55) Winowajca

358 31 30
                                    

**

- Teraz na pewno nikt nam nie przeszkodzi? - dopytał dla ścisłości Geralt, wodząc spojrzeniem od jednego wampira do kolejnego. Według ustaleń spotkali się z rana, w wieży. – Drzwi są zabezpieczone zaklęciem, tak?

 Darius potaknął głową. Mouirren wzruszył dość obojętnie ramionami.
- Czy nikt, to kwestia sporna, ale możemy założyć, że są na to nikłe szanse. - odpowiedział chłodnym tonem na pytanie wojownika. - Miejmy to już za sobą. Do rzeczy.

 Regis wystąpił na przód, łącząc przed sobą dłonie w wyrazie zamyślenia.
- Mouirrenie, ponieważ jesteś podejrzany o wielokrotne morderstwa, czuję się w obowiązku wpierw zapytać; czy masz coś na swoją obronę?
- Alibi? - uściślił Mouirren, unosząc na moment brew. - Och, tak, niewątpliwie, mam. Może to poświadczyć zarówno żona, jak i moje dzieci. Ostatnimi czasy, tak się jakoś złożyło, jestem dość... Hmm, ZAJĘTY? - syknął z irytacją. - Zajęty pilnowaniem tej dwójki, aby nie roznieśli całego Toussaint. Nie musicie dziękować.
- Najwyraźniej niewystarczająco zajęty. - powiedział cierpko Geralt na to butne obwieszczenie. - Skoro razem z Jaskrem widzieliśmy cię ostatnio przy składowisku czaszek.
- Oczywiście, że tak. Byłoby dziwne, gdybyście mnie tam nie widzieli, skoro ich osobiście pilnuję. - odpowiedział mag, wywracając oczami, by pokazać swoje zniecierpliwienie tą sprawą. - Zbieram każdą, jaką znajduję, żeby dowieść, ile osób Darius zabił w międzyczasie. Przecież nie mogę trzymać tego w swoim domu, prawda? Kiedy dzieciaki usypiają i kiedy już ponaprawiam wszystko, co zniszczyła Aurora, idę odpocząć do swojego starego sarkofagu. Tam właśnie, gdzie mnie namierzyłeś.
- Sarkofagu, przy którym robisz swoje eksperymenty? - dopytał niemal niewinnie Geralt, starając się krzywo nie uśmiechnąć. - Tam, gdzie znalazłem ostatnio zwłoki zmutowanego człowieka?
- Na głowę upadłeś? - wściekł się nagle Mouirren. - Nie robię żadnych eksperymentów! Mylisz osoby, wiedźminie, to ON je robi! - wskazał swoim palcem na brata. - Ja się kompletnie nie znam na alchemii. Nigdy nie zrobiłem żadnego eliksiru. Meara twierdzi, że nawet herbaty nie umiem zaparzyć, przy czym zapewne ma rację... Skąd bzdurny pomysł, że miałbym je tworzyć? Gdyby to było, nie wiem, wyciągnięcie z kogoś ducha i opętanie go, to fakt, potrafię to zrobić, ale mikstury? Na litość. W życiu bym się nie zniżył do babrania w takich brejach. - mag skrzywił się w ewidentnym obrzydzeniu. - A co do zwłok, to chciałbym nadmienić, że to JA je znalazłem. W okolicach domu myśliwskiego Trastamary. I przyniosłem do całej reszty, jako dowód rzeczowy. Dowód na to, że ktoś nadal morduje, a ja zostałem niesłusznie oskarżony. I skazany, tak dla przypomnienia.
- Wybacz pytanie - wciął się Regis -  ale to chyba niezbyt mądre, zbierać szczątki w jedno ukryte miejsce i nie mieć alibi, że nie jest się winnym morderstw? Wygląda to raczej na próbę zatuszowania śladów. Ewentualnie na zbieranie trofeów... - cyrulik odchrząknął w pięść. - Więc...-
- A jakie niby alibi ma Darius? - syknął rozsierdzony Mouirren, nie dając mu skończyć zdania. - Przez cały ten czas siedział sobie w zamku, mając wolną rękę do mordowania, a wy wszyscy zawzięliście się na mnie?
- Nie zrobiłem tego! - zaperzył się zaraz długowłosy czarodziej. - Spałem ostatnie dwieście lat w krypcie, obudził mnie dopiero Dettlaff, co zresztą on sam może potwierdzić!
- Ha, spałeś? - wycedził Mouirren, wdając się w wartką dyskusję. - Dettlaff może i potwierdzi, że cię obudził, ale jaki masz dowód na to, że ani razu nie wyszedłeś w ciągu tych dwustu lat z krypty?
- Beerhart to potwierdzi. - prychnął krótko Darius, zakładając ręce. - Był ze mną cały ten czas.
- Beerhart...? - Tym razem to Dettlaff wystąpił naprzód. - Ta figurka? Rycerzyk, którego nie ma przez większość czasu? Który jest nieświadomy, niczym RZECZ, uśpiony, na długie lata? Który mógł w ciągu tych dwustu lat, iść gdzie chciał i kiedy chciał, kiedy ty sobie akurat spałeś? Niewątpliwie, to osoba godna poręczenia... Tak samo godna, jak ty. Czyli wcale.
- Znowu zaczynasz mnie oczerniać? -  Darius zjeżył się na jego zarzut. - Ty i te twoje teorie spiskowe! - żachnął się teatralnie. - Wiesz? Zrozumiałem coś ostatnio. - W oczach czarodzieja pojawiły się niemal błyskawice, tak był rozsierdzony jego zarzutami. - Ja już wiem, co ci dolega. Ta fanatyczna obsesja obrzucania mnie winą, czy wiesz, co to jest? - Wampir podszedł do Dettlaffa i stanął z nim twarzą w twarz. - To niezdrowe zainteresowanie, Eretein, to jest twoja frustracja, że nie potrafisz mnie zdobyć!
- C... Ja tylko mówiłem, że... - Dettlaff zdębiał, porażony tym nagłym wybuchem Morgrava. Aż cofnął się o krok, pod ścianę. Chyba nie był gotów na taką konfrontację, w dodatku przy innych osobach. A na pewno nie chciał jej słyszeć w tym tonie. Spasował natychmiast, żeby nie robić zbędnych scen. Nie próbował się kłócić, za to, spróbował spokojnych wyjaśnień. - Ja tylko chciałem zauważyć, że również nie masz alibi, nie miałem zamiaru cię...-
- FRUSTRACJA, Eretein. - przerwał mu zaraz Darius, unosząc wysoko głowę, w wyraźnie dumnym geście. - Jesteś zbyt słaby, żeby przyznać się do tego, co do mnie czujesz, więc wolisz zrobić ze mnie potwora, żeby nie musieć się z tym mierzyć. Taka jest właśnie prawda!

Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz