Rozdział czterdziesty siódmy - Randka

4.2K 294 247
                                    

Pov Harry

Gdy wylądowaliśmy na miejscu było tak ciemno, że ledwo cokolwiek widziałem. Jedynie na ziemi jakieś dwa metry od nas stał słoik z płomykiem. Draco pociągnął mnie w jego stronę, i już po chwili przekroczyliśmy barierę zaklęć ochronnych. Żółte lampki rozwieszone między drzewami dawały wystarczającą ilość światła, by oświetlić koc z jedzeniem i pobliski teren. Chłopak pociągnął mnie za sobą i odwrócił tyłem do pięknego przedstawienia świateł, spowodowanego odbijającymi się od śniegu ognikami, które sprawiały, że to miejsce nabierało jedynego w swoim rodzaju charakteru.

Blondyn po chwili pochylił się przede mną i złapał moją dłoń, po chwili składając na niej pocałunek.

-Pan pozwoli - wskazał koc, na którym niezbyt zręcznie usiadłem - Ponieważ jest to nasza pierwsza prawdziwa randka, to się postarałem, ale niech się pan nie spodziewa takich cudów następnym razem.

Zaśmiał się cicho, co było najwspanialszym dźwiękiem, jaki było mi dane słyszeć.

-Jak ci się podoba?
-Ja...jest...znaczy.
-Nie tak szybko, Pottah, bo nie nadążam - powiedział to z typowym pogardliwym uśmieszkiem na ustach, ale w jego oczach widziałem, że jest kurewsko szczęśliwy.
-Draco, jest naprawdę wspaniale.
-To poczekaj aż dostaniesz swój świąteczny prezent.

Wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko, przez co na chwilę straciłem oddech.

Ale to nie był pierścionek, a coś o wiele lepszego.

Był to srebrny wisiorek w kształcie smoka, a dokładniej Rogogona Węgierskiego, z małym serduszkiem wysadzanym czerwonymi kryształkami, cały wielkości może półtora cala, na długim, także srebrnym łańcuszku.

-Mogę?
-Mhm.

Odwróciłem się tyłem do chłopaka by ten mógł zwinnie zapiąć naszyjnik na mojej szyi.

-Kurwa, Draco, on jest cudowny, dziękuję.

Pocałowałem chłopaka szybko, by po chwili sięgnąć po prezent dla niego.

-Mój prezent raczej twojego nie przebije, ale mam nadzieję, że udało mi się zrobić coś fajnego.

Chłopak odpakował ramkę, w której umieściłem mój rysunek. Nie było to niewiadomo jakie arcydzieło, ale nie był też dziecięcym bazgrołem. Na pergaminie w srodko rysunki stopniowo zmieniały się ukazując naszą historię, od poznania aż do imprezy świątecznej w Pokoju Życzeń.

Chyba mu się podobało, bo w pewnej chwili po jego policzku a następnie odłożył delikatnie ramkę mocno mnie przytulając.

-Dziękuję Harry.

Znów się pocałowaliśmy, i gdy upewniliśmy się, że wszystkie tacę z ciastkami odstawiliśmy poza koc, ponownie wpiliśmy się namiętnie w swoje usta, po czym blondyn usiadł na mnie okrakiem, pozostawiając na moim ciele kolejne malinki.

-Pięknie tu, prawda?
-Tak, zdecydowanie.

Właśnie leżeliśmy pod ciepłym kocem kilka godzin po dobrym seksie. Na horyzoncie pojawiało się słońce, więc gdy na dobre pojawiło się na niebie, posprzątaliśmy bałagan i usuwając zaklęcia przenieśliśmy się do Nory.

Wszyscy jeszcze spali, więc szybko przebraliśmy się w piżamy i położyliśmy do łóżka.

Dopiero koło dziesiątej weszła Hermiona, zapraszając nas na śniadanie.

Tak powoli mijały dni aż do nowego roku, który uczciliśmy wyjątkowymi fajerwerkami ze sklepu braci.

Nim się obejrzeliśmy, już byliśmy z powrotem w Hogwarcie, zima powoli ustępowała a na jej miejsce pojawiła się wiosna. Moją i Draco tradycją były cosobotnie randeczki. Zawsze w innym miejscu.

Teraz mamy koniec maja, i powoli zbliża się czas Owutemów. Aktualnie leżeliśmy na trawie pod zachodzącym niebem, a Draco tłumaczył mi jak zrobić eliksir wielowiekowy, bo już za dwa tygodnie egzaminy. Była to kolejna nasza tradycja. Codziennie wieczorami spotykaliśmy się w różnych miejscach, w zamku i poza, by powtarzać kolejne partie materiału, jednocześnie mając wolne weekendy.

Czas mija niesamowicie szybko, gdy ma się zajęcie.

-Chyba napisałam wszystko dobrze, ale kuźwa nie jestem pewna. A jak tłumaczyłeś to ostatnie? Bo ja zrobiłam "irracjonalny…" nie pamiętam, ale sprawdzałam i chyba…

-Niespodzianka!

Wyskoczyłem wraz z Ronem i Ginny zza kanapy, patrząc na oszołomioną Hermionę i Draco. Podszedłem do chłopaka i krótko pocałowałem.

-I jak ci poszło na ostatnim egzaminie, hmmm?

-Zajebiście, jak zawsze.

Puścił mi oczko, po czym wszyscy zaczęliśmy zajadać się ciastami przyniesionymi przez nas wcześniej z kuchni. Mi egzaminy poszły chyba dobrze. Wylosowałem na eliksirach wywar żywej śmierci, więc poszło gładko, wraz z radami Snape'a z jego dziwacznej książki. Transmutacja poszła mi chyba nawet nawet, bo McGonagall patrzyła na mnie z dumą, gdy wychodziłem z sali. Stała jedynie z boku, ale wiem, że widziała wszystko dokładnie. Zielarstwo jak zielarstwo - po prostu trzeba się wykuć na pamięć i tyle, zaklęcia poszły znośne, żadna szklarnia nie ucierpiała. OPCM na wybitny, jestem tego pewien.

-To co, który z was idzie w sukience na bal?
-Ha, ha, bardzo kurwa śmieszne.

Przyjąłem zaproszenie Draco na bal, i miałem już gotowy strój, tak jak i on. Postanowiliśmy nie odjebać się wybitnie. Po prostu koszula, spodnie buty, tyle. No może bokserki też. Wtedy wszyscy dowiedzą się otwarcie, właściwie będą tylko roczniki kończące szkołę, chyba, że przyjdą z kimś młodszym, ale i tak rozniesie się to po szkole. Nie mogę się już doczekać.





Dziś trochę wcześniej, bo na plaży nie łapie mi internet, Hope U enjoy, Buźka(人 •ᴗ•)

Sobie przeznaczeni - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz