Rozdział czterdziesty trzeci - Kocham cię

4.9K 307 543
                                    

-Harry, kochanie, odpakuj prezent.

Złoty Chłopiec chwilę się zastanawiał, po czym zaczął rozdzierać papier niczym małe dziecko.

Ja siedziałem na kanapie przed kominkiem a on na ziemi. Z uśmiechem od ucha do ucha wyciągnął z papieru kawałek materiału, i zapomniawszy o czekoladzie, przyszedł do mnie by mnie pocałować.

-Dziękuję Draco, jest wspaniały.
-A wiesz co to w ogóle jest?
-Nie, ale fakt, że jest od ciebie mi wystarcza.

Uśmiechnąłem się po czym pocałowałem chłopaka, następnie sam rozpakowując mój prezent.

-Dziękuję Harry, bardzo dziękuję, prezent od ciebie też jest niczego sobie.
-Niczego sobię?!
-No wiesz, mój jest lepszy, ale najlepszym prezentem jaki mogę dostać jesteś ty.

Oj chyba zasłodziłem atmosferę. Złączyłem nasze wargi w pocałunku ciągle przybierającym na siłę. Na chwilę oderwałem się od chłopaka, by spojrzeć w jego oczy. On chyba wyczuł, że to nie koniec, i usiadł na mnie okrakiem, zrzucając z kanapy nasze prezenty.

Ponownie wpiłem się w usta chłopaka. Na szczęście on odwzajemnił moje pocałunki. Chwyciłem go za uda i podniosłem do góry, a on oplótł mnie nogami w pasie. Ciągle całując go, doszedłem do łóżka, na którym usiadłem. Teraz to on siedział na mnie okrakiem, gdy mój język badał jego wargi. Podniecało mnie to w pizdu, i ciężko mi było się powstrzymać przed czymś więcej. Zamieniłem nas miejscami w ten sposób, że aktualnie to ja siedziałem na nim, a on uroczo rumienił się leżąc pode mną.

Obydwoje wiedzieliśmy, do czego ta sytuacja prowadzi, ale nie pospieszaliśmy się wzajemnie. Przerwałem pocałunek, by ściągnąć z siebie moją koszulę, by następnie rzucić ją w kąt. Harry powtórzył czynność po mnie, następnie dobierając się do mojego paska, który również po chwili leżał na podłodze.

Przylgnąłem ustami do jego szyi, na co on jęknął przeciągle. Podoba mu się, a mi się podoba, że jemu się podoba. Wzajemnie nakręcaliśmy się do granic możliwości.

Zacząłem schodzić niżej z moimi pocałunkami i pozostawiłem czerwoną malinkę na jego obojczyku. Widziałem, że jest lekko speszony, w końcu nigdy nie robił tego z chłopakiem. Zacząłem całować go po jego brzuchu, schodząc coraz bliżej linii jego spodni. Czułem, że zarówno ja jak i on jesteśmy podnieceni. Spojrzałem w jego oczy by upewnić się, że tego chcę. I dostałem to, czego chciałem. Pozostawiłem kolejną malinkę na jego miednicy, i rozpiąłem jego rozporek, następnie ponownie wypijając się w jego usta.

Godzinę później leżeliśmy obok siebie w ciszy napawając się bliskością naszych ciał. Czułem dotyk jego gołej skóry na mojej, każdy oddech był głośny w ciszy, w której się znajdowaliśmy. Nie była to niezręczna cisza. Wręcz przeciwnie, po prostu było wspaniale. Objąłem go w talii i przysunąłem do siebie powoli całując jego usta.

-Kocham cię, Harry.

Powiedziałem to. I jest to prawda. Kocham go.

Ewidentnie wywarło to na nim wrażenie. Widać to po jego źrenicach.

-Ja ciebie też, Draco.

Leżeliśmy w ciszy napawając się przyjemnym chłodem pokoju, gdy Potter przerwał ciszę:

-Byłem lepszy od tego chuja Victora?
-Jesteś najlepszy kochanie.

Pocałowałem go ostatni raz po czym zasnęliśmy w swoich objęciach.

Obudziłem się rano gdy chłopaka nie było już w pomieszczeniu. Jeszcze wczoraj ogarnęliśmy bałagan po naszym pierwszym razie. Nie wiem gdzie poszedł, ale raczej na dupie nie usiądzie przez dłuższy czas. Do czwartku muszę zgłosić McGonagall, że zostaję w zamku. Pójdę do niej jutro po zajęciach, żeby mieć to już z głowy.

Spojrzałem za okno i zobaczyłem standardowy widok każdej zimy w Hogwarcie: śnieg napierdalający w szyby, kilka testrali unoszących się nad Zakazanym Lasem i zamarznięte jezioro na którym ślizga się kilka dzieciaków. Zegarek pokazywał wpół do dwunastej. Nie dziwię się, że Potter już sobie poszedł.

Pov Harry

Obudziłem się przed ósmą z bólem głowy. Napierdalała mnie wpizdu, dopóki nie usiadłem na materacu. Wtedy głowa była najmniejszym problemem. Ubrałem się cicho i całując Draco w policzek ruszyłem do wyjścia. Zaślinił całą poduszkę. Słodko, aczkolwiek niehigieniczne.

Wyszedłem na palcach z pokoju i zszedłem do PW Hermiony i Draco. Na stoliku stała jakaś buteleczka i leżał kawałek pergaminu zapisany pismem Hermiony.

Harry, mam nadzieję, że ci się przyda :)
Hermiona

Spojrzałem na flakonik który okazał się słoiczkiem z maścią na ból dupy. W zasadzie na opakowaniu pisało, że jest na punktowe jak i rozległe bóle, ale na to Hermiona nakleiła karteczkę : "Na ból dupy", a pod spodem dopisane charakterem pisma Rona "Po ostrym ruchańsku". Kurwa, kocham ich. Spojrzałem na tył wiadomości od Hermiony, i stwierdziłem, że nie kocham ich aż tak.

PS słychać was było w całym pokoju, nawet jak zamknęliśmy drzwi ;)
Ron

Ruszyłem do łazienki z kremem, który na szczęście uśmierzył ból. Następnie szybko pobiegłem do sowiarni, by jak najszybciej wysłać list do pani Weasley.

Kochana Pani Weasley!

Piszę do Pani w sprawie tegorocznych świąt. Nie wiem, czy wie Pani, ale rozstałem się z Ginny… mimo to pozostajemy w przyjacielskich relacjach. Czuję się niezręcznie, pisząc do Pani, ale czy istnieje możliwość, bym zabrał Dracona Malfoy'a na tegoroczne święta u Pani? Ręczę za niego i obiecuję, że nie zrobi nic złego. Normalnie spędzałby te święta z rodziną, ale niestety jej już nie ma. W każdym razie życzę Pani miłego dnia, lub wieczoru, w zależności od tego, kiedy dostanie Pani tę wiadomość, i mam nadzieję, że wszystko w Norze ok.

Pozdrawiam, Harry

Kurwa mać. Źle to brzmi. No widzi pani, przeleciałem pani córkę a jak mi się znudziła, to poleciałem do chłopaka. A teraz przyjadę do pani na święta.

Nie, nie wyśle tej wiadomości. Zostanę w zamku, tak będzie lepiej. Wrzuciłem kartkę do kieszeni kurtki i ruszyłem w stronę Wielkiej Sali na śniadanie.



Ok, jest wcześniej, bo Polsat postanowił skrócić reklamy, by każdy zdążył po swoje pićku ze stacji w swoim województwie, a nie tym obok. No w każdym razie dawno nie dawałam notki końcowej więc przede wszystkim chciałabym Wam bardzo podziękować za to, ile jest tu już, i głosów i odsłon. I proszę, nie bójcie mnie za ten rozdział, ale pisałam go już jakieś trzy tygodnie temu. Od tego czasu scena zbliżenia pana Harry'ego P. i pana Dracona M. zmieniła się kilkukrotnie. Doszłam do wniosku, że wolę tego nie opisywać dokładnie, bo nie umiem ( a nie chcę dodawać tutaj niczego, co byłoby słabe ). Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Loffciam Was, a, że zbliżamy się do końca ( ok. 5- 10 rozdziałów ) to chcialbym się Was zapytać, co jak na razie podobało się Wam, i czy w ogóle jest ta "książka" w jakikolwiek sposób interesująca, bo powoli zaczynam pracę nad kolejną, i chcę wiedzieć, czy jest sens. Wracając do tematu, bo się rozpisałam: Miłej nocy, ranka, popołudnia, czy kiedy to czytacie, loffciam

Sobie przeznaczeni - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz