Rozdział 29: Opowieść biedronki

247 38 50
                                    

- Po ofierze, jaką złożyła Nathalie, byliśmy w kompletnej rozsypce. Słanialiśmy się z wycieńczenia, a każdy z nas znalazł się na skraju wytrzymałości: zarówno psychicznej, jak i fizycznej. W dodatku nasze szyki się rozpadły, nie mieliśmy pojęcia o tym, co robić dalej. Twój ojciec ściskał jej ciało, jednocześnie wpatrując się na zahibernowane ciało Emilie. Wiedzieliśmy, że to jedyny moment, by móc raz na zawsze pokonać Władcę Ciem, ale... zdecydowaliśmy się zostawić go w spokoju, zbyt zmęczeni, by dalej prowadzić tę walkę, a także z niegasnącą nadzieją, że od teraz wszystko się zmieni. Jedynie zabraliśmy mirakula, które spadły z ciała Nathalie... biżuteria Biedronki i Czarnego Kota wróciła do naszych rąk. Mieliśmy plany zabrać w niedalekiej przyszłości Pawia i Motyla, ale losy potoczyły się zgoła inaczej, niż wstępnie założyliśmy. Mistrz kategorycznie zabronił nam składania wam wizyty, ale po twojej opowieści jestem w stanie zrozumieć, dlaczego.

Ścisnęła w dłoniach papierowe origami, którego wcześniej nie zdążyła odłożyć na miejsce. Coś wyraźnie trapiło jej umysł.

- Nasze życie wróciło do... normalności. Mogę to przyznać. Koniec z zabawą w superbohaterów. Paryż odsapnął od ataków Władcy Ciem. Wydawało się, że nie może być lepiej... i w zasadzie nie było. Dla innych. Ja, jak to ja, zawsze jednak muszę wyłamać się z szeregu - zaśmiała się cicho, a Adrien jej zawtórował. - Tak bardzo chciałam się z tobą zobaczyć, że po każdych zajęciach w szkole znajdowałam sobie pretekst do tego, by zawędrować pod waszą rezydencję. Miałam nadzieję zobaczyć jakikolwiek ruch w oknach, wyjeżdżające auto z garażu, w pewnej chwili modliłam się nawet o kordon policyjny, albo o karetkę na sygnale.

- No wiesz? - wtrącił oburzony, choć oczywiście było to oburzenie całkowicie udawane.

Marinette wzruszyła ramionami.

- Byłam zdesperowana, żeby uzyskać jakąkolwiek informację na temat twojego stanu zdrowia. W międzyczasie pojawiły się informacje o tym, że... że po twojej śmierci twoi rodzice wyjechali bez słowa w daleką podróż i wcale nie planowali powrotu do Paryża.

- Nie uwierzyłaś w to, prawda?

Dziewczyna pokręciła na boki głową.

- Mówiłam ci przecież, że dzielnie walczyłam ze wszystkimi czarnymi scenariuszami. Dopóki nie dostałabym jawnego potwierdzenia, nie mogłam założyć, że tak po prostu tam... umarłeś. To by było nie w twoim stylu.

- Och. A jaki jest mój styl?

- Nie przerywaj mi. Ja ci nie przerywałam!

- Przepraszam, kontynuuj proszę.

Marinette odchrząknęła znacząco. Teraz zaczynała się partia, której nieco się wstydziła, a on niczego nie ułatwiał.

- Gazety rozpisywały się o tobie i twojej rodzinie... kupowałam wszystkie magazyny, które wypuściły choć namiastkę informacji. Nie pomogły ukoić moich zszarganych nerwów, ale przynajmniej... dostarczały mi... pewnej formy... terapii? - powiedziała nieśmiało.

- Mówisz o tych wszystkich plakatach na ścianach twojego pokoju?

Zarumieniła się mimowolnie.

- Tak. Miałam nawet pomysł, żeby nadrukować sobie twoją podobiznę na skrawek materiału i uszyć sobie poduszkę. Nie śmiej się proszę, Adrien! Ja naprawdę byłam w tobie szaleńczo zakochana...

Kiedy powiedziała o tym w formie przeszłej, poczuł nagłe ukłucie w sercu. Uśmiech zniknął z jego twarzy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

- Ostatecznie jednak stanęło na plakatach porozwieszanych po całym pokoju. Nie mogłam popaść w skrajne szaleństwo, no nie?

Przytaknął odruchowo głową, ale jego serce przeciął kolejny niewidzialny piorun zawodu.

- I tak mijał tydzień po tygodniu, a ja miotałam się z lewa na prawo, szukając jakiegoś ukojenia... podobnie do ciebie z przeszłości, nie zauważyłam, jak w mojej codzienności nagle pojawił się ktoś, kto zagwarantował mi spokój ducha i ukoił zszargane nerwy - zwiesiła głowę w dół. - Chociaż to może na wyrost. Luka, bo o nim mówię, był przecież przy mnie od bardzo, bardzo długiego czasu... a ja zupełnie ignorowałam go, ślepo zapatrzona w twoją podobiznę.

Jeśli przebije jego serce po raz czwarty, to chyba spadnie z tego budynku i naprawdę zakończy swoje mizerne życie! Luka! Gdyby mógł go dorwać we własne ręce...! Cholerna szuja, pijawka emocjonalna, pasożyt rozterek miłosnych, pożeracz dziewczęcych serc...

Widząc jego twarz wykrzywioną w nagłym grymasie nienawiści, Marinette uniosła rękę w górę, a potem delikatnie, z nieśmiałością, dotknęła jego ramienia.

- Czy coś się stało? Źle się czujesz?

- Yyych, nie, wszystko w porządku - mruknął, próbując się opanować. - Tak tylko... wściekam się na... na siebie... i własną głupotę.

- Och...

Nie wiedziała, co mogłaby więcej powiedzieć. Ta jego nagła zmiana nastroju wybiła ją odrobinę z rytmu.

- Pewnie nawet nie zauważyłaś, że wygląd tych wszystkich plakatów uległ znacznej poprawie, co nie? - mruknął, robiąc głęboki wdech. - Naniosłem na nie kilka zmian, głównie po to, żeby ocieplić mój wizerunek. Kiedy cię nie było, zakradałem się do twojego pokoju i... Marinette, nie krzycz proszę, przecież nie zrobiłem nic złego. Ja tylko... ugh! Marinette! Ja tylko dorobiłem im naprawdę sympatyczne uśmiechy! Lepiej powiedz mi, czym ci te plakaty zawiniły... nie! Czym JA ci zawiniłem, że musiałaś pomazać je z taką pasją i nienawiścią czarnym flamastrem!

- Chcesz wiedzieć?!

- Chcę!

- To był moment, kiedy zrozumiałam, że nie mogę na ciebie dłużej czekać! I że muszę zacząć żyć własnym życiem!

Czwarty piorun trafił jego serce.

W jednej chwili poczuł potężny ból w okolicach klatki piersiowej i już wiedział, że nadszedł kres jego dni. Niemal odruchowo złapał się za podbrzusze, zginając się w pół, a potem wygiął się w drugą stronę i padł na plecy, robiąc jednocześnie głębokie, niemiarowe wdechy. Jęcząc z bólu, próbował dojść do siebie.

- Boże... Boże, Adrien! Przepraszam...! Ja tak bardzo cię przepraszam...!

Doskoczyła do niego i pochyliła się nad nim, całą sobą wyrażając skruchę. Jej ton głosu, jej mina, jej przerażone oczy... oczy, w których mógłby utonąć. I te usta, które poruszały się ponętnie, wykrzykując jego imię. Mimo, że czuł, że umiera, chciał, by ta chwila trwała wiecznie.

***

Miraculous: Motyl i Wąż [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz