudzielec tylko pogarszał ten stan. Szczególnie, że zagradzał jej drogę do szafki, a ona naprawdę nie miała ochotę na pogaduszki.

– Przesuń się – powiedziała.

– Jane, naprawdę powinnaś nieco bardziej się zżyć z naszą klasą – stwierdził rudzielec, opierając się ramieniem o ścianę. – Ostatnio wszystkich unikasz. Coś się stało?

– I tak w tym roku kończymy szkołę, więc po co? – spytała, ignorując drugą część wypowiedzi. Założyła ręce na piersi. – Serio, suń się.

– Jak to po co? Chcesz być zapamiętana jako wyalienowana dziewczyna?

– Nie dbam o to – powiedziała i podniosła czerwoną torbę. Złote ćwieki zalśniły w świetle lamp. Roger zrozumiał przekaz i zrobił dziewczynie przejście.

   Jane wykręciła kod i otworzyła szafkę. Powitało ją wspólne zdjęcie z dziewczynami oraz strony zapisane drobnym maczkiem. Wyciągnęła trzy pierwsze kartki i przyjrzała im się. Haru ostatnio prosiła ją o jakąś krótką piosenkę do przedstawienia, opowiadającą o nieszczęściu i walce o honor. Ta chyba się nada. Włożyła zapiski do torby, dorzuciła książkę z algebry i zamknęła szafkę. Już miała odejść, gdy zauważyła, że Roger cały czas koło niej stoi.

– Wiesz co, Roger? W gruncie rzeczy mogłabym nieco bardziej zżyć się z naszą klasą – powiedziała, podnosząc na niego oczy. – Jednak wydaje mi się, że jestem za mało inteligenta, by rozmawiać o najnowszych seks skandalach celebrytów lub kto jak się pomalował – uśmiechnęła się kpiąco. – Wybacz.

   Nie poczekała na odpowiedź, lecz ruszyła w tłum uczniów, rozpychając się łokciami, bo praktycznie cały strumień zmierzał ku parterowi, gdzie mieściła się stołówka oraz automaty z przekąskami.

   Niespodziewanie wpadła na zasępioną Akane oraz Shienę, która trzymała się jej kurczowo, jakby bała się, że fala ludzi ją porwie.

– Och, Jane! – Szatynka zamachała do niej. Akane jedynie uniosła wzrok i po sekundzie go spuściła. – Gdzie idziemy?

– Sala teatralna, jak zawsze – mruknęła. – Gdzie zgubiłyście Jessie?

– Olała zajęcia, podobno siedzi na Vestalii – wyjaśniła Haruka, ciągnąc za sobą Akane. Jane spojrzała na nią pytająco. Okularnica wzruszyła ramionami. – Masz tę piosenkę dla mnie?

– Yeah, zaraz ją sprawdzimy – Wilson trąciła Akane łokciem, kiedy udało im się wejść na schody. – Co ci jest? Wyglądasz jak rozjechana żaba.

– Życie jest do dupy – burknęła Aki, patrząc na nią spode łba. – Jak jedna rzecz pójdzie kurwa dobrze, to kolejna się rozjebuje.

   Jane uniosła brew. Depresyjna Akane to było coś dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, że spotkały ją ostatnio same dobre rzeczy. Śmierć tamtego skurwiela, zaczęcie nagrywanie singla. A może wydarzyło się coś, o czym nie wiedziały? Nieee, Akane zaraz by przyleciała z wieścią, ona nie była z tych, co trzymają wszystko w sobie.

– Singiel? – spytała Haruka, jednocześnie wślizgując się do sali.

– Nope – Akane usiadła na schodkach prowadzących na scenę i podparła podbródek o dłoń. – Po prostu nie ogarniam logiki niektórych facetów.

Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.IIWhere stories live. Discover now