28) Rozterki Dettlaffa

391 31 6
                                    

*

 Dettlaff podszedł do mężczyzn siedzących przed wejściem do krypty. Geralt, w najlepsze gotował jakąś zupę, siedząc na nagrobku i przygryzając źdźbło trawy, a Jaskier, jak zwykle, w najlepsze o czymś rozprawiał.

- Regis nadal zajęty? - zapytał wiedźmina wampir, trzymając dłonie w kieszeniach, mając na twarzy mocno zniechęconą minę.
Biały Wilk posłał mu krótkie, sprawdzające spojrzenie, a potem wzruszył ramionami.
- Jak myślisz, dlaczego siedzimy tutaj, a nie w środku? - odparł pytaniem na pytanie, po czym zamieszał zupę chochlą, zapewne znalezioną gdzieś w gratach u Regisa. – Tak, są zajęci. Bardzo zajęci.
- Geralt nastawał na to, żebyśmy opuścili kryptę - wtrącił szybko poeta. - Chyba przeszkadzały mu hałasy... - Jaskier podrapał się po karku. – Sam tam za wiele nie słyszałem.
- A pewnie chciałbyś. Ty to nie słyszałbyś i niedźwiedzia dmuchającego ci w kark, Jaskier. - parsknął rozbawiony wiedźmin. – Ale tak, dokładnie. Przeszkadzały mi ich hałasy - powiedział dosadnie w kierunku Dettlaffa. – Jak chcesz, to idź im przerwać. Ja tu poczekam. Mam z Regisem do pogadania. Ale to jak już się uspokoi. Nie myśli teraz za trzeźwo. - Skrzywił się lekko wiedźmin – Ma zupełnie głowę w chmurach, tak bym to określił. W bardzo taktownych słowach.

Dettlaff westchnął w głos. Przysiadł na złamanym nagrobku, koło Geralta i Jaskra. Posłał bardowi dłuższe spojrzenie.
- A ty, czemu tu siedzisz? - zapytał, zdziwiony – Nie pamiętam, żebyś miał w hobby przesiadywanie na starych cmentarzach.
 Poeta rozpromienił się.
- Gdzie mój druh, tam i ja! - obwieścił dumnie Jaskier, próbując wysypać piasek z buta, najwyraźniej łażąc gdzieś wcześniej nad wodę. – Chcę napisać nową pieśń i potrzebuję natchnienia. A historia o zakochanych wampirach zapowiada się wyjątkowo obiecująco. Muszę tylko wiedzieć, co się dalej stało z Morgravem... - Zrobił dłuższą pauzę. - A właśnie, Dettlaff. - Posłał mu bardzo wymowne spojrzenie. – Co ty z nim zrobiłeś?

 Wampir skrzywił się. Zajrzał do garnka, w którym coś bulgotało. Po zapachu był to zapewne gulasz, skonstatował.
- Nic szczególnego. - odrzekł, patrząc na mało apetyczną breję. W takich chwilach cieszył się, że pił jedynie krew. - Zamknąłem go, bezpiecznie.

 Geralt uniósł głowę na jego słowa. Zrobił cierpki uśmiech. Wyrzucił przygryzione źdźbło trawy.
- W klatce, w Tesham Mutna? - zapytał jak gdyby niewinnie, ale w wydźwięku było to wyjątkowo kąśliwe. – Bezpiecznie dla kogo?
 Dettlaff odwdzięczył się równie krzywym uśmiechem.
- Dla was. Bezpiecznie dla was - parsknął. Zmienił temat, lekceważąc irytację wiedźmina. – Idę do Regisa. Mam do niego parę pytań o Morgrava. Tym razem mi się nie wykręci. Jeśli on mi nie odpowie, odpowie mi Beerhart. A jeśli ich wersje będą się różnić, zastanowię się, co ostatecznie z nim zrobię...

 - Darius jest niewinny! - jęknął Jaskier, wywracając oczami. – Wypuść żesz go! Ile już go więzisz?

- Darius próbował mnie opętać i torturował mój umysł dwa bite tygodnie, nie ma w nim nic niewinnego! – Warknął Dettlaff, zrywając się z miejsca. – To seryjny morderca, manipulator i wykolejeniec. Wystarczyło zaledwie parę minut, żeby cię omamił oraz próbował też omamić i Regisa!
- Dettlaff, uspokój się. - warknął wiedźmin, stając nagle pomiędzy nim a Jaskrem. Bard zrobił mały krok w tył. Zdawał się nieco zblednąć na twarzy. - Powściągnij te swoje wybuchy. - Dłoń białowłosego mężczyzny znalazła się przy mieczu, a on sam, stał spięty, przygotowany do walki. - Co z tobą? Co cię napadło? Po co ci te sceny.

 Deetlaff zmarszczył brwi. Dopiero teraz zauważył u siebie wysunięte częściowo szpony. Zapewne oczy również mu poczerwieniały w złości... Zdumiał się, a potem, nieco zakłopotał. Uspokoił się szybko. Machnął w końcu ręką, lekceważąco, jakby nie było tematu.
- Wybaczcie - westchnął, w zniechęceniu. – Jestem ostatnio mocno przemęczony. A może to Morgrav za długo siedział mi w głowie. Nie wiem już. Trudno. Idę więc do Regisa.

Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz