Kiedy następnego dnia zobaczyła Lukę stojącego w korytarzu, pogrążonego w rozmowie ze swoim kolegą z klasy, przez chwilę się wahała. Kluczyła między ludźmi, czekając, aż wreszcie zostanie sam - ostatecznie jednak przystanęła przy przeciwległej ścianie, i ściskając mocno plecak, obserwowała twarz chłopaka zmieniającą się niczym w kalejdoskopie emocji. Najpierw był zdenerwowany, potem poruszony, a ostatecznie wybuchł serdecznym śmiechem, klepiąc znajomego po ramieniu, na pożegnanie.
To na tę chwilę tak bardzo czekała.
Kiedy ciemnowłosy kolega oddalił się od obiektu jej westchnień, Marinette przypuściła skuteczny szturm na Lukę.
- Whoah! - zawołał, kiedy poczuł uścisk na swoim ramieniu. Maleńka Marinette uczepiła się go niczym jakiś lep. - Widzę, że humor ci dopisuje.
Wolną ręką ujął jej podbródek, zaraz unosząc go nieco do góry. Z tej perspektywy spoglądał wprost w jej roześmiane oczy.
- Miałam bardzo przyjemne sny - przyznała.
- Doprawdy? A co takiego ci się śniło?
Przez moment milczała, dobierając w myślach odpowiednio brzmiące słowa.
- Dobry anioł stróż - odparła ze śmiechem wymijająco, nie chcąc zbytnio zagłębiać się w szczegóły. - Uzmysłowił mi kilka ważnych rzeczy.
- Na przykład? - zapytał zaczepnie.
- Na przykład to - wspięła się na palce i ucałowała go w usta, ku ogólnemu zaskoczeniu Luki. Chyba nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by z taką werwą przejęła inicjatywę w ich związku. - I jak?
- Prowokujesz apetyt na więcej - mruknął, przyciągając ją bliżej siebie. Nim jednak zdążyłby zrobić coś więcej, komentarz z tłumu zupełnie wytrącił go z nastroju.
- Hola, hola - ten głos nie mógł należeć do nikogo innego. Alya, jako pierwszorzędna reporterka, miała tendencję do wyhaczania najlepszych kąsków z tłumu.
- Nie wstyd wam? - mruknęła zażenowana Juleka, odwracając wzrok od swojego brata.
- Brawooo! - jedyna ukontentowana z takiego rozwoju sytuacji była Rose, ale to już przestało dziwić kogokolwiek. Wiecznie zadowolona, szczególnie ze spraw o zabarwieniu iście romantycznym.
Luka wypuścił z objęć podbródek Marinette, a ta wycofała się dwa kroki i połowicznie schowała za jego osobą. Oczywiście. Dopóki nikt z bliskich przyjaciół nie patrzył, to wyskakiwała z niej prawdziwa lwica... a przy gromadce zaufanych gapiów nagle traciła cały rezon. Boże. Nawet tłum przechodzących wcześniej ludzi jej nie zatrzymał!
- Gdybym był sławny, nie dziwiłbym się, że ciągnie się za nami taki ogon. Ale w tym wypadku muszę was zapytać... co wy tu robicie? - Luka był rzeczywiście zaintrygowany.
- Tam gdzie jest sensacja, tam jestem ja! - pierwsza wyrwała się Alya.
- Sensacja? - zbył ją prychnięciem. - Miałoby to więcej sensu, gdybyś była singielką. Ale z tego co wiem, to wciąż masz chłopaka. Nie możecie zacząć żyć własnym życiem?
- A może ich życie nie jest takie ciekawe jak wasze? - do głosu doszła Juleka, choć nie brzmiało, by była zainteresowana dalszą dyskusją.
- No wiecie? - zaperzyła się Alya. - Prowadzimy dość... ekstrawaganckie życie uczuciowe!
- W takim razie wytłumacz mi, dlaczego przerywasz nam każdą intymną sytuację?
- Intymną? - teraz to ona prychnęła rozbawiona. - Wokół są setki osób!
- Setki osób, dla których jesteśmy zwykłymi, przypadkowymi uczniakami, i którzy mijają nas bez większego zainteresowania. Więc w tym pozornie wielkim tłumie nie jest trudno czuć się indywidualistą.
- Alya... mogłabyś dać nam trochę... prywatności? - nieśmiało odezwała się Marinette.
- Boże... nie sądziłam, że to taki problem! - westchnęła teatralnie. - Ja po prostu cieszę się, dziewczyno, że wreszcie jesteś szczęśliwa!
Potem wykręciła się na pięcie i zniknęła w tłumie, a Luka i Marinette spojrzeli po sobie bez zrozumienia. Jednocześnie wzruszyli też ramionami.
- Dobra, nieważne. Widzimy się na lekcji - odezwała się Juleka, i ciągnąc za sobą Rose, obie udały się w stronę klasy chemicznej.
- Czasem cieszę się, że nagle zyskałem tylu nowych przyjaciół - westchnął Luka, kiedy zostali pozornie sami. Pozornie, bo przecież mijały ich dziesiątki zupełnie przypadkowych uczniów. - Ale czasami mam serdecznie dość ich wścibskiej natury. I że Juleka daje radę w takich warunkach... miałem ją za cichą i spokojną dziewczynę!
- Jeszcze dużo rzeczy nie wiesz, Luka... naprawdę - zachichotała w odpowiedzi, w duszy zgadzając się z jego stanowiskiem. Alya miała... ciężki charakter. Ale nie zamieniłaby jej na żadną inną przyjaciółkę.
- No nic, z naszej przerwy zostało już tylko kilka smutnych sekund. Widzimy się dzisiaj u ciebie? - zapytał, całując ją szybko w czoło.
- Mhm!
Kiedy się rozchodzili, zastanawiał się jeszcze nad powodem jej dobrego humoru.
Czyżby Adrien Agreste nieświadomie przyczynił się w jego sprawie?
***
CZYTASZ
Miraculous: Motyl i Wąż [zakończone]
FanfictionJest to bezpośrednia kontynuacja Kryzysu Bohatera, ale każdy fan Miraculum powinien bez problemu się tutaj odnaleźć ;) --- Rzeczywistość bez Adriena była przytłaczająca. Po tym, gdy poznali już swoje wzajemne tożsamość i nawet zdążyli wyznać sobie m...