Pov Draco
Jest 17:07. Za niecałą godzinę spotkam się z Potterem w bibliotece. Po co ja to zrobiłem? Po co go zaprosiłem? I czemu do cholery tak mi się ręce pocą. Przecież nie, nie mogę zakochać się w Potterze.
Dobra, czas ogarnąć strój i fryzurę. Może się wykąpie, bo śmierdzę strasznie. Odkręciłem wodę i wziąłem szybki prysznic używając mojego szamponu o zapachu zielonego jabłka. Gdy wysuszyłem się za pomocą zaklęcia i spojrzałem na zegarek mina mi zrzedła. 17:39. Wybrałem białą koszulę i włożyłem ją w moje czarne spodnie. Wyglądałem dobrze jak zawsze. Trochę żelu na włosy, perfumy i byłem gotowy. Jeszcze 10 minut, więc może pójdę już do biblioteki, bo inaczej się spóźnię. A ja się nie spóźniam.
Droga na umówione spotkanie minęła szybko i po około pięciu minutach byłem pod drzwiami pomieszczenia.
Wszedłem do biblioteki i ku mojemu zdumieniu czekał tam już na mnie Potter. I wyglądał bosko. Ładny, zielony sweter, który podkreślał jego kolor oczu i czarne spodnie podkreślające jego szczupłe nogi. No cudo po prostu.
Pov Harry
Gdy dostałem list od Malfoy'a w mojej głowie stoczyła się istna walka argumentów za i przeciw. W końcu te pierwsze wygrały, więc żeby zrobić dobre wrażenie w bibliotece byłem już o wpół do szóstej. Ubrałem się tak, żeby się mnie nie czepiał, i chyba mi się udało.
Gdy Draco wszedł przez drzwi wejściowe biblioteki lekko pobladł. Lustrował mnie od stóp do głów, ale nic nie powiedział. Chyba mój strój przypadł mu do gustu, bo przez chwilę był zarumieniony. Moja brew uniosła się ku górze. W końcu podszedł do mnie i się przywitał.
-Cześć Harry, yym, chodź tu usiądźmy.
-Hej, i ok, Fretko.
Rzucił mi nienawistne spojrzenie. Chyba częściej będę go tak nazywać.
-To czemu mnie tu zaprosiłeś?
-Chciałem z tobą porozmawiać.
-A o czym konkretnie?
-Wczoraj powiedziałeś mi, że zmieniłem się na lepsze, i mógłbym być twoim przyjacielem. Co mam zrobić, żeby nim być?
Zatkało mnie. On moim przyjacielem?
-Wiesz, przede wszystkim zacznij mówić do moich przyjaciół po imieniu, albo nazwisku, ale bez wyzwisk. - sugestywnie uniosłem brew - Po drugie, musielibyśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Możemy na przykład uczyć się razem. Ty mi pomożesz ogarniać eliksiry, a ja tobie OPCM. Hmm?
-I będziemy tylko tak spędzić czas?
-Nie, ale zrozum, Draco, to dla mnie nowa sytuacja. Nie wiem też jak się czujesz po stracie ojca i matki, bo ze sobą za wiele nie gadamy. Praktycznie nic o tobie nie wiem.
-Więc ci opowiem.
Pov Draco
-Więc ci opowiem.
-Zaczynaj - Złoty Chłopiec usiadł wygodniej w fotelu - no.
-Nazywam się Draco Lucjusz Malfoy, mam urodziny 5 czerwca, czyli właśnie skończyłem 18 lat. Śmierciożercą byłem z przymusu, mam jednego przyjaciela, z Pansy byłem żeby nikt nie wiedział, że jestem gejem - tu lekko opadła mu szczęka. W sumie mu się nie dziwię. - ale ona o tym wiedziała, i była ze mną dla rozgłosu. Matka zmarła na ciężką chorobę a ojca zamordowali w te wakacje. Uwielbiam jabłka i kawę, ale tylko z mlekiem i łyżeczką cukru. Nie lubię traktować skrzatów z góry ani nie uważam czarodziejów brudnej krwi za gorszych. Chcę by być twoim przyjacielem.
-...
-Ja, przepraszam, chyba już sobie pójdę. - wstałem, ale chłopak złapał mnie za rękę.
-Nie. Ja mam coś jeszcze do powiedzenia.
I gadaliśmy tak prawie do 22. Jak się okazało mamy dużo wspólnego. Teraz już wiem, że jego ulubionymi kolorami jest złoty i czerwony. Typowy Gryfon. Lubi wszystko co ma dodatek dyni i nieznosi wróżbiarstwa. W sumie nie dziwię mu się. Przy tej ilości głupstw które mu ta kobietą nagadała, też bym nie lubił czytania z kuli. Chce zostać Aurorem, typowe.
Pov Harry
Gadaliśmy do późnej nocy, ale mało kontaktowałem. Jego oczy miały coś w sobie takiego, że nie szło się skupić na rozmowie. Coś mu o sobie powiedziałem, ale każde jego słowo rejestrowałem tak, aby na pewno zapamiętać.
Nie wiem jak i kiedy wróciłem do wieży Gryffindoru, przelazłem przez portret i wszedłem do mojego dormitorium, ale nie byłem w nim jedynym który nie spał.
Ron czekał na mnie. Powiedziałem mu gdzie idę i z kim. Miał obawy, ale przyznał się, że zrobiło na nim wrażenie, że to on przeprosił. Z resztą, Hermiona mu wybaczyła, więc i Rudy musiał.
-I jak randka?
-To nie była randka. I było superowo.
Rozebrałem się i założyłem moją piżamę w złote znicze. Gdy przyłożyłem głowę do poduszki szybko jak nigdy zasnąłem.
W piątki nasze zajęcia zaczynały się od dwóch godzin zielarstwa. Niestety już na 8:00, więc gdy budzik po raz trzeci zadzwonił by ogłosić, że wybiła godzina 7:35, chcąc nie chcąc zacząłem się ubierać i wraz z Ronem zeszliśmy na śniadanie. Zjadłem szybko tosta z dżemem dyniowym i poszedłem w stronę szklarni wraz z Ronem oraz Hermioną.
Po dwóch godzinach mordęgi wraz z profesor Sprout wróciliśmy do zamku i skierowaliśmy się na trzecie piętro do sali OPCM. Nowy nauczyciel - McCollin - okazał się być ok, ale przerabiał na razie z nami to, co już robiliśmy, żeby powtórzyć jeśli ktoś zapomniał. Znowu Zwodniki, Czerwone Kapturki czy Druzgotki. Wszystko z 3 roku. Co prawda Lupin był jedynym w miarę kompetentnym nauczycielem na swoje stanowisko, ale McCollin też się nadawał. W poniedziałek zaczniemy z patronusem, więc ci, którzy należeli do GD, znów będą się nudzić.
Po Obronie mieliśmy okienko, więc wraz z Ronem poszliśmy do kuchni po parę ciastek. Hermiona miała akurat starożytne runy, więc wzięliśmy parę dla niej, z myślą dania jej na przerwie. Za każdym razem wychodziła z sali niemiłosiernie zmęczona, bo runy są strasznie ciężkie, czemu żaden z nas nie mógł zaprzeczyć.
Później mieliśmy jeszcze zaklęcia i eliksiry, które były lepsze że Slughornem niż Snapem, ale gdy ten pierwszy dowiedział się co stało za moimi sukcesami na jego zajęciach, przestał wciąż mnie chwalić. Eliksiry wychodziły mi poprawne, ale gorsze od tych Herm. Transmutacja jak zwykle szła mi beznadziejnie, ale w końcu nauczę się rzucać zaklęcie maskujące na małe prosiaki.
O 15:10 skończyliśmy zajęcia i z Ronem postanowiliśmy iść poćwiczyć quidditcha. W przyszłą sobotę mają się odbyć eliminacje do drużyny i mam nadzieję, że będzie świetna jak zawsze. Co prawda podejrzewam kto się w niej znajdzie, ale i tak trzeba rekrutację odbyć.
Lataliśmy z Ronem do zachodu słońca. Mimo, że i tak będzie obrońcą i na jego miejsce rekrutacja się nie odbędzie, to chciałem z nim poćwiczyć, bo przyda mu się to.
Wróciliśmy do zamku po zmroku, ale jeszcze na długo przed ciszą nocną.
W naszym dormitorium nikt jeszcze nie spał, więc urządziliśmy sobie małą imprezkę. Seamus z Deanem poszli do kuchni po parę butelek piwa kremowego i ciastka. Wrócili z dodatkową tartą z miętową i ognistą, ale nikomu to znacznie nie przeszkadzało.
Gdyby nie fakt, że Finnigan miał zapas eliksiru na kaca, prawdopodobnie nie przeżylibyśmy następnego dnia.
CZYTASZ
Sobie przeznaczeni - Drarry
FanfictionOpowieść o początkach związku pewnej fretki i chłopca o niezwykłej bliźnie... Zakończone moi drodzy, zachęcam do pozostawienia po sobie śladu w postaci gwiazdek (◍•ᴗ•◍)♡ Wybrane fragmenty opowiadania: "I gdyby nie ta drobna istota, która właśnie gła...