Rozdział 15: Wąż i Mysz

266 36 27
                                    

Zaniepokojeni hałasem rodzice uchylili klapę w podłodze, by zainterweniować w przypadku nagłego wypadku - ostatecznie pół minuty temu słyszeli podniesione krzyki i zdrowe huknięcie o posadzkę. Ale widoku splatających się ciał swojej córki z jej nowym chłopakiem... cóż. To w ogóle nie wchodziło w rachubę. Na twarzy Toma pojawił się delikatny rumieniec. Bez słowa oboje wycofali się z powrotem na dolne piętro piekarni, w zasadzie wdzięczni losowi, że nie trzeba wzywać do nikogo karetki. Jeszcze tego by im trzeba było w dniu, kiedy odwiedzało ich rekordowo dużo klientów.

***

Nie wiedzieli ile czasu minęło, kiedy oboje się opamiętali. Gdy otworzyła oczy i mrugnęła kilka razy, jakby chciała strzepnąć z rzęs wspomnienie nierealnego snu, dostrzegła, że Luka wpatruje się w jej twarz spod wpół przymkniętych powiek. Jakby nagle wróciła do niej pełnia świadomości, napięła mięśnie i chciała odskoczyć, ale jedna dłoń na jej potylicy, a druga na plecach - skutecznie uniemożliwiały jej jakiekolwiek manewrowanie.

- Już uciekasz? A mówiłaś, że chcesz z tym skończyć - mruknął zawadiacko.

- J-j-ja...

- M-m-m-marinette, wiem - zaśmiał się, odpowiadając na jej zająknięcie. - Poznaliśmy się już... całkiem dawno temu.

Wstępujący na jej policzki rumieniec dodatkowo go rozbawił.

- Nie musisz się niczego wstydzić. Chcę, żebyś czuła się przy mnie swobodnie, okej? - delikatnie wysunął dłoń spomiędzy jej włosów. - Teraz powoli zwolnię swój uścisk, a ty wcale ode mnie nie odskoczysz... Zachowuj się naturalnie, Marinette.

Musiał przyznać, że szło jej całkiem nieźle... przynajmniej do pewnego momentu. Bo tuż przed tym, gdy miał ją pochwalić, musiał chlapnąć o jedno słowo za dużo. Cóż jednak miał poradzić na to, że bardzo zależało mu na utrzymaniu dobrej relacji z tą dziewczyną?

- Powoli musisz nauczyć się obcować z moją bliskością. Od dzisiaj będzie to praktycznie codzienność. Co ty na to?

I właśnie wtedy cały jej dotychczasowy postęp nagle wziął w łeb. Znowu się zarumieniła, znowu zasłoniła twarz dłońmi i niczym błyskawica odsunęła się od niego, uciekając w popłochu niczym mysz przed wygłodniałym wężem. Chłopak westchnął zrezygnowany.

- Ja cię tak bardzo przepraszam, Luka...!

Obrócił głowę w bok, wcale nie siląc się na wstawanie z zajmowanej pozycji.

- Za co?

- Za ten upadek i... i... i... to co potem...

- Co... "potem"? - uśmiechnął się przebiegle.

- Ten cały... wiesz!

- Mogę się domyślać, ale nie jestem pewien.

- Jesteś nieznośny!

Zaśmiał się życzliwie, kierując spojrzenie z powrotem na sufit jej pokoju. 

Jedno oko Adriena spoglądało teraz na niego z czystą nienawiścią. Nie, stop, wróć. Musiał przestać sobie dorabiać ideologię do zwykłego, zniszczonego zdjęcia. Ale cóż mógł poradzić, że tak bardzo sprawiało mu przyjemność pastwienie się nad tym Bogu ducha winnym Adrienem! Chciałby widzieć go teraz tu, obok... i złapać Marinette w pasie, przyciągnąć ku sobie, a potem pocałować ją jak nigdy nikt jej nie całował. A to wszystko na tych jego cholernych, jadowicie zielonych oczach!

- Tylko troszeczkę.

Odpowiedział krótko, uśmiechając się do własnych myśli.

"Wygrałem, panie Agreste. I co ty na to?"

***

Miraculous: Motyl i Wąż [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz