Rozdział 5

1K 48 8
                                    

  Rano budzą mnie krzyki z dołu. Co się dzieje? Na pewno chłopacy się razem bawią. Wstaję i schodzę na dół, żeby się upewnić czy mam rację i jak zwykle mam racje. Chłopacy gonią się po całym domu. Trudno było się nie obudzić. Mam takie szczęście, że zeszłam akurat na samo śniadanie, siadam więc do stołu i z wszystkimi się witam.

- No wstała w końcu śpiąca królewna. - Wita mnie mile ciocia.

- Która godzina? Przecież nawet dziewiątej nie ma. - Mówię siadając przy stole.

- Żebyś się nie zdziwiła, dochodzi dziesiąta. - Uświadamia mnie kobieta.

- Co jak to? I wy o tej porze śniadanie jecie? - Pytam zdziwiona.

- Kochana my już zjedliśmy czekamy na Ciebie. - Odpowiada ciocia z uśmiechem na twarzy.

- Dzięki. - Zaczynam jeść, oczywiście jest to moja ulubiona sałatka z owocami. - Dziękuję. - Mówię gdy kończę jeść.

- Mama zostawiła dla Ciebie rolki bo kazałam jej wziąć. - Dodaje ciocia Klaudia zbierając talerze ze stołu.

- O to fajnie. Dziękuję. - Mówię chodź nie wiem po co one tutaj mają być. Może ciocia chce w jakiś dzień iść się ze mną przejechać.

- A jak tam było z Kubą? - Pyta patrząc się na mnie oczekując jakiejkolwiek reakcji.

- A jak miało być? - Zaczynam pomagać jej sprzątać.

- No nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Widziałam wczoraj przez okno jak wracaliście.

- Oj ciociu. Po pierwsze jesteśmy przyjaciółmi. Po drugie ja mu się w ogóle nie podobam.

- Mów co chcesz, a ja wiem swoje. Dobra ja lecę do pracy jak będziesz chciała sobie zrobić coś do jedzenia to zrób kuchnia cała dla Ciebie. My będziemy po dwudziestej trzeciej, bo idziemy na urodziny. Ty nie chciałaś iść.

- No nie chciałam, poradzę sobie. Miłej zabawy.

- Dzięki pa.

  Zostaje sama w domu cioci. Jestem do tego przyzwyczajona, bo w domu też zostaje sama. Przez ten czas na pewno będzie mi się bardzo nudziło znając mnie. Po dziesięciu minutach nudzenia się postanawiam iść się wykąpać i ubrać.

  Po zrobieniu porannych czynności postanawiam poczytać książkę, ale nie dane jest mi to zrobić bo dzwonek zaczyna dzwonić do drzwi. Schodząc na dół zastanawiam się kto to może być. Myślę, że może być to listonosz, bo ciocia coś zamawiała.

- Hej. - Wita się ze mną Kuba.

- O hejka. - Odpowiadam totalnie zaskoczona.

- Robiłem ciasto i pomyślałem, że wpadnę do Ciebie bo widziałem, że jesteś sama. - Mówi z uśmiechem na twarzy chłopak.

- O jak miło wejdź. - Wpuszczam bruneta do środka i kierujemy się w stronę kuchni. - Miło, że przyszedłeś. Czy to nie cisto zrobione przypadkiem z przepisu cioci? - Patrzę na niego przelotnie uśmiechając się.

- Może. - Odpowiada mało przekonująco. Doskonale wiem, że ten przepis to była bujda. - Nudziło mi się w domu, zobaczyłem że wszyscy u Ciebie pojechali więc pomyślałem, że Tobie też się nudzi. - Szybko zmienia temat.

- Oj chłopie nawet nie masz pojęcia jak bardzo mi się nudziło. - Sięgam talerzyki z szafki. - Czy to przypadkiem nie beza?

- To przyszedłem w porę, a tak, to beza. - Odpowiada rozbawiony.

- Ooo jedno z moich ulubionych.

- Na prawdę? Moje też.

- Herbarty? Kawy? - Kładę talerzyki na stół.

Będę Stać Tak Tysiąc Lat || 4DreamersWhere stories live. Discover now