Rozdział dwudziesty drugi - Ślizgon ma serce

6.1K 410 552
                                    

Gdy znudziłem się nauką postanowiłem pójść na lunch. Byłem jednym z ostatnich, więc w samotności zjadłem posiłek. Reszta moich przyjaciół albo jest właśnie w Hogsmeade, albo ze swoimi przyjaciółmi. No cóż, tylko ja samotny. Wstałem od stołu i ruszyłem z powrotem w stronę mojego pokoju. Usiadłem na łóżku i zacząłem pisać esej na zaklęcia oraz robić notatkę na zielarstwo. Tak minęła mi duża część popołudnia i wieczór, który nadszedł zdecydowanie wcześniej niż ostatnio.

Odłożyłem pergamin i pióro do mojej torby. Wziąłem moją piżamę spod kołdry kierując się w stronę łazienki. Wygrzebałem z szafki mój ulubiony szampon i wylałem jego część na dłoń, tworząc pianę, którą następnie zacząłem rozprowadzać po włosach.

A co jeśli podobam się Draco? Może odskoczył ode mnie bo był zaskoczony? W końcu w przeciągu ostatnich 24h zdążył mnie już dwa razy pocałować, i to raz, gdy nie spałem. Może mam u niego szansę? Tylko czy opłaca się ryzykować? Niby jestem gryfonem, ale nie chcę narażać mojej przyjaźni z Malfoyem.

Zakręciłem wodę, wysuszyłem się z pomocą ręcznika i umyłem zęby. Zaklęciem usunąłem wilgoć z moich włosów, następnie ubierając się w piżamę. Wyszedłem z łazienki i usiadłem na moim łóżku, z zamiarem poczytania jeszcze książki. W pokoju, na swoim łóżku, siedział Neville, pisząc coś zawzięcie. Po chwili do pokoju wszedł Ron, Dean i Seamus.

-Hej Harry, gdzie ty się ostatnio podziwiasz? Prawie w ogóle się nie widujemy. Stęskniłem się. - Ron usiadł obok mnie i dał mi kuksańca - czyżbyś kogoś poznał? - sugestywnie poruszył brwiami.

Kurwa. Teraz resztą chłopaków będzie się dopytywać, a co ja mam im powiedzieć? Prawdę? Jak zareagują? Trudno.

-W sumie to tak, ale to nic pewnego. W zasadzie nawet nie wiem, na jakim etapie relacji z NIM jestem. - Specjalnie podkreśliłem przed ostatnie słowo - mam nadzieję, że nikomu nie powiecie.

-Jesteś gejem?- powiedział Seamus z Deanem jednocześnie. Przytaknąłem głową.- zajebiście! 

Dean podszedł do naszego piromana i objął go ramieniem w pasie.

-Jesteśmy ze sobą. Mam nadzieję, że nie pogniewacie się na nas.

To było do przewidzenia. Pasują do siebie, jak Drops do dropsa.

-Spoko chłopaki, byleby odgłosy orgii nie zakłócały mojego snu. - powiedział Ron.

Ostatnio stał się bardzo tolerancyjny.

Pov Draco

Gdy Harry wyszedł ode mnie położyłem się na łóżku i zacząłem intensywnie myśleć nad tym, czy mam szanse u Pottera. Oby tak, bo jak się okazuje, zależy mi na nim. Nieźle, ślizgon ma serce.

Przespałem całe popołudnie, a obudziło mnie dopiero pukanie do drzwi, gdy słońce już zaszło.

-Draco, chciałam porozmawiać.

-Ok, więc mów.- odpowiedziałem kujonce, a ta usiadła na jednej z kanap.

-Wpadłam na pewien pomysł, i mam nadzieję, że ci się spodoba, oraz, że pomożesz mi namówić na to dyrektor McGonagall. A mianowicie, pomyślałam, by urządzić dla wszystkich pełnoletnich, a w szczególności tych, co brali udział w bitwie, imprezę w pokoju życzeń. Taka świąteczna impreza, jeszcze przed feriami, z prezentami i w ogóle. Nie byłoby to obowiązkowe, i chciałam się ciebie zapytać, czy to popierasz. Bo Harry powiedział, że to fajny pomysł i…

Ostatnie zdanie dodała tak cicho, że prawie jej nie słyszałem.

-Nawet ok inicjatywa, ale o co chodzi z tymi prezentami? Bo nie za bardzo rozumiem.

-Do mugoli na święta przychodzi Święty Mikołaj, taki gruby facet w czerwonym płaszczu, i rozdaje prezenty. My byśmy wypisali wszystkie nasze imiona na pergaminie, a następnie je losowali. Później losowo byśmy je sobie rozdawali siedząc przy choince.

Nie jestem takim debilem, żeby nie wiedzieć, że na święta są prezenty, do chuja ciasnego. To po pierwsze. Po drugie, laska się chyba rozmarzyła, czas ją sprowadzić na ziemię.

-Dobra, możemy iść do niej jutro, podoba mi się ten pomysł. A teraz przepraszam, ale muszę iść do toalety, więc jakbyś mogła…

-Jasne Malfoy, już, pa.

Wyszła z mojego pokoju, a ja udałem się do toalety lekko ogarnąć mój wygląd. Zasnąłem w ubraniach,więc śmierdziałem lekko. Gdy już pachniałem zielonym jabłkiem, udałem się do mojej komody i wyjąłem z niej szkicownik i kilka ołówków.

Od straty rodziców zainteresowałem się czymś więcej, niż nauką i zabijaniem, a mianowicie rysowaniem. Jest to dla mnie odskocznia od codzienności. Tworzę świat taki jaki chce by był, nie taki jaki jest. 

Otworzyłem zeszyt. Na pierwszej stronie narysowałem portret mojej matki. Nie był on wybitny, ale widać było, kogo przedstawia. Następnie smok - rogogon węgierski. Później zamek, jakiś krajobraz górski i w końcu błonia, rysowane dwa tygodnie temu. 

Chwyciłem jeden z miększych ołówków i zacząłem kreślić na papierze zarys pewnego chłopaka. Najpierw koło, dwie kreski i trójkąt. Potem dokładniejsza żuchwa, oczy, brwi, usta. Chciałbym je choć raz pocałować. Gdy skończyłem portret było już grubo po dziesiątej, więc jedynie odłożyłem szkicownik na szafkę nocną, i gasząc światło różdżką, położyłem się na miękkim, wygrzanym materacu. Moja głowa jak zwykle zapadła się w poduszkę, ponieważ tę bardziej twardą, objąłem niczym człowieka w pasie, i tak zasnąłem, zatracając się w sennych marzeniach.

Obudziłem się wcześnie i zacząłem szykować na nowy dzień. Yey, już się kurwa cieszę. Była 6:20, więc mogłem jeszcze pospać. Z drugiej strony, codzienna pielęgnacja wymaga poświęceń, tak więc udałem się do łazienki by odprawić mój maseczkowo - prysznicowy rytuał. Co prawda myłem się już wieczorem, ale kit z tym, i tak nie mam co robić. 

Po wyjściu z łazienki udałem się na śniadanie. Była już 7:20, a od 7:00 można wchodzić do Wielkiej Sali. Mogliby zrobić większy przedział czasu, ale po co ułatwiać ludziom życie. Pff.

Cały tydzień minął mi spokojnie, prawdopodobnie tak samo jak Potter'owi. W poniedziałek byłem u McSztywnej wraz z kujonką i Potterem, ale starałem się trzymać z nim na dystans. Oz z resztą również. Po kilkunastu minutach dyskusji nad pomysłem dziewczyny, udało nam się dojść do porozumienia. Na szczęście dyrektor zgodziła się na alkohol, ale pod warunkiem, że impreza odbędzie się w piątek, tydzień przed wyjazdem i, że wstęp będą mieli tylko pełnoletni uczniowie. 

Nie odzywałem się do Pottera, ani na lekcjach, ani po. Przełom nastąpił w piątek, gdy wysłałem do niego zwitek pergaminu, z następującą wiadomością:

Harry, chciałbym z Tobą porozmawiać. Spotkajmy się w Trzech Miotłach, w sobotę o 11:00. Oczywiście, o ile masz ochotę i czas. 

Mam nadzieję, że do zobaczenia,

Draco

Dziękuję Wam za wszystkie wyświetlenia i głosy ( ˘ ³˘)♡

Sobie przeznaczeni - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz