51) Im dalej w las...

363 31 20
                                    

*

 - Zaszczepiono mu coś? - dopytał Geralt, stojąc obok Regisa i przypatrując się całemu procederowi. – To możliwe, aby sterować kimś z tak dużej odległości? W dodatku tak, że ani ty, ani Darius nie bylibyście w stanie tego zauważyć?

Cyrulik podał wychowankowi kolejną, paskudnie wyglądającą miksturę, po czym rozłożył lekko ręce, nie znając odpowiedzi na to pytanie.

- To zależy tylko od mocy czarodzieja, który zechciałby dopuścić się takiego czynu. - odparł za niego Darius, trzymając nad głową Dettlaffa dłoń, wyraźnie będąc w trakcie odprawiania jakiegoś czaru. - Z tego co pamiętam, Mouirren nie miał takiej siły sprawczej. Za moich czasów nie posiadał takiej potęgi, która pozwoliła by mu sterować innymi bez dużego zbliżenia się do swojego celu. Wyczulibyśmy go. Jego moc miała zasięg dwóch staj, nie więcej. Na ile mógł w ciągu ostatnich lat zwiększyć swoją potęgę? To bardzo dobre pytanie... - mruczał dalej Darius, a mgła okalająca głowę Dettlaffa przybrała lekko na sile. - Jego występki nakazują mi sądzić, że teraz nie ograniczają go kwestie odległości. Z powodu tak dużej ilości czaszek, musiałby ściągać swoje ofiary daleko spoza Touissaint, jeśli nie z całego kontynentu...

Geralt skrzywił się, jakby przygryzł coś kwaśnego. Wcale nie podobały mu się te wnioski.

- Chcesz powiedzieć, że twój brat dorobił się takiej potęgi, że mógł zwabiać do siebie wampiry z innych królestw? - dopytał niespokojnie Regis. - Co zatem stoi mu na przeszkodzie, żeby opętał mnie lub i ciebie? Oraz Dettlaffa? Choćby i teraz?

- Nic. - Darius wzruszył ramionami, wzdychając ciężko. - Dlatego to wszystko, to jest tylko moje „gdybanie". Gdyby Mouirren faktycznie miał taką moc, byłby dosłownie niepokonany. Nie wiem, jak można by było dorobić się takiej potęgi, ale nie widzę innego wyjaśnienia, na taką ilość kości wampirów wyższych, jaką zobaczyliśmy. Niby dlaczego mieliby przychodzić do niego i dawać się mu zabijać? To jakaś nagła, zbiorowa depresja?

- Nieśmieszne. - parsknął Dettlaff, wiercąc się nerwowo pod działaniem drażniąco kłującej magii Dariusa. - Skoro wchodzi wampirom do głowy, tak jak ty, mógłby faktycznie wywołać w nich takie stany i istotnie zmusić ich do chęci unicestwienia się. - Wykrzywił usta w grymasie niechęci. - Samo wdarcie się do umysłu jest okrutnie nieprzyjemne, a jakbym jeszcze miał do tego słuchać czyjejś gadaniny we własnej głowie, to pewnie zacząłbym wręcz błagać, aby ktoś ze mną skończył.

Tym razem wiedźmin zabrał głos. Męczyła go pewna kwestia.

- Mouirren nie wyglądał na specjalnie przejętego moim nadejściem, ani też nie wyglądał na kogoś, kto ma ochotę się bronić... - Geralt zmarszczył nieco brwi, dzieląc się wspomnieniami spotkania z nim, z przyjaciółmi. - Raczej, chciał mnie po prostu, nie przebierając w słowach, sprzątnąć. Wcale nie uciekając się przy tym do używania magii. Styl jego walki jest podobny do mojego, nastawiony głównie na ataki. To jest okropnie arogancki typ. - wiedźmin miał zniesmaczoną minę. - Zachowywał się tak, jakby coś ukrywał... Jakby miał jakiegoś asa w rękawie. A jednak, odpuścił tę walkę. On pierwszy. - Wojownik zrobił pauzę, przenosząc wzrok na maga. - A właśnie, Dariusie... - Białowłosy założył ręce, spoglądając na niego z ukosa. - Jak odnajdujesz się w roli wuja?

 Czarownik, skupiony dotąd na zaklęciu skanującym Dettlaffa, rozproszył się nagle i podniósł spojrzenie na Białego Wilka, w tak zdziwionym wyrazie, jakby ten oznajmił mu właśnie, że tak naprawdę to nie jest człowiekiem, a dopplerem. Mag odrzucił swoje długie, czarne włosy, do tyłu, i wyprostował się nieco, aby zrezygnować z utrzymywania czaru, i złączyć dłonie przed sobą, w geście zadumania.

Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz