-------------------------
Rozdział dedykowany jednej z miłych Czytelniczek z okazji jej urodzin - pozdrowienia dla AylaCrevan ! W związku ze zbieżnością nicku z imieniem jednej z postaci, Alya będzie miała dziś swój gościnny występ!
W każdym razie: niech Ci się życie wiedzie słodko, tak słodko, jak smakują adrienowe croissanty... a wena nigdy Cię nie opuści :) 1oo lat!
-------------------------
Minął tydzień, odkąd skonfrontował się z Adrienem w postaci Władcy Ciem. Od tamtego czasu nie zauważył jego żadnej podejrzanej aktywności w najbliższym otoczeniu Marinette. Mogło to oznaczać dwie rzeczy.
Albo się przestraszył, podkulił ogon i uciekł...
...albo pracował nad czymś wielkim, co mogło zatrząsnąć jego nogami, a sercem Marinette.
Z drugiej jednak strony nie chciał popadać w paranoję. Węszenie wszędzie spisku zaburzyłoby jego dotychczasowy spokój ducha, a bardzo mu zależało, by żyć w harmonii i zgodzie z resztą wszechświata. Nie był chłopakiem konfliktowym. Jeśli coś dało załatwić się inaczej, niż przemocą, to dokładał wszelkich starań, by tak się właśnie stało.
- Świetna robota, Kitty Section! - pochwalił wszystkich, odkładając gitarę. - No i Marinette... naprawdę cudowny wokal - zbliżył się do niej i pogładził jej granatowe włosy, traktując to jako formę dodatkowej pochwały. Chętnie zrobiłby z nią coś więcej, ale respektował jej wstydliwość i nie miał zamiaru odstawiać scen przed resztą zespołu.
- Co wy na to, żebyśmy wyskoczyli dziś gdzieś na miasto? Może kręgle? - zaproponował Nino.
Cała ekipa zgodnie przytaknęła, i tylko Marinette wyłamała się z ich jedności.
- Wybaczcie, obiecałam dzisiaj rodzicom, że pomogę im w przygotowaniach przed weekendem. Mają naprawdę dużo zamówień w związku z otwierającym się sezonem modowym. Co chwilę skądś napływają nowe rezerwacje na wymyślne torty i przekąski... - westchnęła ciężko. Naprawdę chciałaby się wyrwać z nimi na kręgle.
- Iść z tobą? - zaproponował Luka, ale Marinette potraktowała go pobłażliwym uśmiechem.
- No co ty, to nie twoje rewiry - przyznała z rozbawieniem. - Bardziej byś nam przeszkadzał, niż pomógł. Nie obraź się, oczywiście. Wiem, że masz sprawne palce i jesteś bardzo obrotny we wszystkim, czego się podejmiesz...
Nim dokończyła, zreflektowała się, że na ustach zebranych wokół osób wykwitły potężne, dwuznaczne uśmiechy. Alya nawet pochrząkiwała znacząco, jakby chciała dać jej coś do zrozumienia. Kiedy przesunęła spojrzenie na Lukę, dostrzegła, że chłopak z zakłopotaniem przyłożył dłoń na kark i uciekał spojrzeniem gdzieś w róg swojego pokoju.
- ...co? - zapytała, całkiem nieświadoma.
- Nic nic, kontynuuj - mruknęła Alya, niemal krztusząc się ze śmiechu.
- Powiedziałam coś zabawnego?
- Oprócz tego, że Luka ma bardzo sprawne palce i jest całkiem obrotny... to nie - z pomocą przyszedł jej Nino, najwidoczniej jako jedyny czujący się źle ze świadomością, że teraz każdy patrzy na nią jak na kompletnego zboczeńca.
- Czy wy... - Marinette zająknęła się w pierwszej chwili, czując rumieniec wstępujący na jej twarz. - ...jesteście normalni?
Z tymi słowy cała grupa wybuchła śmiechem, pomijając oczywiście ją oraz Lukę. Chłopak jedynie spoglądał na nią rozbawionym wzrokiem, a potem wzruszył ramionami, godząc się na swój los.
- Nienawidzę was, wiecie? - przyznała z lekkim rozbawieniem, ale sama nie mogła uwierzyć w to, że zadaje się z bandą takich dzieciaków. - Dorośnijcie!
- Oj no, Mari, daj nam się trochę pośmiać - wydusiła wreszcie Alya. - Odkąd nie ma z nami Adriena, to bardzo rzadko zdarza ci się...
Zamilkła.
Zdała sobie sprawę, że wokół niej momentalnie zapadła martwa cisza.
- Ups... - mruknęła, przykładając dłoń do ust. Wszystkie spojrzenia były wycelowane prosto w jej osobę. Wszystkie, prócz Marinette, która wyjątkowo luźno przyjęła jej dygresję.
- Spokojnie, nic się nie stało - powiedziała, chcąc załagodzić sytuację. - Nie musicie się tak bać. Już się z tego wyleczyłam.
Ale, sądząc po reakcji, chyba nikt nie uwierzył w jej słowa.
- Nooo... także... ja już pójdę, rodzice czekają - kontynuowała wymijająco, kiedy nikt nie podjął innego tematu. - Bawcie się dobrze! I wyślijcie mi kilka fotek żebym wiedziała, co mnie ominęło!
- Spotkamy się na miejscu! - Luka rzucił do reszty zespołu, a potem wyszedł tuż za Marinette. Przecież nie mógł puścić jej teraz samej!
- Przepraszam cię - powiedziała, gdy znaleźli się z dala od reszty grupy.
- Za co?
- Za tamte słowa...
- Ależ ja się nie gniewam. W zasadzie trudno się z nimi nie zgodzić.
- Doprawdy?
- Mhm.
I znowu to jego zawadiackie "mhm", po którym nastąpiła minuta ciszy. A potem nagle, jak grom z jasnego nieba:
- Chcesz się przekonać?
Czując narastającą falę wstydu, schyliła głowę ku ziemi i pozwoliła włosom opaść swobodnie na boki jej twarzy, zasłaniając ten rumieniec, który niczym soczysty burak wykwitł na jej policzkach. Zaciskając dłonie w pięści przyspieszyła kroku, byleby jak najszybciej pozbyć się jego uciążliwego towarzystwa.
A Luka?
Dreptał za nią, śmiejąc się w głos, jak nigdy dotąd.
***
CZYTASZ
Miraculous: Motyl i Wąż [zakończone]
FanfictionJest to bezpośrednia kontynuacja Kryzysu Bohatera, ale każdy fan Miraculum powinien bez problemu się tutaj odnaleźć ;) --- Rzeczywistość bez Adriena była przytłaczająca. Po tym, gdy poznali już swoje wzajemne tożsamość i nawet zdążyli wyznać sobie m...