Julis zorganizował spotkanie z najważniejszymi osobami w wiosce, chciał sie dowiedzieć czy maja, jakiekolwiek pomysły by rozwiąZać sytuacje. Ja zostalam z dziewczynami w domu i właśnie oglądaliśmy relacje na żywo, o protestach i panice jaką zasiały w ludziach prowokacje Zacha. Niektórzy przygotowywali się na polowania, inni zabarykadowali się w domach. To byl istny cyrk, a ja wcale nie miałam im tego za złe.
- W końcu sie wyda i co wtedy? Jak mamy się bronić i ukrywać? - Roxy była wściekła, nie potrafiła nad sobą zapanować, bo co jakiś czas z jej gardła wydobywał się dziki poruk.
Co robić? Jak to rozegrać? Wyglądało na to, że prędzej czy później ludzie odkryja prawde, tego byłam pewna. Jednak nie wiedziałam co pomogłoby naszej sytuacji, co zrobić, żeby ludzie nie wyszli z widłami i nie ganiali za niewinnymi osobami. Przez głowę przemknęła mi myśl, ktora trzymałam dla siebie, aż do momentu w ktrym doszłam do wniosku, że to nie jest głupi pomysł.
- A może właśnie powinniśmy się ujawnić... - Zaczęłam niepewnie, na co Eva, aż zakrztusiła kawą. - Może najlepsza obroną jest atak? Ujawnimy się, ale wezmiemy z tego maximum korzyści.
- Padło ci na mózg?! - Roxy popukała się po głowie palcem.
- Posłuchaj. Nasza tożsamość wyjdzie na jaw, ale możemy zyskać na tym, jeśli same się wydamy. - Blondynka zakryła twarz dłonią i westchnęła głośno. - W końcu to my jesteśmy ofiarami. Może jeśli przedstawimy statystyki, opowiemy nasze historie to ludzie nie będą, aż tak źle nastawieni.
- Myślę, że to może się udać. - niespodziewanie odezwała się szatynka.
Mimo, że nie miałyśmy najlepszego startu, to zaczynałam ją lubić coraz bardziej. Może nasze relacje nie będą takie, jak moje i Roxy, ale zaczęłam darzyć ją sympatią, a jej charakter mi to ulatwiał. Eva była przyjazną i inteligentną dziewczyną, nieco wycofaną, ale kiedy trzeba było potrafiła się odezwać.
Usłyszałam jak otwierają się drzwi frontowe i zerwała się na równe nogi. Byłam pewna, że to Kyle i ojciec, jak tylko weszli ich zapach roniósł się po całym domu. Wyszłam im na przeciw i czekałam na to co powiedzą, ale oboje tylko na siebie zerknęli i w ciszy odkladali obuwie na swoje miejsce.
- Do niczego nie doszliśmy. Mieszkańcy też zaczynają panikować. - Odezwał się smutno Kyle, a po jego twarzy widziałam, jak bardzo to wszystko go męczy.
- Ja mam pewien pomysł. - Zaczelam kiedy znowu znaleźliśmy się w kuchni, a oni zamarli jak na zawolanie. - Bie ukryjemy ba długo naszej tożsamości, ale może gdy same się wydamy, zyskamy trochę w oczach ludzi. - Widziałam jak tato skrzywił się ba ten pomysl, ale postanowiłam się nie zrażać i kontynuowałam. - Może jeśli przedstawimy sie w roli ofiar i opowiemy o wszystkim, panika trochę zelżeje.
Nie ponaglałam ich, tylko cierpliwie czekałam na odpowiedź, choć ta zdawała się, utknąć im w gardle. Wiedziałam, że to duże ryzyko i wiedziałam, że mogę się mylić, ale czy było jakieś inne wyjście?
- Zróbmy to. - Odezwał się Julius i choc poparł mój pomysł, to wyglądał na niezadowolonego.
I tak oto od tego dnia wszystko miało się zmienić, ludzie mieli poznać ukrytą, schowaną w mroku, stronę świata. Miała się zacząć największą rewolucja, a ja miałam brać w niej czynny udział.
CZYTASZ
Mrok
Fantasy''Nie ma żadnej więzi mate, jest tylko ON - ten, który cię wybierze i oznaczy... i wtedy do końca swojego życia - o ile przeżyjesz oznaczenie - będziesz od niego uzależniona, jego jad będzie twoim narkotykiem...'' ''Nigdy nie chciałam zostać oznaczo...