Rozdział 34

492 29 7
                                    

  Wstaje z łóżka na chwilę i sięgam po swój telefon, który zaczyna dzwonić. Patrzę na wyświetlać ekranu i numer nieznany? Dziwne. Przeciągam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha.

Ja: Halo?

Numer nieznany: Masz tydzień żeby zerwać z Kubą. I nawet nie waż się mu mówić , chyba, że chcesz żeby mu się coś stało. Zrozumiano? - Nic nie mówię a przełykam ślinę. Ja... Ja nie wiem co mam powiedzieć. Zatkało mnie.

Ja: Em tak ciociu. Rozumiem. - Zaczynam udawać, że rozmawiam z ciocią i się rozłączam.

- I co chciała? - Pyta chłopak.

- A nic. Kuba? - Mówię powstrzymując płacz.

- Tak? - Pyta odwracając się bardziej w moją stronę.

- Posłuchaj. - Odwracam się bardziej w jego stronę. - Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz i się ode mnie nie odwrócisz. - Mówię ze łzami w oczach. - Nawet jak będę niemiła i niedobra to zawsze będziesz przy mnie i będziesz o nasz walczyć, i o mnie. - Siadam na niego okrakiem.

- Obiecuje skarbie, ale co się stało i dlaczego masz łzy w oczach? - Kładzie ręce na mojej talii.

- Nic. Tak po prostu. - Mówię z uśmiechem i się do niego mocno przytulam. Pozwalam opaść emocją i łzy zaczynają mi lecieć z oczu.

  Nie chce go zostawiać ani z nim zrywać, ale jak pomyślę, że coś mu się może stać, to nie mam innego wyjścia. Tym bardziej, że wiem, że grozi mu niebezpieczeństwo i jakbym z tym nic nie zrobiła i by mu coś się stało to nie wybaczyłabym sobie tego nigdy, tym bardziej, że wiem jaki potrafi być Kamil, i do czego potrafi być zdolny. Nie chce go stracić, ani żeby mu coś się stało. Za kilka dni mają koncerty więc po nich z nim zerwie. Jezu jak to okropnie brzmi. Tak strasznie się boje co Kamil może zrobić.

  Wstaje i siadam z powrotem na swoje miejsce wtulając się ponownie w jego nagi tors, a on włącza serial. Łzy cały czas spływają z moich oczu. Nie mogę już z tym nic zrobić. Zaraz stracę Kubę. Jak sobie o tym pomyślę to aż mi niedobrze...

- Kochanie. - Zwraca się do mnie Kuba. - Chcesz dzisiaj u mnie spać? Jest już późno i w ogóle.

- No jasne. - Odwracam się głową do niego i daje mu buziaka w usta. Na szczęście jest ten plus, że u Kuby mam swoją piżamę i szczoteczkę więc nie muszę po to iść do domu.

  Po skończonym filmie idę się wykąpać, a po mnie chłopak. Czekając na niego aż wyjdzie spod prysznica, wychodzę na balkon żeby nabrać trochę świeżego powietrza. Ostatnie dni z chłopakiem nie mogę w to uwierzyć. Mam taką ochotę zapalić ale nie mogę, wiem że to nie jest ratunek ani nic. Nigdy nie paliłam bo jakoś to mnie obrzydza, ale teraz mam na to taką chęć jak nigdy.

  Czuje na sobie ciepło, jego ciepłe ręce mnie okrywają, wtulam się w nie a one jeszcze bardziej mnie ogrzewają. Odwracam się w jego stronę i opieram o obręcz balkonu. Patrzę w jego piękne oczy. Uwielbiam się nie patrzeć, zawsze wszystko mogę z nich wyczytać. Co obecnie czuje. Aktualnie z jego oczu mogę wyczytać radość a zarazem smutek. Wiem, że jest mu strasznie ciężko patrząc na mnie w takim stanie w jakim teraz jestem i on doskonale wie, że to przez Kamila i Maje.

  Podnosi mnie a ja oplatam nogi wokół jego talii i siadam na poręczy balkonu. Nasze noski zaczynają się ze sobą smyrać, po chwili zaczyna delikatnie muskać moje usta i zaczyna coraz bardziej pogłębiać nasze pocałunki. Jest mi z tym źle, że go tak okłamuje i że zaraz tego wszystkiego nie będzie. Nie chcę tak strasznie go zostawiać, ale nie wybaczyłabym sobie gdyby mu coś się stało wiedząc o tym.

Będę Stać Tak Tysiąc Lat || 4DreamersWhere stories live. Discover now