*
Morgrav wisiał w kajdanach, uwieszony do sufitu opuszczonych lochów. Przed nim stał Dettlaff, z założonymi rękami, czekając, aż stary wampir obudzi się.
Chciał zobaczyć wyraz jego twarzy. Och tak, nie mógłby przegapić takiej okazji. Po tym, co wycierpiał przez nekromantę, należała mu się ta chwila radości.Darius poruszył się. Podniósł głowę, zamrugał. Powiódł spojrzeniem po okolicy. Pierwszym, co zobaczył, był szeroki i bardzo paskudny uśmiech Dettlaffa.
- Przeżył? - spytał szybko Darius. To było pierwsze, co wydobyło się z jego ust. Nie błagania o litość, pytania o to, gdzie jest... Nie. On pytał o Beerharta.
Dettlaff uniósł brew, nie spodziewając się najwyraźniej takiego poprowadzenia rozmowy.
- Co mnie to obchodzi? - zapytał pytaniem na pytanie. - Mam teraz coś ciekawszego do robienia.
Darius westchnął, odwrócił wzrok, Zdawał sobie sprawę, że jest we własnych, antymagicznych kajdanach, w których wcześniej więził młodszego wampira, swojego teraźniejszego oprawcę. Zmilczał.
- No, coś się zrobił taki nieśmiały, Morgrav? - rzucił młody brunet, obchodząc go powoli dookoła. - Kiedy to ja byłem w kajdanach, byłeś zdecydowanie bardziej chętny do zwierzeń.
Odpowiedziało mu uparte milczenie.
- Nie chcesz już pogadanek? - dopytywał Dettlaff, bawiąc się w najlepsze. - Nic a nic? Żadnych komplementów, przypowieści z życia? Myślałeś, że mnie opętałeś, co? Dobre sobie. Słyszałem każde słowo, kiedy przyłaziłeś wylewać swoje durne żale. Chuj mnie to obchodziło, Morgrav. Ale wiesz co? - zamyślił się. - Teraz mógłbym i nawet posłuchać... Kiedy tak sobie wisisz pod sufitem, nie jesteś już tak bardzo drażniący. Całkiem dobrze się na ciebie patrzy, wiesz? W kajdankach ci nawet do twarzy.
Morgrav skrzywił się lekko. Kajdany go parzyły, ale nie spodziewał się niczego innego. Nie zamierzał złorzeczyć na los. W zasadzie, wydawał się być z nim pogodzony.
Dettlaff podszedł do niego w końcu, chwycił go za szczękę, przyciągnął do siebie bliżej. Starszy wampir popatrzył na niego z niechęcią.- Masz mi odpowiadać na pytania, słyszysz? - warknął agresywnie brunet, a jego jasnoniebieskie oczy zdawały się pojaśnieć w furii. - Jesteś w miejscu, w którym nikt nie będzie cię szukał. Nikt nie będzie o ciebie pytał. Sam się w to wpakowałeś, Morgrav. Nie doceniłeś mnie i to był twój błąd!
Darius patrzył mu w oczy, nieprzejęty tą sytuacją. Dość obojętnie, spokojnie i bez grama strachu.
- Najwyraźniej. - przyznał mu rację. Nie dał mu jednak żadnej satysfakcji. Nie wyrywał się, nie błagał o litość. Nawet nie zapytał, co zamierza z nim zrobić. Po prostu czekał. Czekał cierpliwie tak jak rodzic wyczekujący kolejnej psoty swojego niesfornego dziecka. Choć wiedział, że taka nadejdzie i że nie będzie z niej zadowolony, przyzwalał na to. Morgrav, wiszący pod sufitem, w podartej i popalonej szacie, która wisiała mu na ramionach zaledwie strzępami materiału, wcale nie zdawał się jednak pokonany. Znużony, zmęczony i ranny, to z pewnością, ale na pewno nie był przegranym.- Nie ciekawi cię, co tu robisz? - zapytał w końcu Dettlaff, puszczając go i odchodząc na bok, nie uzyskując najwyraźniej od niego tego, czego się spodziewał. - Nie chcesz wiedzieć, jak skończysz?
- Nie. - westchnął Darius, zerkając na swoją szatę z niejaką nostalgią. Bardzo ją lubił, była szyta niegdyś przez najlepszego krawca w Touissaint... I przez jego jednego z najlepszych kochanków, więc niosła ze sobą całkiem miłe wspomnienia. - Po prostu to zrób. Nie nudź mnie w międzyczasie.Ta odpowiedź zdecydowanie nie podpasowała młodemu wampirowi.
- Nie będziesz próbował się wykupić? - zapytał, nieco zdezorientowany. - Prosił o litość?Zielone spojrzenie starego wampira opadło na Dettlaffa, pokazując mu, jaka jest jego odpowiedź. Był zdegustowany, że Dettlaff brał to w ogóle pod uwagę.
- No dobrze. - Młodszy wampir wzruszył ramionami. - Miejmy to już za sobą.
- Beerhart żyje? - ponowił pytanie Morgrav, uparcie, jakby była to dla niego jedyna istotna sprawa w całej tej sytuacji. - Czy ktokolwiek wyciągnął spod gruzów jego ciało?
Dettlaff ponownie założył ręce. Zmarszczył brwi, zbliżając się ku staremu wampirowi, by popatrzeć mu w twarz. Nie rozumiał powodu, dla którego nekromancie tak bardzo zależało na tamtym śmiertelniku.
- Odpowiem tylko wtedy, kiedy ty odpowiesz na moje pytania. - powiedział w końcu Morgravowi, stawiając mu ultimatum.
- I potem mnie zabijesz? - Morgrav upewnił się, nadal bez strachu.
- Zapewne. - Powiedział dość obojętnie Dettlaff. - Nie przepadam za wampirami, które próbują zrobić ze mnie swoją marionetkę.
- Świetnie. - mruknął Darius, podtrzymując jego spojrzenie. - Pytaj więc. Nie traćmy swojego czasu.Ta odpowiedź najwyraźniej Dettlaffa usatysfakcjonowała, bo poszedł po pobliskie krzesło, przysunął je sobie i usiadł przed wiszącym więźniem. Nie był jakiś szczególnie zadowolony z tej sytuacji, ale chciał zrozumieć, o co chodziło w tej historii Regisa i Dariusa, i zamierzał wydobyć te informacje każdymi możliwymi środkami.
Morgrav obserwował go spod przymkniętych odrobinę powiek, w wyrazie nie dość, że nie zaniepokojonym, to wręcz wyzywająco spokojnym; jakby nie tylko nie bał się śmierci, ale jej w jakiś sposób oczekiwał.- Czemu nienawidzisz Regisa i dlaczego porwałeś Beerharta? - zapytał wreszcie Dettlaff, łącząc na brzuchu opuszki palców w geście zamyślenia.
Darius westchnął z pewną słyszalną udręką w głosie.
- Nie nienawidzę Regisa. - wsparł skroń o ramię, bo brakowało mu sił, by podtrzymywać głowę. - I nie porwałem Beerharta.
Brwi Dettlaffa uniosły się ku górze.
- Ach, więc Beerhart porwał się sam, a ty wcale Regisa nie chciałeś opętać i był to zupełny przypadek, że rzuciłeś na niego zaklęcie. - zironizował młody wampir. - A już myślałem, że będziemy rozmawiać teraz na poważnie. - mruknął z niezadowoleniem, przygotowując się do wstania.Nie uprzedził. Zamachnął się, wymierzył cios pięścią w twarz jeńca. Uderzenie skończyło się paskudnym trzaskiem; Darius, nadal osłabiony, od razu stracił przytomność, z twarzą zalaną krwią. Zwisł bezwładnie w łańcuchach, a dźwięk poruszonej, zardzewiałej stali, zgrzytnął niemalże żałosnym sposobem. Dettlaff odsunął się. Był nieco zdumiony, że tak łatwo zlikwidował więźnia, spodziewał się po nim dużo większej wytrzymałości. Z pewną niechęcią popatrzył na powolne gojenie się ran mężczyzny. Starszy wampir zdawał się naprawdę skrajnie wyczerpany. Nie nadawał się do takich przesłuchań.
Cóż, w takim tempie nieprędko uzyskałby od niego jakiekolwiek informacje. Dettlaff chwycił go za włosy i odchylił mu głowę w tył. Rozgryzł własny nadgarstek i wmusił w Dariusa parę kropel, czekając, aż krew spłynie mu do gardła. I puścił go, odwrócił się.
Usiadł na powrót na krześle, czekając, aż stary wampir odzyska przytomność.
Zapowiadała się bardzo długa i ciężka noc.
*
![](https://img.wattpad.com/cover/220229563-288-k976512.jpg)
CZYTASZ
Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)
FanfictionTrzy rożne wątki romansowe; Regisa, Dettlaffa oraz Geralta z Jaskrem. /Regis, wampir wyższy, nie lubił mówić o swojej przeszłości. Znalazł się jednak ktoś, kto pociągnął go za język... Może nawet zbyt dosłownie. Choć stronił od ludzkiej krwi, krwią...