Rozdział 20: Rozdarte serce

265 35 37
                                    

Idiota.

Skrajny idiota!

I po co mu to było?!

Po cholerę pchał się do tej rozmowy?!

Przecież w zupełności mogło wystarczyć mu doglądanie jej każdego wieczora - tak jak robił to dotychczas...

Adrien westchnął głucho.

Kogo on chciał oszukać?

Wskakując do swojego pokoju uważał, żeby nie wzbudzić czyjejkolwiek uwagi. Na szczęście odkąd jego mama wróciła do żywych, Gabriel Agreste poświęcał jej cały swój czas. W dodatku teraz, kiedy spali, mógł czuć się naprawdę wolny.

- Nooroo, schowaj skrzydła.

Kiedy magia mirakulum opuściła jego ciało, poczuł się naprawdę wyczerpany. Prostą ścieżką podszedł do łóżka i rzucił się na nie bez większego pomysłu na to, co ze sobą dalej zrobić. Chciał po prostu leżeć. W ciszy i spokoju.

- Proszę na to spojrzeć z odpowiedniej perspektywy, Panie - odezwało się małe Kwami przypominające fioletowego motyla. - Zebrał Pan dostatecznie dużo informacji...

- Nooroo, błagam cię - westchnął niemalże zrozpaczony. - To była kompletna porażka. Moja kompromitacja. Zbłaźniłem się przed nim... nie mam z nim żadnych szans. Poza tym... nie nazywaj mnie swoim Panem, źle się z tym czuję. I pamiętaj o naszej tajemnicy.

Wydusił z siebie niemalże na jednym wydechu, chcąc mieć wszystkie formalności z głowy. Codziennie musiał przypominać Kwami o zasadzie poufałości, gdyby przypadkiem Gabriel zaczął węszyć w związku z nagłymi eskapadami jego syna. Nigdy nie mógł dowiedzieć się o tym, że Adrien posługiwał się jego mirakulum. Nigdy. Pod żadnym pozorem.

- Naprawdę nie było tak źle... - Nooroo próbował pocieszyć chłopaka, ale wiedział, że nie ma w sobie aż takiej siły. W dodatku wciąż nie mógł przyzwyczaić się do swobody, jaką obdarzył go Adrien... w porównaniu do czasów, kiedy był pod władzą jego ojca, Nooroo czuł się przeraźliwie dziwnie. - ...a teraz proszę odpocząć. Jutro spróbujemy znowu.

- Jutro? Nie ma mowy! - wykrzyczał w poduszkę. - Już nigdy tam nie pójdę!

- I chce P... i chcesz pozwolić mu wygrać? Bez podjęcia się wyzwania? - Kwami przysiadło na stoliku obok łóżka. - To do ciebie niepodobne.

Zaległa między nimi gęsta cisza. Dopiero kiedy Adrien na powrót podniósł głowę znad poduszki, Nooroo zerknął w jego sine, zapadnięte oczy. W ich głębi dostrzegł małą iskrę determinacji.

- Masz rację. Nie mogę się poddać.

- I tak trzymać, P... Adrien! - szybko poprawiło się Kwami.

- Tylko jak ona ma mnie znowu pokochać, kiedy wyglądam jak jakieś chodzące zombie...?! - znowu wpadł w rozpacz i wcisnął twarz w poduszkę.

Nooroo uniósł maleńkie rączki w górę i wzruszył ramionami.

Nie do końca rozumiał rozterki ludzkich serc.

***

Miraculous: Motyl i Wąż [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz