Rozdział specjalny I

408 25 15
                                    

* Co by było gdyby? *

  Mija właśnie ponad miesiąc od mojego zerwania z Kubą, gdybyśmy byli razem byłabym teraz w Poznaniu na PGA, ale Kamil mi wszystkiego zakazuje i nic nie mogę zrobić samowolnie. Na szczęście, że mogłam iść na osiemnastkę mojego kuzyna i na urodziny Wiktorii, które były parę tygodni temu.

  Siedzę sobie na oknie i patrzę na piękne widoki zza niego. Jest dość ciepło dzisiaj, ale nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Maja zbliżyła się bardzo do Kuby. Spędzają więcej czasu ze sobą i nawet blondynka przychodzi do niego do domu. Boli mnie to, że są tak blisko siebie, ale wiem, że Kuba nic do niej nie czuje. Cały czas o nas walczy i nie ma dnia żebym z nim nie rozmawiała. Już kilka razy przyłapał nas jak Kamil mnie bije, ale za każdym razem coś nowego wymyślam.

  Pojedyncze łzy spływają po moim policzku. Ścieram je z niego i wychodzę na balkon aby zażyć  trochę świeżego powietrza oraz " przyjemności ". Jest już wieczór i zaraz Kuba powinien wrócić. Żałuje, że nie pojechałam z nimi, stęskniłam się już za dziewczynami i bardzo bym chciała się z nimi spotkać. Dużo koncertów mnie pominęło, tęsknie za tym, za tą całą energią, za wyjściami z przyjaciółmi i za wszystkim co było przed zerwaniem z Kubą.

  Gasząc papierosa widzę Kubę wysiadającego z samochodu. Przyglądam się bliżej i po chwili wysiada Maja a Kuba obejmuje ją i kierują się w stronę domu. Momentalnie łzy napływają mi do oczu, brunet patrzy w moją stronę i udawany uśmiech z jego twarzy zamienia się w smutną minę. Maja to od razu zauważa i zaciąga go do domu. Po chwili z oddali zauważam Kamila idącego do mnie. Po prostu super. Jeszcze jego tu brakowało.

- No cześć. Znowu się mażesz? - Podchodzi do mnie i złącza nasze usta.

- Potknęłam się. - Kłamie i zasłaniam rolety patrząc ostatni raz na pokój chłopaka.

- Jak jeszcze raz mnie okłamiesz to pożałujesz, rozumiesz? - Chwyta mnie za włosy i ciągnie mnie do tyłu.

- Tak. - Puszcza moje włosy i zaczyna się do mnie bardziej zbliżać.

  Czuję jego oddech na mojej szyi. Zaczyna ją delikatnie muskać i ściska mój nadgarstek, tak że moje nogi się uginają. Robi malinkę na mojej szyi i wychodzi z mojego pokoju. Jego wizyty tylko z tego się składają. Przychodzi do mnie, uderzy, pocałuje i koniec.

  Sięgam telefon, z toaletki który zaczyna dzwonić. Znowu numer nieznany? Aż boję się odebrać kto to może być? Przeciągam zieloną słuchawkę i niepewnie przykładam telefon do ucha.

Ja: Hallo?

Numer nieznany: Hej Martyna to ja Max.

Ja: A to pan, dzień dobry. - Kamień z serca mi spada, kiedy słyszę, że to menadżer chłopaków.

Pan Max: Witaj, słuchaj chciałbym z Tobą porozmawiać. Dałabyś radę wpaść jutro do studia?

Ja: Mogę nawet dzisiaj.

Pan Max: O to świetnie. Właśnie wróciliśmy z chłopakami. To czekam na Ciebie. - Rozłączam się i zaczynam szykować się do wyjścia. Zdziwił mnie trochę telefon od pana Maxa bo nie mam zielonego pojęcia o czym chce ze mną porozmawiać.

- Wychodzę. - Oznajmiam wujowi i chwytam za klamkę od drzwi.

- Gdzie lecisz? - Pyta wychylając głowę zza lodówki.

- Muszę jechać na chwilę do centrum. Pan Max chcę ze mną o czymś porozmawiać.

- To zawiozę Ciebie bo i tak jadę w tamtą stronę. - Wychodzimy oby dwoje z domu i wsiadamy do samochodu.

Będę Stać Tak Tysiąc Lat || 4DreamersWhere stories live. Discover now