54) Słabość nieumarłych

448 31 47
                                    

* - z dedykacją dla Alex - Dziękuję za rzucenie w wiedźmina monetą!  *

**Mam dzisiaj urodziny, poproszę o komentarze! <3 **



 Wiedźmin dostrzegł jakiś cień wysoko w ruinach wieży, nim, chwilę później, posypały się z niej kawałki gruzu. Ciemna sylwetka zamajaczyła na pograniczu wzroku, a potem spadła, rozmywając się w czarny dym.

- Ech, on i te jego wejścia... - Darius wywrócił oczami i odsunął się kawałek w tył, nim smuga dymu przybrała kształt gadziej, zębatej paszczy i rozmywając się falą uderzeniową przy dotknięciu z podłożem, ukazała sylwetkę wysokiego, smagłego mężczyzny. - ... Witaj, witaj, Mouirren.

 Nowo przybyły wampir wyprostował się dumnie, niemal dokładnie tak samo, jak Darius; był od Dariusa jednak mniej serdeczny. Jego jasne ślepia rozjarzyły się w ciemności, a Mouirren zrobił krok w przód, zaciskając dłoń w pięść.

- TY. - syknął nieumarły, ledwo tłumiąc swoją furię. - Śmiesz jeszcze radośnie się szczerzyć, po tym, co mi zrobiłeś?!
- Tobie też dobry wieczór. - odchrząknął Regis, próbując opanować sytuację i przypomnieć mu, czego dotyczyło spotkanie. - Może na początek się przedstawimy?
- Może na początek wyrwę mu nogi z dupy? - warknął Eretein, z nie mniej wściekłą miną od Mouirrena. - Ta kanalia wlazła mi bez pozwolenia do głowy!
- Chwila, moment, Dettlaff, ja przecież też ci wszedłem do głowy, i jakoś tego tak nie przeżywasz. - mruknął Darius, poczuwając się do roli mediatora. - Może zacznijmy od ustalenia faktów? Zanim na dobre wszyscy skoczą sobie do gardeł?

 Mouirren wyciągnął rękę i wskazał na Dariusa, starając się powściągnąć emocje.
- Ten skurwysyn notorycznie morduje inne wampiry, a wy mu jeszcze pomagacie? - warknął nieumarły, mierząc spojrzeniem najpierw Regisa, a potem Dettlaffa. Na tego ostatniego zwrócił uwagę na dłużej. - Ciebie nawet próbowałem ochronić przed jego magią, ale, jak widzę, Darius już sobie z tym poradził. Twojego kruczego kolegi nie mogłem jednak dosięgnąć mocą. Wnioskuję, że też jest już stracony, jak ty.

 Nagle wtrącił się milczący dotąd Geralt, wchodząc pomiędzy stojących po dwóch stronach nieumarłych.
- Zaraz, zaraz... - Białowłosy zrobił gest dłoni wskazujący na chęć uspokojenia sytuacji. Przeszedł do konkretów. - Próbowałeś ochronić Dettlaffa? Przed Dariusem? - zapytał statecznie Mouirrena, próbując zyskać jakieś informacje. - Dlaczego?
- Mówiłem ci już, wiedźminie. - prychnął wzgardliwie Mouireen – Bo mój brat to najgorsza kanalia i jest w stanie zawładnąć każdym wampirzym umysłem i zmanipulować go, jak tylko zechce. Każdego chcę przed nim ochronić.
- Czyli potrafi dokładnie to samo, co ty? - dopytał go spokojnie białowłosy. - Obaj macie taką samą moc, z tego, co mi wiadomo.

 Tym razem wtrącił się Dettlaff, tracąc sporo ze swojej złości; teraz zdawał się bardziej zdziwiony, niż rozeźlony.
- Chwila. Ty chciałeś mnie bronić? - wyrzekł w ewidentnym zdumieniu Eretein. - Przed Dariusem?

- Wcześniej, tak. Teraz jest za późno. - Mouirren wygiął wargi w niechęci. - On już cię opętał. Widzę to. Ma cię w garści.

 Geralt powiódł spojrzeniem po każdym wampirze z osobna. Zmarszczył nieco brwi, zaczynając przechadzać się w te i wewte, pomiędzy nimi.

- No dobrze. Mamy więc dwie opcje. Ponieważ jesteście jedynymi wampirami, które potrafią wpływać na inne wampiry, któryś z was musi być poszukiwanym mordercą. Oczywiście, ponieważ obaj obrzucacie się oskarżeniami równie usilnie, zacznę może od pytania: o co pokłóciliście się najpierw? - Wiedźmin przystanął i założył ręce. - Co was zwaśniło. Pomijamy kwestię wyroku w Tesham Mutna... O tym nie mówię. Chcę wiedzieć, co sprawiło, że się tak mocno nienawidzicie.

Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz