80) Konflikt interesów

730 33 43
                                    

*

- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał podejrzliwie Darius, gdy przysiadł wraz z drugim wampirem na starym nagrobku, blisko wyjścia z cmentarza. Kiedy pierwszy szok spowodowany przeprosinami Dettlaffa minął, czarodziej zaczął dociekać przyczyn tej sytuacji. Próbował zrozumieć zamysł Ereteina i nie wyciągać pochopnych wniosków.

Młodszy wampir nie zdawał się zbity z tropu.

- Ponieważ sądziłeś, że nie biorę tego na poważnie. - odparł spokojnie Dettlaff. - Jeśli chcesz jeszcze więcej dowodów, mogę przekonywać cię dalej. Daj mi tylko czas. Obiecuję, że...-
- Czego ty chcesz, Eretein? - przerwał mu ostro czarodziej, nie dając dokończyć zdania. - To wszystko jest zbędne! - powiedział sfrustrowany nekromanta, po czym jego mina przybrała zaraz lekki wyraz strapienia. - Nie raz oferowałem ci upojną noc, a ty za każdym razem mnie odrzucałeś!

 Tym razem to Dettlaff miał wyraźnie zmartwioną minę. Mówili już na ten temat.
- Odrzucałem, ponieważ... - zaczął, powściągając kąśliwą odpowiedź, która cisnęła mu się na usta. - Nie szukam rozładowania się, tylko szukam miłości. Szczerej miłości.

Darius popatrzył w bok, zaciskając wąsko wargi.
- Mogę ci dać wszystko, oprócz miłości. - powiedział cicho mag, a jego głos zadrżał nieznacznie. - Do tego, obawiam się, mogę nie być zdolny.
- W takim razie, staram się niewystarczająco. - rzekł sucho Dettlaff. Nagle, chwycił go za rękę. Próbował nakłonić go do złączenia z nim palców. Do drobnej czułości. - Postaram się bardziej. Powiedz tylko, co robię nie tak... - nalegał uparcie.

 Mrograv, wyszarpnął nagle dłoń, jakby się sparzył.
- To się nie uda. - powiedział dobitnie, patrząc Dettlaffowi w twarz, a w jego oczach pojawiło się wyraźne rozgoryczenie. - Bo żeby kogoś pokochać, wymagam długiego i wiernego grzania mi łoża. A najpierw, muszę temu komuś, zaufać. - wyłożył Dettlaffowi sedno problemu, a potem uściślił dokładniej, aby nie było już między nimi żadnych niedomówień. - Ty, wymagasz najpierw miłości, a ja, wymagam najpierw wzajemnego przetestowania się, próby czasu. Widzisz tę rozbieżność pragnień, Dettlaffie? - Darius nie potrafił wyłożyć mu tego jaśniej, więc zamilkł, mając szczerze zmartwioną minę. - Nie potrafię zakochać się, ot tak – podjął po dłuższej chwili, czując się w obowiązku powiedzieć mu wszystko. - Zbyt wiele razy zostałem zraniony. Żyję bardzo, bardzo długo. Moje serce jest pokruszone nie mniej niż mój zamek... I daleki jestem od powierzenia tego serca lub jego resztek, które zostały, komuś, kto nie rozumie pojęcia współczucia i przebaczenia.
- Rozumiem te pojęcia - parsknął wampir. Dettlaff poczuł w sobie nutę rozdrażnienia. Darius pił do jego wcześniejszego związku. I do jego końca. Do morderstwa Sylvii Anny. - Po prostu nie każdy na nie zasługuje.

Zmilczeli obaj. Eretein popatrzył w dół, na jezioro. Chciał się uspokoić. Tym razem, zamiast reagować, postarał się powściągnąć emocje i przeczekać własne rozdrażnienie, by udowodnić, że potrafi się kontrolować.

- Jeśli chcesz przekonać mnie, że bierzesz to na poważnie i nie jest to twój kolejny, przejściowy wymysł... - odezwał się wreszcie czarodziej, patrząc gdzieś na groby. - To wytrwaj, w takim razie. Bądź cierpliwy. Może czas coś zmieni. Ale niczego nie obiecuję. Nie oczekuj, że wyznam ci miłość, bo jej nie wyznam, dopóki nie będę tego całkowicie pewny. Nie mylę zauroczenia z miłością, Eretein. - powiedział chłodno Morgrav. - Za stary jestem, aby móc to pomylić.

 Eretein zacisnął dłoń w pięść.
- Powiedz po prostu, że nie chcesz mnie. Odrzuć mnie wprost! - wycedził rozdrażniony wampir, siląc się na opanowanie. - Powiedz to raz, a odejdę i dam ci spokój. Przysięgam.
- Jesteś idiotą, Eretein! - krzyknął Morgrav, nie mniej zły od niego, i szarpnął go za przód płaszcza. Mierzyli się spojrzeniami z bardzo, bardzo bliska. W zielonych oczach czarodzieja rozpaliła się jakaś dzika, niebezpieczna nuta, a sam czarodziej, przyciągnął bruneta jeszcze bliżej do siebie. - Masz mnie zaspokoić, a nie „dawać mi spokój!" - powiedział dobitnie Morgrav, do reszty tracąc cierpliwość.

 Eretein również był doprowadzony do granic swej cierpliwości. Podniósł więc głos.
- NIE zamierzam tego zrobić, dopóki twoje serce nie będzie należało do mnie! Powiedziałem ci już to! NIE interesuje mnie sam seks. Raz popełniłem ten błąd i nigdy więcej go już nie popełnię. Nigdy więcej nie zaangażuję się w relację, która nie jest szczera!

Darius wydobył z siebie głośny jęk frustracji.

- Idiota! - syknął rozdrażniony mag, pchnąwszy z furią Ereteina, na płaską płytę nagrobka. Nagrobek złamał się wpół od siły jego upadku. Dettlaff, leżąc na pęknięciu, natychmiast podjął próbę podniesienia się, nie rozumiejąc złości maga. Ale Darius był szybszy. Chwycił go za gardło.

 Przez moment patrzyli sobie w oczy; zielone ślepia nekromanty zapłonęły jadowitym blaskiem, a ciemne tęczówki Dettlaffa, wypełniło szczere zaskoczenie.
A potem...

 Potem Darius nachylił się nad nim i pocałował go gwałtownie, a za chwilę przydusił mężczyznę  do marmuru, na którym ten leżał.

- Więc nie będziemy razem uprawiali seksu. - wycedził mu w usta czarodziej, nadal mając złość w głosie. Kiedy przeszedł mu pierwszy wybuch wściekłości, poluzował nieco chwyt na gardle bruneta, a potem przeniósł rozprostowaną dłoń na jego policzek, teraz gładząc skórę Dettlaffa z delikatnością i troską, rozmyślnie nieśpiesznym gestem. - Będziemy robili to oddzielnie, skoro tak wolisz. - wyjaśnił dokładniej Darius, siląc się na spokój i racjonalność. Schylił się ponownie, by lekko musnąć ustami wargi Dettlaffa, jakby w przeprosinach za swoje zachowanie. - A pocałunki, to nie jest seks. - dodał, już łagodniejszym tonem - jakby na zgodę - spoglądając uważnie na jego twarz.

 Eretein, po takim pokazie złości nekromanty, zdawał się nabrać kolorów na swych bladych policzkach. Z wahaniem uniósł dłoń i sięgnął do karku mężczyzny, wsuwając tam swe palce pod długie, czarne włosy, które dużo wcześniej wyplątały się magowi z warkocza.
- Oddzielnie? - bąknął brunet, marszcząc lekko brwi, wyraźnie zażenowany jego słowami.

 Darius chwycił go za nadgarstek drugiej ręki i nakierował jego własną dłoń niżej, poza granice dettlaffowego paska.
- Oddzielnie... - potaknął nekromanta, przesuwając jednocześnie wargi na granicę szczęki mężczyzny i składając tam parę spokojnych, i czułych pocałunków. Sam, pod jego pilnym spojrzeniem, przesunął dłoń na własne udo, gotów rozebrać się zaraz i dać mu mały pokaz własnego ciała, nawet tu i teraz, w okolicznościach, które mieli. - ... Skoro takie są twoje warunki.

Dettlaff pojął jego wizję. Zrozumiał plan. Zanim Darius zdołał zrobić cokolwiek więcej, brunet ściągnął go dokładnie na siebie, i przeturlał z nim tak, by spadli nagle na trawę, a on, znalazł się tuż nad magiem.

- Sprytne. Dobra ugoda. - wyszeptał mrukliwie Eretein, schylając się nagle, by zaatakować wargi Dariusa dość agresywnym sposobem, daleki od delikatności, a potem odchylić mu kołnierz szaty i wcisnąć swą twarz w dopiero co odsłonięte miejsce. Zaciągnął się z przyjemnością zapachem czarodzieja, przymrużając od tego oczy. Zamarł na dłuższy moment. Potem, wampir warknął krótko, z już wyraźną nutą desperacji, zdając sobie sprawę, że pragnął tego momentu naprawdę wiele czasu.

- Pocałunki... to nie seks. - Dettlaff powtórzył bezmyślnie słowa Dariusa, przywierając wargami blisko jego tętnicy, po kilku szybkich, chaotycznych i tęsknych, pocałunkach na chłodnej skórze.

 Darius jęknął w odruchu, czując, jak ostre końcówki kłów podrażniają go, i nastawił się pod nie jeszcze bardziej, wijąc z niecierpliwości pod jego ciałem.

- Ugryzienia, to też nie jest seks - wyszeptał Morgrav, roztrzęsiony przez gamę przelewających się po nim emocji. Dawno nie czuł się równie żywy, co w tym momencie. Chwycił włosy Dettlaffa w garście i ściągnął go jeszcze niżej, w instynktownym ponagleniu. Mag znowu poczuł frustrację. Nie zamierzał się dalej powstrzymywać. Chciał więcej jego czułości i czekał na nie już wystarczająco długo, by nie zwlekać ani chwili. - Pośpiesz się! - oddech czarodzieja zrobił się płytki i rozedrgany, gdy w nieznośnym oczekiwaniu na pieszczoty Dettlaffa, sięgnął ręką w kierunku sznurowania swoich spodni, czując jak zrobiły się nagle zbyt ciasne. -  I to jest... - Końcówki pazurów maga niebezpiecznie zadrapały skórę mężczyzny. -  ...Rozkaz.

*

Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz