13) Lord włości

470 40 17
                                    


- Beerhart. Wypuść mnie. - Rozkazał Dettlaff, już któryś raz, ale bez skutku. Rycerz stał tak, niczym rzeźba, trzymając mu ostrze przy szyi. - Posłuchaj, Morgrav cię opętał. Możesz to przezwyciężyć. Możesz to pokonać, rozumiesz? Słuchaj mnie uważnie. Jestem przyjacielem Regisa. Przybyłem tu, żeby cię uwolnić. Współpracuj chociaż trochę...
 Beerhart nie słuchał.
- Regis ciska się przez ciebie przez trzysta lat! - Warknął w końcu Dettlaff. - Trzysta  lat męczą go wyrzuty sumienia! On żałuje, chciał przeprosić. Zależało mu.
 Beerhart drgnął. Nadal jednak nie wyglądał na zainteresowanego.
- Szukał cię na pewno wiele lat. Widziałem w skrzyni twoje listy. - Ciągnął Dettlaff. - Kochałeś go, tak? Możecie sobie jeszcze wszystko wyjaśnić. Po prostu mnie wypuść, załatwię Morgrava. Nie musisz mu służyć.

 Te słowa wywołały w końcu jakiś efekt.

- Lorda Dariusa Morgrava, psie. - Rzucił Beerhart, pozbawionym wyrazu głosem. - Nie tkniesz go. Zmilcz w końcu.

Dettlaffowi kończyła się cierpliwość. Zaklęcie Morgrava wiązało mu myśli, okropnie bolała go głowa, krew sączyła mu się z nosa, wskazując na postępujące uszkodzenia mózgu. Ale walczył z tym. Z całych pozostałych mu sił.
- Masz jeszcze łeb na karku tylko dlatego, że Regis by mi tego nie wybaczył, wiesz o tym? - Warknął. Gdyby nie jego przyjaciel, wampir zrobiłby dosłownie wszystko, by ukatrupić tego aroganckiego rycerza.

- Jeśli zaklęcie mego pana pozwoli ci ruszyć choć palcem, utnę ci dłoń. - Powiedział płytko Beerhart. - Nie jesteś dla mnie żadnym zagrożeniem.
- Jakim sposobem ty jeszcze żyjesz? - Dettlaff spróbował innej taktyki. Miał nadzieję w końcu się czegoś od niego dowiedzieć. - Już dawno powinieneś się zestarzeć i rozpaść w proch. Przecież słyszę, że bije ci serce. Nie jesteś wampirem, nie jesteś jednym z nas.

Rycerz zerknął na niego.

- To dzięki twojemu wspaniałemu przyjacielowi. Nie mówił ci? - Głos Beerharta miał wydźwięk zjadliwości. - Regis zrobił ze mnie potwora. Powinien był się pochwalić.

Dettlaff zmarszczył brwi.
- Jak to potwora? - Spytał bez zrozumienia czarnowłosy mężczyzna.

 Beerhart wbił w niego puste spojrzenie. Poruszył ostrzem tak, by Dettlaff, nie chcąc się skaleczyć, uniósł podbródek. A Dettlaff nie chciał się skaleczyć. Ostrze miało na sobie czarną, cuchnącą, podejrzaną maź. Śmierdziało czarną magią. Rycerz zbliżył się, do odsłoniętej w ten sposób szyi mężczyzny. Bez słowa wyjaśnienia gwałtownie wbił zęby w szyję Dettlaffa, a wampir poczuł wyraźnie, jak cztery, dotąd schowane kły blondyna, rozdzierają mu skórę. Szarpnął się nagle, w nagłym przypływie sił, zupełnie bezskutecznie.  A potem poczuł, jak od tej drobnej rany, rozprowadza się po nim palące ciepło, by po chwili fala owego ciepła zwiotczyła mu wszystkie mięśnie. Momentalnie pociemniało mu przed oczami. Ugięły się pod nim nogi.
- Potwora. Dla waszej rasy. - Wyjaśnił usłużnie Beerhart, wyciągając kły. - Zmilcz wreszcie, irytujący wampirze.

*

- Ja wam mówię, wasz plan jest o kant dupy potłuc... - Frustrował się Jaskier, gdy zbliżali się do ruin zamku Morgrava. - Skąd pomysł, że ten dziwak od razu mnie nie zabije? Skąd wiecie, że...
- Jaskier, przestań biadolić. - Parsknął Geralt, wymieniając z Regisem spojrzenie. Wampir był ostoją spokoju, lecz wiedźmin... Na jego skroni pulsowała niewielka żyłka, zdradzając stopień irytacji.
- Jaskrze, dasz sobie radę. - Regis posłał mu swobodny uśmiech. - Nad wszystkim będziemy panować, będziesz bezpieczny. Obiecuję.
 Poeta zacisnął usta w wąską kreskę, ale umilkł wreszcie, ściągając lutnię z pleców. Dla odreagowania próbował zagrać jakąś melodię.
- JASKIER! - Geralt nie wytrzymał. Wyrwał mu lutnię z rąk. - To już ósma godzina twoich monologów, opanuj się! Jeszcze jedna nuta do tego i wyjdę z siebie, przysięgam!
 Regis mruknął pod nosem, rozbawiony.
- To może niech Jaskier jeszcze trochę nam pogra; gdybyś się chwilowo rozdwoił, nie byłoby wcale tak źle... Biorąc pod uwagę moce Morgrava, dwóch wiedźminów to i tak nie byłoby nadto... Nie, żebym wątpił w twoje umiejętności, Geralt. - Dodał od razu, widząc krzywe spojrzenie przyjaciela. - Po prostu miałbyś mniej roboty, rozumiesz.

Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz