Rozdział trzeci - Znowu razem

11.1K 606 927
                                    

Szybko z pomocą różdżki chłopak spakował swoje rzeczy. Nie było ich za wiele, ponieważ nie było go jeszcze w księgarni po nowe książki. Z resztą i tak nie dostał jeszcze listy nowych ksiąg, więc jego kufer, do połowy pełny i zmniejszony tak, aby zmieścił się w kieszeni, czekał na biurku na swoją kolej. 

Harry postanowił, że teleportuje się do Nory, ponieważ latanie na miotle w dzień było ryzykowne. Zmniejszył jeszcze swoją miotłę i razem z kufrem, albumem ze zdjęciami rodziców oraz niemałym stosikiem listów od przyjaciół schował je do plecaka. Chwilę później obracał się w miejscu intensywnie myśląc o pewnym kilkupiętrowym domku na wsi.

*Nora*

Gdy tylko cichy trzask aportacji rozbrzmiał przed furtką Nory Ginny wybiegła do kuchni stając w drzwiach wejściowych. Harry nie powiedział jej kiedy przyjedzie, ale miała poczucie, że to właśnie on się zjawił. Gdy tylko go zobaczyła wybiegła jak poparzona z domu by chwilę później tonąć w uściskach swojego chłopaka.

-Tęskniłam za tobą.

-Ja za tobą też…- nie zdążył jednak dokończyć zdania, ponieważ jego usta zostały zamknięte w pocałunku. Stęsknił się za tym. Za smakiem malinowych ust swojej dziewczyny, które tak dobrze znał. Jednak coś mu nie pasowało. Nie czuł motyli w brzuchu, ani fajerwerków. Po prostu, zwykły pocałunek, jakich wiele.

Gdy odkleili się od siebie zobaczył biegnących do niego Hermionę i Rona, którego twarz wyrażała jednocześnie obrzydzenie, ale też i aprobatę. Uff.

-Harry!- Hermiona rzuciła mu się na szyję- nie uwierzysz!

-Cześć stary- podszedł do mnie mój rudy przyjaciel i przybił mi piątkę, po czym cofnął się, i objął Mione w pasie, na co ta lekko się zarumieniła.

-Oświadczyłem się Hermionie!- dziewczyna wyglądała teraz jak jeden duży burak. Pokazała mi pierścionek, naprawdę ładny.

-Gratuluję! - krzyknąłem i objąłem ich - nie wiecie jak się cieszę! Miło jest was znowu zobaczyć.

Chwilę później pojawiła się pani Weasley, a za nią George.

-Witaj Harry. Ci mugole znów cię głodzili? Chodź, za chwilę podwieczorek. Nie zaczęłam jeszcze szykować kolacji, myślałam, że będziesz później. Ale to nic. Wolisz parówki czy boczek kochany? Bo…

-Mamoo, daj spokój, jescze chłopak się z nami porządnie nie przywitał, a ty już planujesz jak go utyć. Cześć! - ostatnie zdanie "oduchowiony" skierował do mnie.

-Zjem co pani naszykuje, pani Weasley. Wiem, że wszystko będzie pyszne.

Była dopiero 15, ale wszyscy usiedli do stołu na podwieczorek. Ustawiliśmy go na podwórku, więc mogliśmy raczyć się popołudniowymi promieniami słońca.

Ni stąd ni zowąd mama rudzielców przyniosła 3 parujące ciasta, tace herbaty i kawy, oraz kilka dzbanków soku. Wyglądało to, jakby za chwilę miała się zabrać armia wojska na posiłek. 

Jedzenie jak zwykle było pyszne. Molly oznajmiła, że kolacja będzie późno, bo musimy poczekać na pana Weasley'a. I że zjadłem za mało, po czym nałożyła mi 8 kawałek placka z dynią - mojego ulubionego ciasta w wykonaniu pani Weasley.

Dawno nie byłem tak najedzony, ale to uczucie towarzyszy każdemu, kto przyjedzie w odwiedziny do tej rodziny.

Wszedłem do pokoju Rona, który od mojego pierwszego pobytu w Norze ani trochę się nie zmienił - nadal jest cały obklejony plakatami Armat z Chudley. Jest to mały, ale przytulny pokój. Zająłem ”moje” łóżko i powiększyłem mój wcześniej zmniejszony dobytek. 

Album położyłem na szafce nocnej. Odkąd dostałem go od Hagrida nie rozstaje się z nim. Może to ckliwe, ale to moja jedyna pamiątką po moich rodzicach. Kamień wskrzeszania zgubiłem gdzieś w lesie podczas bitwy. Może to i lepiej? W końcu „ doprowadzony do szaleństwa beznadziejną tęsknotą, średni brat odebrał sobie życie, aby prawdziwie zjednoczyć się z ukochaną”. -Nie dziwię się, że była to ulubiona bajka Dumbledore'a - pomyślał Harry - W gruncie rzeczy jest całkiem ciekawa.

-Harry, powiedz, jak się czujesz?

-I jak zareagowali twoi mugole?

Dopiero teraz zorientowałem się, że nie jestem w pokoju jedynie z Ronem, ale też Hermioną i Ginny.

-Czuje się świetnie, serio. Wujostwo przyjęło to ze średnim entuzjazmem, ale pozwolili mi tam mieszkać, więc nie jest najgorszej. Przynajmniej nie zamknęli mnie w komórce pod schodami. Chociaż mógłbym mieć problem z pomieszczeniem się tam. Wiecie, trochę urosłem, jakby ktoś nie zauważył.

Fakt był taki, że Ron przerósł go już o głowę, Hermiona była wyższa o 2 cale, a Ginny ciągle rosła, więc chłopiec - który - przeżył wyglądał jak skrzat. Plusem był fakt, że był przystojniejszy od skrzata. No i był ubrany.

-Na Merlina, Harry, mówię do ciebie! - krzyknęła ewidentnie zdenerwowana jego roztargnieniem  Ginny.

-Hmmm? - w pokoju nie było Rudego i Miony. Dziwne. Ciekawe czy często zdarza mi się tej odpłynąć….

-Pytałam się, czy wszystko ok? Jesteś strasznie zamyślony, Harry. Wiesz, że jak coś, zawsze możesz mi powiedzieć. - po czym pocałowała go krótko w policzek - chodź, pomożemy mamie w przygotowaniach do kolacji. Trzeba ją przypilnować, żeby nie przesadziła z ilością. Tata chyba niedługo wróci.

-Tak, chodź, idziemy. - po czym pocałowałem ją w czoło, i obejmując ją w tali, zeszliśmy do kuchni.

Sobie przeznaczeni - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz