- Czy ty boisz się ze mną jechać? - Zapytał w końcu Kyle ze śmiechem. Prawdopodobnie usłyszał jak mocno wali mi serce, ale czego się spodziewał, kiedy zakrył mi oczy i nie powiedział nic a nic o naszym miejscu docelowym. - Przecież cię nie zamorduje i nie zakopie w lesie.
- A bo ja wiem... - Uśmiechnęłam się delikatnie, choć bardziej przypominało to grymas. Nie lubiłam niespodzianek i to nawet nie chodziło o to, że bałam się z nim jechać, a o sam fakt, że nie wiedziałam gdzie. W głowie miałam już milion scenariuszy i wszystkie kończyły się na tym, że stanie się coś złego.
- Śnieżko... - Miał taki aksamitny i spokojny głos, a kiedy dotknął dłonią mojego kolana, trochę się uspokoiłam. - Nawet jeśli, to obiecuję, będzie to szybka śmierć. - Jego głos przez chwilę był śmiertelnie poważny, a ja miałam ochotę go udusić, kiedy parsknął śmiechem. On był niemożliwy! Sam opowiadał żarty i sam się z nich śmiał.
- Bardzo śmieszne. - Fuknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi. Cholernie mnie wkurzało to, że nic nie widziałam i czułam się mega niepewnie. - Zemszczę się. - Wysyczałam pod nosem i udawałam obrażoną.
- Ok, ok już się nie śmieje. Wybaczysz mi, jeśli kupię ci zestaw z maca? - Zapytał, ledwo powstrzymując śmiech i choć miałam zamiar jeszcze chwilę się boczyć, to skubany przekupił mnie trzema słowami ''zestaw z maca''. To było bardzo nie fair, bo wiedział co lubię i co ma zrobić, żebym przestała się złościć, ja natomiast nie miałam takich asów w rękawie.
- Stawiasz mi żarcie z maca przez następne pół roku. - Negocjowałam, na co on ochoczo się zgodził. Głupek nie wiedział, na co się piszę, tak go urządzę, że zbankrutuje, bo ja mogłam jeść śmieciowe żarcie dniami i nocami bez przerwy.
Przez następne kilka minut jechaliśmy w ciszy, Kyle nie chciał nic zdradzić, a ja postawiłam sobie za punkt honoru, że nie będę dopytywać. Mówił, że to jakieś dwadzieścia minut drogi, więc byłam pewna, że wytrzymam i tak też się stało. Auto zaparkowało, a moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej, wręcz tłukło się niczym młot pneumatyczny.
- Śnieżko, to nie jest las, a ja cię nie zamorduje. - Powiedział spokojnie, ale wesoło i wysiadł z pojazdu.
Kilka sekund ciszy spowodowało, że zaczęłam panikować i kiedy otworzyły się drzwi z mojej strony, podskoczyłam przerażona. Kiedy poczułam, jak mężczyzna podaje mi dłoń żebym mogła wysiąść chwyciłam ją niepewnie i po chwili poczułam zimny powiew wiatru, ale Kyle nie zamierzał jeszcze ściągać opaski z moich oczu i prowadził mnie gdzieś, gdzie jak mniemałam, był cel naszej podróży. Usłyszałam, jak otwiera drzwi i poczułam znajomy zapach popcornu i hot dogów. Czy cała ta farsa była po to, żeby zabrać mnie do kina?
- Jesteśmy w kinie?
Zapytałam, a on potwierdził, ale nie pozwolił mi zdjąć opaski, aż nie weszliśmy do kolejnego pomieszczenia. Wszędzie panowała cisza i kiedy zdjął w końcu ten nieszczęsny kawałek materiału, ujrzałam mała salę kinową, w której standardowo były siedzenia obite czerwonym materiałem, ale na przejściu, na samym środku znajdował się stolik i dwa wygodne fotele — jak mniemałam, nie był to standardowy wystrój. Na stoliku stało kilka naczyń, talerze, wino i świece, które delikatnie oświetlały wszystko wokół. Sala sama w sobie niczym się nie różniła i gdyby nie stolik i całkowita pustka, pomyślałabym, że to zwykły seans filmowy. Spojrzałam na szatyna, a ten uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- Znam właściciela. - Wyjaśnił zdawkowo i wskazał na specjalne przygotowane miejsca przy stoliku. - Mamy całą salę do dyspozycji na jakieś trzy godziny. - Dodał, kiedy usiadłam, a on nalewał wina do kieliszków.
- A co będziemy oglądać? - Zapytałam w końcu, kiedy kończyliśmy jeść. Swoją drogą nie byłam pewna, komu zawdzięczam posiłek, ale uwielbiam krewetki, a w takim wydaniu przyprawiały mnie o mruczenie z zadowolenia.
- Horror. - Uśmiechnął się szeroko. Cholera! Wiedział, że będę się bać i zrobił to specjalnie.
- W takim razie... - Wstałam ze swojego miejsca i usiadłam mu na kolanach.- Spróbuj tylko mnie tu samą zostawić, to pożałujesz. - Dodałam i oparłam się wygodniej o niego, a on oplótł mnie swoimi rękoma w pasie.
- Nie miałem takiego zamiaru. - Wyszeptał mi do ucha, kiedy na ekranie zaczęły pojawiać się reklamy.
Nie bałam się horrorów, takich, na których latali seryjni mordercy, nie bałam się, jak sztuczna krew tryskała niczym fontanna w centrum miasta, ale jeśli w horrorze był duch, demon albo coś nawiedzonego, to na sto procent byłam pewna, że będę srała się ze strachu. Tym razem nie było inaczej, ale miałam obok Kyle'a, więc kiedy na ekranie zrobiło się zbyt strasznie, mocno się w niego wtulałam i zakrywałam oczy. Oczywiście wykorzystał to kilka razy i kiedy ja panikowałam ze strachu, on rozciągał się na fotelu i jak gdyby nigdy nic czekał, aż rzucę się mu na szyję. Wszystko szło dobrze, do momentu, w którym nie zaczęliśmy się całować, a film kompletnie stracił nasze zainteresowanie. Resztkami silnej woli, powiedziałam Kyle'owi, że mamy natychmiast wracać do domu, bo go zgwałcę w kinie, a to raczej nie było odpowiednie miejsce na te sprawy, zwłaszcza że co jakiś czas jeden z pracowników zaglądał do środka.
Możecie sobie wyobrazić, minę pracowników, kiedy prawie że wybiegliśmy z kina i rzuciliśmy się do auta, odjeżdżając z piskiem opon. Nie wiem, co wmyśli Kyle, ale będzie musiał coś im powiedzieć, bo po ich minach wnioskowałam, że zaczną się dopytywać.
Gdzieś w połowie drogi, położyłam dłoń na kolanie Kyle i uśmiechnęłam się szatańsko. Najpierw kreśliłam kółka na jego udach, a po tym zaczęłam bardzo powoli jechać dłoniom ku górze, kiedy moja dłoń zatrzymała się w okolicy jego rozporka, zassał głośno powietrze i gwałtownie zjechał gdzieś w leśną dróżkę. Nie spodziewałam się, że szatyn straci panowanie nad sobą, bo zawsze był pieprzoną oazą spokoju. Rzucił się na mnie jak zwierzę, a ja wcale nie protestowałam.
Całował mnie zachłannie i dotykał w taki sposób, że zrobiłam się od razu mokra. Jedną dłonią rozerwał moje stringi, które miałam pod sukienką, a drugą przyciągnął mnie bliżej siebie. Nie byłam w stanie nawet powiedzieć, kiedy mój fotel został obniżony do pozycji leżącej, ale za to widziałam jak Kyle ściąga z siebie koszulkę i uśmiecha się pod nosem, kiedy zmierzyłam go wygłodniałym wzrokiem. Poczułam jego ciepłe usta na szyi, a później w okolicy dekoltu, najpierw obdarowywał mnie pocałunkami, a później podgryzał i zasysał moją skórę, a z moich ust wydobywały się ciche jęki.
- Cholera Winter! - Wydyszał Kyle do mojego ucha, kiedy rozpięłam jego spodnie i wsunęłam dłoń do środka. - Jesteśmy w środku lasu.
- No i co z tego? - Nie musiałam mówić nic więcej, by zachęcić Kyle'a do działania.
Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że będę tak napalona na faceta, żeby dać się bzyknąć w jego aucie, w środku lasu — a teraz właśnie to robiłam. Może nie był to najdłuższy seks w życiu, ale kiedy skończyliśmy, nie byłam wstanie złapać oddechu. Boże! Co on ze mną robił?!******
Nie pytajcie co tu się odwaliło, bo nie mam pojęcia :O
Czekam na wasze komentarze :)
CZYTASZ
Mrok
Fantasy''Nie ma żadnej więzi mate, jest tylko ON - ten, który cię wybierze i oznaczy... i wtedy do końca swojego życia - o ile przeżyjesz oznaczenie - będziesz od niego uzależniona, jego jad będzie twoim narkotykiem...'' ''Nigdy nie chciałam zostać oznaczo...