40. Ewolucja ( część I )

8.6K 364 2
                                    

Minął dokładnie miesiąc od mojej przemiany i z każdym dniem czułam się inaczej. Najpierw tylko trochę poprawił mi się węch i słuch, a teraz byłam jak radar. Słyszałam i czułam wszystko milion razy lepiej, co częściej doprowadzało mnie do szału niż euforii. Kilka razy w tym czasie ćwiczyłam przemianę z Kylem i tatą, musiałam nad sobą zapanować, żeby móc normalnie funkcjonować w świecie ludzi. Wyobraźcie sobie sytuacje, że stoję w sklepie w kolejce i warczę wściekła na czas obsługi - nie było by to zbyt normalne, a czasami jeszcze mi się zdarzało kiedy nie panowałam nad emocjami. Musiałam zostać pieprzoną oazą spokoju. 

- Winter, chodź szybko! - Usłyszałam Roxy z dołu i niechętnie zwlokłam się z łóżka. Nie sądziłam, że w tym domu było tak głośno i zastawiałam się jak chłopcy, to wytrzymywali. 

- Patrz! - Słychać w jej głosie było strach. 

Stałam w salonie ze wszystkimi domownikami i przyglądałam się wiadomościom w telewizji. Najpierw prezenterka mówiła o dziwnych nagraniach, które coraz częściej docierają do ich redakcji, a później zobaczyłam coś co kompletnie zwaliło mnie z nóg. Filmik jaki pokazywali był nagrany z ukrycia, ale wszystko było widoczne i bardzo dobrej jakości. Jakaś blond-włosa dziewczyna zaczęła, rzucać się po ziemi i wściekle warczeć, a po chwili jej kości zaczęły się łamać i zmieniła postać na wilczą. Wilczyca zaczęła, niespokojnie węszyć i warczeć w prost w kamerę, która była na nią skierowana, w tle można było usłyszeć szelest, ale warczenie wszystko inne zagłuszało. Przez krótką chwilę na ekranie pojawia się twarz kamerzysty, którą bardzo dobrze kojarzyłam, był to jeden z ochroniarzy posiadłości Zacha - nie mogłam go pomylić z nikim innym, bo miał niemalże białe włosy i charakterystyczną bliznę, która przeszywała jego wargi.  

- To prowokacja Zacha. - Wyszeptałam, a wszystkie oczy skierowały się na mnie. - Kamerzysta jest ochroniarzem jego domu. - Wytłumaczyłam szybko, a mój ojciec głęboko westchnął. 

- Tylko nie rozumiem dlaczego, chce ujawnić nasze drugie wcielenie? Naraża też siebie. - Blondynka przymknęła powieki i wypuściła głośno powietrze. 

- Poprawka. Chce żeby ludzie bali się nas... Kobiet wilkołaków. - Eva przegryzła warge, jakgdyby nie była pewna swoich słów. - Mężczyźni muszą osiągnąć odpowiedni wiek, żeby móc się przemienić, mają możliwość przygotowania się... My zmieniamy się nagle i tak naprawdę, nie mamy pojęcia co się dzieje. 

Zapadła cisza, każdy zastanawiał się nad tym wszystkim. Nie miałam pojęcia jak powinniśmy się bronić, prędzej czy później, wyjdzie na jaw, że istniejemy, a jak wiadomo ludzie zaczną się bać, a strach równa się najczęściej agresją. Nie raz, nie dwa ludzkość pokazała, że inność nie jest przyjmowana z otwartymi ramionami. Jakby nie patrzeć to mamy dwudziesty pierwszy wiek, a wciąż orientacja seksualna, niestandardowe poglądy są tematem tabu, więc co się stanie jeśli dowiedzą się o zmiennych? Można tylko wyobrażać sobie najgorsze scenariusze.

- Co mamy robić? Jak ratować sytuację? - Zapytałam samą siebie, ale wszyscy wyraźnie usłyszeli moje desperackie pytania.

- Nie możemy chronić wszystkich, nie narażając się na atak. - Oznajmił Kyle i mimo, że było to smut ne stwierdzenie, to jakże prawdziwe. 

Ojciec postanowił zwołać zebranie i dowiedzieć sie się czy może ktoś z wioski, nie ma jakiś pomysłów, on mimo wszystko miał nadzieję, choć mnie wydawało się, że nasz los jest przesądzony. 

- Śnieżko? - Kyle odezwał sie dopiero kiedy reszta wyszła. Spojrzałam w jego błękitne oczy i wiedziałam, że cholernie się tym wszystkim martwił.

- Dlaczego teraz Kyle? Teraz, kiedy zaczęłam się cieszyć z życia? Sądzę, że te kobiety też tego nie chciały. - Zrobił kilka kroków w moją stronę i mocno mnie do siebie przyciągnął, jakgdybym miała się zaraz rozpaść i chyba miał racje. Czulam się jakbym miała zostać, zgnieciona przez te wydarzenia, jakgdyby ich ciężar miał mnie zniszczyć.

- Ewolucja. - Odpowiedział łagodnie, a ja mogłam poczuć jego ciepły oddech na skroniach, kiedy składał na nich czuły pocałunek. 

- Mówisz tak, jakby to było coś oczywistego. - Prychnełam niezadowolona z jego odpowiedzi.

- Statystycznie najwięcej kobiet z krwią wilkolaków, umiera przez partnera, lub jad. To musiało się stać, każdy gatunek w końcu ewoluuje, żeby przetrwać.

Miał rację. Możliwość przemiany, zaczerpnięcia siły było jak system obronny. Tera kobiety wilkołaki, miały szansę przetrwać, bronić się, ale kosztem ujawnienia się światu, co wcale nie było lepsze. Obawiałam się, że nasza ewolucja kosztować będzie życia, a tego nie byłam w stanie znieść.


****************


Nie chciałam was zawieść, więc zaczęłam skrobać na tablecie - uwierzcie mi, to droga przez mękę, dlatego rozdziały będą dzielone na dwie części. Niestety piszę się wolniej i znacznie mam utrudniona sprawę, ale wierzę, że zrozumiecie. 😘




MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz