Rozdział dwudziesty trzeci - Nic nie trwa wiecznie

5.7K 395 529
                                    

W sobotę rano wstałem wcześnie i zacząłem się szykować na spotkanie z Harrym. Teoretycznie mógł nie przyjść, bo nie dostałem od niego żadnej wiadomości, ani ze zgodą, ani z odmową. Mimo to postanowiłem, że naszykuję się pożądane i odjebę jak szczur na otwarcie kanału. Podobno tak mówią mugole, ale nie wiem, w każdym razie, takiego zwrotu użyła raz Hermiona.

Wyszukiwany ruszyłem drogą w stronę Hogsmeade, zawczasu wyczarowując parasol.

Stanąłem przed drzwiami pubu i lekko pchnąłem drzwi, które skrzypiały niemiłosiernie. Mimo to, gwar zagłuszył dźwięki nienaoliwionych zawiasów, które szybko wróciły na miejsce sprzed dziesięciu sekund.

Znalazłem jeden wolny stolik w kącie i zamówiłem kremowe piwo. Było sporo przed czasem, więc nie spodziewałem się, że w najbliższej przyszłości, obiekt mych westchnień zjawi się w barze. 

Jednak myliłem się, bo zanim dostałem mój trunek, do pomieszczenia wpadł zdyszany, zmoknięty i uwalony błotem Złoty Chłopiec. Zapewne mnie nie zauważył, bo szybko ruszył w stronę toalet, skąd wyszedł po kilku sekundach, zupełnie czysty. Jakby nie mógł rzucać zaklęć przy ludziach. Pff.

Gdy chłopak odwrócił się w moją stronę, a jego wzrok napotkał mój, uśmiechnąłem się lekko, i wskazałem miejsce obok mnie.

Harry ruszył w moim kierunku, ale nie zauważył barmanki, niosącej mi właśnie piwo kremowe, przez co wpadł na nią. Jak można się domyślić, kufel upadł na podłogę i rozbił się, a kobieta niezbyt z tego zadowolona, przywołała kopa, sama zaś rzuciła zaklęcie reparo na rozbite szkło, które po chwili wyglądało jak nowe.

Potter przeprosił ją za zajście, i domyślając się, że to do mnie zmierzała kobieta, zamówił jeszcze dwa kufle mówiąc, że zapłaci za tamto wylane.

Ale z niego sierota. Dosłownie i w przenośni.

Gdy jego siedzenie spotkało się z tym barowym, nastała krępująca cisza. W pewnym momencie głosy innych ucichły, więc zapewne Potter rzucił jakieś zajęcie wyciszające. Mimo, że przywitaliśmy się szybkim "cześć", nie mówiliśmy nic do momentu, aż wyzerowaliśmy trzecie porcje kremowego piwa. W końcu nie wytrzymałem, i zacząłem rozmowę.

-Harry, przepraszam, że, nie, teraz ja mówię, a potem ty - przerwałem mu, bo już widziałem, że otwiera te swoje słodkie usta - Nie chciałem tak wtedy zareagować, ale byłem tym zaskoczony. Nie chcę, by nasza relacja była tak gówniana, tęsknię za tobą, i nie chcę cię stracić, bo bardzo, bardzo cię lubię. - ostatnie zdanie mówiłem coraz ciszej, wpatrując się w mój napój - Podobasz mi się.

Ostatnie trzy słowa powiedziałem tak cicho, że sam je ledwie słyszałem przez stłumione krzyki brzmiące dookoła nas. Jednak Harry to usłyszał, bo cały się zarumienił. Słodko, jak zwykle.

Pov Harry

Gdy dostałem list od Draco, długo rozmyślałem nad tym, czy się z nim spotkać. Całą noc nad tym myślałem, aż w końcu stwierdziłem, że czas zawalczyć o osobę, na której mi zależy, bo Malfoy cholernie mi się podoba. I mimo, że nie zamierzam z nim być, to i tak chce odzyskać z nim kontakt.

Tak więc z postanowieniem, że przestanę unikać chłopaka, naszykowałem się na spotkanie. Jednak padał deszcz, a ja nie znałem żadnego zaklęcia, które mogłoby mi pomóc, więc idąc do wioski, kompletnie zmokłem. Przy okazji wpadłem w kałużę, więc byłem cały ujebany.

Gdy wpadłem do ciepłego pomieszczenia, szybko pobiegłem do łazienki, bo chciałem zobaczyć w lustrze, jak wyglądam. Osuszyłem się i wyczyściłem, szybko wychodząc z toalety. Stanąłem po środku baru i zacząłem się rozglądać za wolnym miejscem, gdy mój wzrok spoczął na pewnym zajebiście przystojnym blondynie. 

Malfoy uśmiechnął się do mnie i wskazał miejsce obok. Ja, jak głupi, zapatrzyłem się w chłopaka, przez co wlazłem z jedną z kelnerek niosących piwo do naszego stolika. Przeprosiłem i zamówiłem jeszcze dwa. 

Jednak nie odzywaliśmy się do siebie aż do momentu, gdy mój trzeci kufel został wyzerowany.

-Harry, przepraszam, że, nie, teraz ja mówię, a potem ty - przerwał mi, bo już zacząłem otwierać usta, by mu wszystko wytłumaczyć - Nie chciałem tak wtedy zareagować, ale byłem tym zaskoczony. Nie chcę, by nasza relacja była tak gówniana, tęsknię za tobą, i nie chcę cię stracić, bo bardzo, bardzo cię lubię. - na początku rozmowy rzuciłem muffliato, by go lepiej słyszeć. Każdy darł się tu tak, że ledwo dało się słyszeć swoje myśli, a co dopiero drugiego człowieka. Łapałem każde słowo z największą uwagą- Podobasz mi się.

O kurwa. O kurwa, o kurwa, o kurwa. Cały zrobiłem się czerwony, gdy tylko usłyszałem wyznanie chłopaka. Miałem nadzieję, że to się wydarzy, ale mimo to miałem wątpliwości. 

Dopóki myśli się o idealnym związku z idealnym dla siebie człowiekiem, wszystko idzie gładko. Ale życie to nie marzenia. W rzeczywistości boję się, że nie sprostam oczekiwaniom drugiej osoby. Że to z mojej winy, osoba dla mnie ważna, będzie cierpieć.

Oparłem się o ścianę i zacząłem patrzeć w bliżej nieokreślony punkt.

-Draco, ja… mi też się podobasz, ale…. Ja nie wiem. Znaczy, to dla mnie jest nowe i boje się, że nie znamy się wystarczająco. Nie chciałbym cię krzywdzić. Może poznamy się na razie lepiej, mimo, że znamy się już w miarę… po prostu…

-Nie spodziewałem się, że rzucimy się sobie w ramiona, Potter. Uważam, że masz rację, ale wiedz, że zawsze będę dla ciebie i, że zawsze możesz na mnie liczyć. Ja chyba pójdę już do zamku, bo zimno tu.

Jego głos był cichy i słaby, jakby powstrzymywał łzy. Spojrzałem w jego zaszklone oczy i poczułem ukłucie winy. Mimo, że nie robiłem nic złego to w głębi duszy wiedziałem, że to przeze mnie i moje słowa, chłopak jest smutny.

Siedziałem jak wryty po usłyszeniu wyznania chłopaka. Ocknąłem się po jakiejś minucie, zapłaciłem szybko barmanowi i pobiegłem w stronę Hogwartu.

Na drodze przed sobą zobaczyłem Malfoy'a, który szedł chwiejnym krokiem. Podbiegłem do niego i złapałem za nadgarstek, co spowodowało zarówno u mnie, jak i Draco, dreszcz na całym ciele. 

Chłopak obrócił się w moją stronę, a ja pod wpływem chwili, pocałowałem w policzek, następnie mocno przytulając.

-Dziękuję za spotkanie, Fretko, ale nie jestem gotowy jeszcze na nowy związek. 

Chłopak objął mnie ramionami, a ja jego w talii. Wdychałem słodki zapach jego perfum, czując przez płaszcz, że Draco przestał się trząść. 

Chciałbym to robić już zawsze, do końca życia, ale nie jestem gotowy. Kilkanaście dni temu zakończyłem dość burzliwie ostatni związek, i poznałem moją orientację. Nie chcę na razie pakować się w bliskie relacje, bo mogę nieświadomie ranić drugą osobę, a tego nie chcę. Uwielbiam Fretkę, ale to wszystko dzieje się zbyt szybko. 

Czułem ciepło bijące od chłopaka i silne, acz chude, ramiona, trzymające mnie mocno nad miednicą. Mógłbym zatrzymać czas, i trwać tak już bez końca. Fala ciepła zalała moje ciało, przez co nie czułem panującego wokół nas chłodu. Lecz nic nie trwa wiecznie.

Gdy odkleilismy się od siebie, ruszyliśmy ramię w ramię w stronę zamku.





Ok, więc tak wygląda nowy rozdział. Nie przepadam za długimi notkami od autorów na końcu opowiadań, ale mam kilka spraw. Po pierwsze przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale mam zapiernicz związany z ocenami w szkole, mam nadzieję, że mi wybaczycie. Po drugie dziękuję za ponad 3,4k wyświetleń, loffciam
(ʃƪ^3^)

Sobie przeznaczeni - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz