------------
Wysoce zalecane odsłuchanie piosenki na sam koniec rozdziału :)
Utwór pochodzi z bajki Bee and PuppyCat - którą przy okazji szczerze polecam :D
------------
Leżeli na jej łóżku, on wsparty o puchowe, wężowe ciało, ona zaś prosto na jego klatce piersiowej. Na dworze zaczęło się ściemniać, ale postanowili nie zasłaniać okna, o które ostatnio był tak dużo krzyku. Patrząc w nie, śmiali się do siebie samych w duchu.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci taki spokojny wieczór? - mruknął, gładząc delikatnie jej ramię.
- Co masz na myśli?
- Wiesz... nie jestem do końca rozrywkowym chłopakiem, ani żadną duszą towarzystwa - przyznał szczerze, przymykając oczy. - Może wolałabyś iść do jakiegoś parku rozrywki, albo na kręgle... ostatnio ominął cię nasz wspólny wypad.
- Nie - ucięła krótko, rzeczywiście nie mając z tym żadnego problemu. - Poza tym... jeśli nie jesteś "wyjściowy", to dlaczego wtedy poszedłeś z pozostałą grupą do klubu?
- Bo ja wiem - wzruszył delikatnie ramionami, co wyraźnie poczuła pod swoją głową. - Chyba liczyłem, że jednak do nas wpadniesz. Skoro nie mogłem spotkać się z tobą wieczorem, to spróbowałem szczęścia gdzie indziej.
- Przecież mówiłam ci, że nie dam rady się wyrwać...
- Wiem - przyznał z rozbrajającą szczerością, i to jeszcze uśmiechając się do siebie. - Ale co ja poradzę, że nie miałem dość twojego towarzystwa?
Prychnęła pod nosem, a potem poczuła klepnięcie na swoim ramieniu.
- Hej, za co to?
- Za bagatelizowanie moich uczuć.
- Co proszę? - nie mogła się nadziwić.
- Słyszałem jasno i wyraźnie, że prychnęłaś - mruknął rozbawiony. - To ja tu dzielę się z tobą moimi przemyśleniami, a ty masz mi tylko tyle do powiedzenia? Lekceważące prychnięcie? To jest wszystko, co chciałaś mi zakomunikować?
- Luka... wiesz, że to nieprawda.
- Czy aby na pewno?
- Tak. Po prostu... cały czas próbuję oswoić się z myślą, że ktoś może tak bardzo chcieć mojej obecności.
Wydał z siebie charakterystyczne mruknięcie wskazujące na fakt, że musiał się nad czymś zastanawiać.
- Czy ty znowu porównujesz mnie do Adriena?
Zamilkła.
Przecież wcale nie chciała tego mówić, a jednak słowa same broniły swojego stanowiska.
- Przepraszam.
- Mówiłem ci już, że nie ma za co. Mów mi więcej. Przynajmniej będę wiedział na jakich płaszczyznach muszę się podciągnąć.
- Ale... Luka! Ty wcale nie musisz być lepszy, niż jesteś teraz! - między swoją głowę, a jego klatkę piersiową, wsunęła nieśmiało rękę. Potem zaś obróciła się tak, by móc spojrzeć na jego twarz. - Bądź po prostu... sobą. Przy mnie nie musisz się na nic silić...
W głowie zadźwięczały jej wcześniejsze słowa mamy.
- Ależ ja się na nic nie silę - spojrzał na nią leniwie. - Uważam jedynie, że wszyscy możemy stawać się lepsi z każdym nowym dniem. Nasz charakter, chcąc nie chcąc, ewoluuje z sekundy na sekundę... tak to już jest, kiedy się dorasta.
CZYTASZ
Miraculous: Motyl i Wąż [zakończone]
FanfictionJest to bezpośrednia kontynuacja Kryzysu Bohatera, ale każdy fan Miraculum powinien bez problemu się tutaj odnaleźć ;) --- Rzeczywistość bez Adriena była przytłaczająca. Po tym, gdy poznali już swoje wzajemne tożsamość i nawet zdążyli wyznać sobie m...