Rozdział 46

341 31 15
                                    

Pov. Kuby

  Szykuje się właśnie do Martyny, jakoś nie uśmiecha mi się tam iść, ale robię to ze względu na Mateusza żeby nie był sam z babami, dobra robię to ze względu na nią chodź wiem, że po tym będzie miała przerąbane. Wiktoria i Mati są już na miejscu więc tylko wszyscy na mnie czekają. Tak swoją drogą jestem ciekaw co Kamil zrobił Martynie. Oby nic złego.

  Biorę torbę i schodzę na dół a następnie wchodzę na ogród i przechodzę przez furtkę na posesję dziewczyny. Idę koło basenu i widzę na jednym z leżaków dziewczynę siedzącą tyłem do mnie i palącą papierosa. Podchodzę jeszcze bliżej niej i siadam na tym samym leżaku co ona tylko plecami do jej pleców.

- Zrobił Ci coś? - Pytam lekko przejętym głosem, ale nie chce żaby to wyczuła.

- Od kiedy to Cię interesuje? - Pyta ironicznie i wstaję na równe nogi.

- Od zawsze i dobrze o tym wiesz. - Odpowiadam i również wstaję.

- Są do góry, idź do nich ja zaraz przyjdę. - Mówi zmieniając temat podchodząc bliżej basenu.

- Dlaczego mam iść? Chcesz coś ukryć? Nie chcesz żebym czegoś zobaczył? - Podchodzę bliżej niej. - Dlaczego się cała trzęsiesz? Przecież nie jest zimno. - Pytam ściągając swoją kurtkę i zakładam ją na jej ramiona. Trzęsie się jak galareta a jest bardzo ciepło.

- Kuba, Kamil może przyjść w każdej chwili. - Odwraca się w moją stronę. - Nie chce żeby Ciebie zobaczył. - Dodaje łamiącym się głosem.

- A jak mnie zobaczy to co? Boisz się, że potem coś Tobie zrobi jak mnie tu zobaczy? Skoro Ciebie kocha to powinien to zaakceptować i Ciebie nie krzywdzić a to robi.

- Nie krzywdzi mnie. - Gasi papierosa i krzyżuje ręce.

- Tak? To dlaczego się trzęsiesz ze strachu? Bo na pewno nie z zimna. I skąd te wszystkie siniaki? - Pokazuje na jej ręce.

- Nie prawda. Przeziębiłam się i raz mi ciepło a raz zimno.

- Nie wyglądasz jakbyś była przeziębiona. Zbyt dobrze Ciebie znam i doskonale wiem kiedy kłamiesz. - Robię krok w jej stronę.

- To najwidoczniej mnie nie znasz. - Mówi i idzie wokół domu. Założę się, że idzie do Kamila.

  Zostawiam swoją torbę na leżaku i idę ostrożnie za dziewczyną tak żeby mnie nie zauważyła. Wychylam się delikatnie do przodu i widzę jak przytula się do tego kretyna a po chwili złącza ich usta. Nie mogę na to patrzeć. Przecież z kilometra widać, że ona udaje i robi mi to wszystko na złość. Odwracam się szybko i idę za dom, kiedy widzę, że Kamil już odchodzi. Biorę szybko swoją torbę i wchodzę do domu.

- Oooo Kuba jak się cieszę, że będziesz dzisiaj tutaj spać. - Mówi szeptem pani Klaudia siadając przy wyspie kuchennej.

- Dobry wieczór. Też się cieszę. - Lekko się uśmiecham. - Mateusz i Wiktoria do góry?

- Tak. - Odpowiada tym razem pan Artur. - Wiesz co dostałem jak wszedłem do góry? - Kiwam głową na nie. - Kamila. Wiem spodziewałeś się czegoś innego. Martyna była w łazience więc dużo nie widziałem, ale dam sobie rękę uciąć, że ten chłopak nie jest święty.

- To już wiem tylko Martyna się tego wypiera. - Mówię kręcąc głową.

- Każdy wie jaka jest Martyna. Nie powie, że ma jakiś problem. - Dodaje mężczyzna sięgając piwo z lodówki.

- Artur. - Karci go wzrokiem pani Klaudia.

- No co? Sobota jest w końcu. Tak czy inaczej młody człowieku nie zostawiaj jej samej. - Klepie mnie po ramieniu.

Będę Stać Tak Tysiąc Lat || 4DreamersWhere stories live. Discover now