Rozdział trzynasty - Mocny przytulasek

6.8K 477 484
                                    

Transmutowałem stolik tak, by był większy oraz kanapę na wygodniejszą. Chwilę później pojawiły się cztery skarzaty z zamówionym przeze mnie jedzeniem i kilkoma innymi smakołykami. Podziękowałem im, a one się deportowały.

-Chodź, Harry, nie byłeś na kolacji to chociaż to zjedz. 

Prawie wepchnąłem mu dyniową babeczkę do gardła i wsadziłem w rękę sok dyniowy. Sam zabrałem się za tartę melisową.

Rozmawialiśmy długo o niczym i o wszystkim, aż jedzenie prawie całkowicie zniknęło. 

-Harry, nie gniewasz się na mnie, że podsłuchałem waszą rozmowę?

-A dużo z niej słyszałeś? 
-Zasadniczo tylko jedno zdanie. Serio mówię. Gadaliście strasznie cicho.

Pokiwał głową i oparł mi ją na ramieniu. Poczułem, że się rumienię. Ale on też się zarumienił, więc chyba to przez tą ilość jedzenia. Oparłem moją głowę o jego i przymknąłem powieki. Po chwili usłyszałem miarowy oddech chłopaka który spowodował, że sam zacząłem tracić kontakt z rzeczywistością.

Rano obudziłem się z bolącym ramieniem. Jak się okazało, przesłaliśmy w takiej pozycji całą noc i moje ramię praktycznie odpadało. Gdy otworzyłem oczy spojrzałem na zegarek. Była 6:57, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu. A bardziej on miał, bo ja musiałem się naszykować, by jak zwykle powalająco wyglądać. Uniosłem lekko jego głowę co okazało się błędem, bo chłopak momentalnie się obudził.

-Hejo Dracooooo. 

Ziewa też słodko. Ej, Draco, ogarnij się. Przestań tak myśleć.

-Przepraszam, że budzę cię tak wcześnie, ale muszę się naszykować. A tobie chyba przydałaby się prysznic. I swieże ciuchy. Jak chcesz to idź do mojej łazienki się umyć, a ja ubiorę się tutaj. I może przywołaj swoje ubrania od siebie, bo moje będą na ciebie za duże.

Pov Harry

Gdy miałem już moje ubrania udałem się pod prysznic. Nagle wszystkie wspomnienia wróciły wraz z wodą spadającą na moje nagie ciało. Hermiona, rozmowa, Gin, zdrada, Malfoy, jedzonko. Potem zasnąłem, chyba na jego ramieniu. W każdym razie w takiej pozycji sie obudziłem. 

Nie miałem ochoty iść na lekcje, ale nie chcę mieć też zaległości. Dokończyłem poranną toaletę, ubrałem się i wyszedłem z łazienki. 

Moim oczom ukazał się Draco w samych spodniach. Bosze, ale on jest wysportowany. Widać, że treningi quidditcha mu służą. Odwróciłem się i odchrząknąłem, a on wszedł do łazienki. I dobrze, bo jeszcze zobaczyłby, że się zarumieniłem.

Zeszliśmy na śniadanie w dobrych humorach, ale gdy tylko stanęliśmy przed drzwiami Wielkiej Sali i się pożegnaliśmy mina mi zrzedła. Ginny siedziała przy stole i jak gdyby nigdy nic gadała z Hermioną i Ronem. Nie jestem w stanie usiąść tam i w spokoju zjeść śniadania.

Stanąłem tak, aby żadne z nich mnie nie zobaczyło i przywołałem do siebie dwa tosty z serem. Powoli zacząłem kierować się w stronę lochów gdzie mieliśmy przez następne dwie godziny mieć lekcje eliksirów ze ślizgonami.

Usiadłem na parapecie zamurowanego okna i zacząłem jeść moje tosty. Nie wiem kiedy do moich oczu napłynęły łzy. Ostatnio stałem się straszną beksą.

Pov Draco

Pożegnaliśmy się z Potterem a ja udałem się do stołu. Usiadłem i nałożyłem sobie trochę jajecznicy. Spojrzałem się na stół domu Godryka, ale oprócz kilku innych gryfiaków, panny wszechwiedzącej, przygłupa i ździry nie było nikogo innego. Szukałem czarnej czupryny wśród tłumu, ale nikogo takiego nie zobaczyłem. 

Przecież powiedział, że idzie na śniadanie a potem na lekcje. Może zmienił zdanie? I jeżeli tak, to gdzie teraz jest? Jeżeli faktycznie chce iść na lekcje, to pewnie siedzi teraz w lochach.

Wstałem od stołu i bez żadnych wyjaśnień wybiegłem z sali kierując schodami na niższe piętra zamku. Jeszcze nie minąłem zakrętu na schodach dzielących mnie od sali eliksirów, gdy usłyszałem stłumiony szloch.

Harry siedział na parapecie obejmując rękoma kolana jednocześnie wciskając w nie twarz. Jakieś jedzenie leżało na podłodze. Zapewne wypadło mu gdy zaczął płakać. 

Co ta szmata mu zrobiła? W jaki stan wpędziła? 

Gdy ocknąłem się z przemyśleń podbiegłem do Złotego Chłopca, złapałem go w talii, postawiłem na nogi i przytuliłem.

Mocno, ciepło, z uczuciami. W szczególności mocno, bo inaczej by upadł. Jest strasznie słaby, wnioskując po tym jak się trzęsie, jaki jest delikatny i po ilości jedzenia na ziemi. Pewnie nawet nic nie zdążył zjeść. 

Pov Harry

Otoczyłem rękoma kolana i zacząłem płakać. Wypadły mi z rąk tosty, ale kit z tym. 

Po kilku minutach wbiegł Malfoy, postawił mnie na nogi i mnie przytulił. A ja się w niego wtuliłem. Pewnie pomyślał, że to przez Gin. No poniekąd tak, ale też przez to, że przypomniałem sobie  Fredzie, rodzicach, Lupinie, Syriuszu. Minęło już tyle czasu, jest już prawie listopad, a ja ciągle za nimi ryczę.

Wtuliłem się w niego, nie chciałem puścić. Tak było mi dobrze. Bardzo dobrze. Nie wiem ile tak staliśmy, ale oderwaliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy kroki na korytarzu.

Draco usprzątał podłogę z jedzenia i osuszył mi twarz zanim ktokolwiek mógł by być świadkiem tego, co przed chwilą miało miejsce.

Lekcja minęła w spokoju. Standardowo siedziałem przy stole z Hermioną, Ronem i Ginny, ale nie odzywałem się do nich. Oni do mnie też nie, czyli albo o wszystkim wiedzą, albo po prostu nie chcą gadać.

Po przygotowaniu wywaru ze szczuroszczeta, który był mi już dobrze znany, wyszedłem szybko z sali. Jednak nie cieszyłem się długo samotnością, bo za mną z sali wypadł Ron.



Ponad 650 wyświetleń i 55 głosów. Lofciam Was (●♡∀♡)

Sobie przeznaczeni - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz