45. Rewolucja

7.6K 309 12
                                    

Od pogrzebu minął tydzień, bardzo nie spokojny i pełen emocji. Moje ciało regenerowało się znaczenie szybciej, niż dusza, która chyba nigdy nie wyleczy się z tego co się stało. Ojciec też poczuł się lepiej i każdy odetchnął z ulgą, jednak on sam potrzebował chwilę w samotności, żeby poradzić sobie z ogromem tragedii. Wiedziałam, że winił siebie za, to co się wydarzyło, ale on nie mógł wiedzieć, nikt nie wiedział.

- Jesteś pewna? - Kyle po raz kolejny zadał to samo pytanie. Wiedziałam dlaczego się martwi, ale teraz tym bardziej nie miałam nic do stracenia, a za to mogłam uratować inne kobiety.

- Tak. Muszę to zrobić, inaczej wszystko straci sens... - Wtuliłam się w niego. Chciałam dodać sobie i jemu otuchy, musiałam jeszcze raz poczuć ciepło jego ciała, bo nie wiedziałam, co wydarzy się niedługo. - Po co ta cała walka, skoro miałabym się poddać? - Zapytałam, choć nie oczekiwałam odpowiedzi, oboje wiedzieliśmy, dlaczego muszę to zrobić.

Kyle nie wypuszczał mnie z objeć i zauważyłam, że zrobił się jeszcze bardziej opiekuńczy, niż wcześniej. Normalnie by mnie to wkurzało, ale przez ostatnie wydarzenia odbierałam, to dość pozytywnie. Jakaś część mnie tego potrzebowała, chciała, albo wręcz musiała być blisko Kyle'a.

- Kocham Cię. - Wyszeptałam, ale on doskonale mnie słyszał i odpowiedział patrząc mi w oczy.

- Ja Ciebie bardziej. 

Rozejrzałam się po salonie, w którym kilkoro ludzi zmieniało ustawienie mebli, inni ustawiali kamery i światła, to właśnie wtedy moje ciało przeszył dreszcz. Za chwilę miałam opowiedzieć o swoim życiu, przekonać miliardy ludzi, że nie jesteśmy źli, że tak naprawdę niewiele się różnimy. Oczywiście wciąż miałam obawy, to przedsięwzięcie było jedyne w swoim rodzaju, a ja miałam tylko jedna szansę. 

Czy mi się uda?

Czy to co powiem będzie wystarczające?

- Winter? - Cichy, speszony głos Eve, skutecznie oderwał mnie od natrętnych myśli.

Oderwałam się od Kylea i spojrzałam w jej stronę. Ubrała się w zwykła koszulę i dżinsy, zresztą zawsze wybierała się dość skromnie, co pasowało do jej pasywnego charakteru. Hej dłonie ugniatały nerwowo skrawek materiału, a usta na moment zadrżały.

- Czy ja też mogę wystąpić? - Zapytała w końcu i spojrzała w moje oczy. Choć zwykle wycofana, czasami wzbierała się w niej odwaga, o którą nikt ja nie posądzał.

- Wiesz, że każdy kto to obejrzy, będzie wiedział kim jesteś? - Zapytałam, musiałam się upewnić, że przemyślała ten krok.

- Wiem, ale muszę to zrobić. - Oznajmiła twardo i zrobiła krok w moją stronę. - Nie mam nic do stracenia, a może... - Nie musiała kończyć, wiedziałam co ma nas myśli, więc tylko skinęłam głowa, na znak że się zgadzam i ją rozumiem.

Reporter był spokojny, nie wyglądał na przestraszonego, wręcz sprawiał wrażenie podekscytowanego. W sumie jako pierwszy miał przeprowadzić taki wywiad, jako pierwszy wkroczy do naszego świata, który do tej pory był ukryty. 

Usiadłam na wskazanym miejscu, a moje serce zabiło szybciej, dłonie zaczęły mi się pocić, a do tego zaschło mi w gardle. Spojrzałam w stronę, w której zebrali się domownicy. Kyle wyglądał na spiętego, ale posłał w moją stronę delikatny uśmiech. Roxy uniosła kciuk w górę, a Gi spłonął głową. Wspierali mnie i to było ważne.

- Winter? - Niski głos reportera zmusił moje spojrzenie do skierowania się na jego twarz. - Możemy zaczynać? - Kiedy się zgodziłam, powiedział coś do współpracowników i wszystko się zaczęło. Zaczęła się rewolucja.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz