Rozdział specjalny II

416 26 26
                                    

* Piosenkę włączcie jak Martyna będzie grała na gitarze. *

  Po tym co się stało kilka dni temu, Kuba jeszcze bardziej węszy i jest jeszcze bardziej nadopiekuńczy. W szkole tak samo jest napięta atmosfera, jak Kamil się do mnie zbliża to Kubie leci para z uszu i na odwrót. Chce już to wszystko zakończyć, ale nie mam pojęcia jak.

  Wychodzę właśnie z pracy i kieruje się w stronę domu, jest po piętnastej więc Kuba skończył już lekcje i jest prawdopodobieństwo, że wpadnę na niego albo na Kamila.

  Szczerze mówiąc mam już dosyć całej tej sytuacji, wszystkich tych kłamstw i oszukiwania nawet samej siebie, gdyby nie on, gdyby nie Kamil cieszyłabym się teraz swoim, wspaniałym życiem i nie bałabym się iść ulicą wyczekując, że zaraz ktoś chwyci mnie mocno za nadgarstek. O a propo blondyn na szczęście nie wie o kolacji, która była w weekend, przynajmniej do tej pory mi nic nie zrobił ani nic nie powiedział, ale i tak ciągle żyje w strachu, że się jakimś cudem dowie.

- Poczekaj! - Woła mnie zza pleców znajomy głos, na co się odwracam.

- Kuba. - Serce mi momentalnie podskakuje. I robię się bardziej nerwowa. Nie chce aby Kamil nas razem zobaczył. - Nie możemy wracać razem do domu. - Nerwowo się rozglądam dookoła.

- A no tak. W każdej chwili może Kamil nas zobaczyć, niby powie, że to nic takiego, ale w domu zrobi swoje. I tak wiem Kamil taki nie jest i w cale Cię nie bije. - Poprawia plecak i zaczyna robić zabawne miny.

- Wiedzę, że znasz moją wypowiedź na pamięć.

- Ah kochana cały czas mi to powtarzasz i cały czas mnie kłamiesz. I w ciągu dalszym nie wiem dlaczego? - Spogląda na mnie. - Przecież mnie kochasz a jesteś z nim.

- Kuba rozmawialiśmy już o tym. - Przewracam oczami.

- Tak wiem, wiem. Nic nie możesz mi powiedzieć i też nie wiem dlaczego. Jakbyś mi powiedziała byłoby wszystko jasne, a tak to moje słowo przeciwko twojemu. Nawet jak to zgłoszę na policję to nie mam żadnych dowodów.

- Kuba nie, tylko nie policja. - Staje w miejscu i odwracam się w jego stronę.

- Czyli przyznajesz, że jest coś na rzeczy? - Robi to samo co ja.

- Doskonale wiesz, że nienawidzę, kiedy masz racje. - Ruszam z powrotem przed siebie a chłopak uśmiecha się pod nosem.

- Jesteś niemożliwa. - Podbiega do mnie i zaczyna iść tyłem. On się zaraz wywali.

- Ty tak samo. - Mówię krzyżując ręce.

- Co masz na myślisz? - Marszczy brwi udając, że nie wie o co chodzi.

- Ty już dobrze wiesz, ale jeżeli chcesz grać dalej głupiego to graj. Teraz wybacz, ale muszę iść do domu się przygotować.

- Po pierwsze to mamy taką samą drogę do domu. A po drugie gdzie się przygotować? Na spotkanie ze swoim chłopakiem? - Dwa ostatnie słowa bierze w cudzysłów w powietrzu.

- Martyna?! - Wzdrygam jak tylko słyszę jego głos. Delikatnie się odwracam a Kubie schodzi uśmiech z twarzy, którego tak dawno nie widziałam.

- Cześć. - Wita się z blondynem Kuba, a ten go tyko mierzy. Brunet to jednak ma klasę, nie to co Kami.

- Idziemy skarbie? - Pyta się mnie zlewając całkowicie chłopaka i chwyta mnie mocno za rękę pociągając przy tym.

- To boli kretynie. - Szepcze tak żeby Kuba nie usłyszał i próbuje się uwolnić.

Będę Stać Tak Tysiąc Lat || 4DreamersWhere stories live. Discover now