*
Po opowiedzeniu nieco skróconej wersji całej historii o wampirach, nadszedł wreszcie czas na zasłużony odpoczynek. Jaskier ziewnął przeciągle, już niemal półleżąc na blacie, nim Ciri zreflektowała się, że zbierało się ku świtaniu.
- No, czas już spać. - mruknęła, spoglądając z troską na barda, który wyraźnie daleki był od stanu, który można byłoby nazwać dobrym. - Ale... Umm. Geralt? - zwróciła się do wiedźmina. - Zajęłam ci pokój gościnny... Muszę pozbierać swoje rzeczy z łóżka, żeby Jaskier mógł się tam spokojnie przespać, to jeszcze mi chwilę zajmie... Ja się prześpię na materacu, tylko...
- Nie, Ciri. - przerwał jej Geralt, ukrywając ziewnięcie pod pięścią. Popatrzył na puste kieliszki i zebrał się do wstawania. - Śpij na górze, nie ma potrzeby, nie fatyguj się. Jaskier będzie spał ze mną. Pomieścimy się.
Cirilla uniosła brew i zerknęła szybko na Jaskra, bardzo uważnym sposobem. Była zaintrygowana.
- Na pewno? - dopytała zasadniczo, powracając spojrzeniem do twarzy wiedźmina, jakby próbowała się w niej czegoś doszukiwać. - Ale ja naprawdę mogę...
- Zgadzam się z Geraltem. - powiedział prędko Jaskier, rozbudzony nagle wzmianką o spaniu wspólnie z wiedźminem. Jego serce zabiło mocniej. - Zmieścimy się tam, nie ma potrzeby, żebyś się kłopotała. - rzucił lekko pytające spojrzenie w stronę przyjaciela, jakby szukając dodatkowej aprobaty w jego minie. - To jest duże łóżko. W porównaniu do niektórych miejsc w trakcie wspólnych podróży, w których przyszło nam spać, to są iście królewskie warunki! Prawdę mówię, Geralt?
Geralt uśmiechnął się nikle, po czym zatuszował ten uśmiech, udając, że odkasłuje w pięść.
- No. - potaknął. - Idziemy. Wyśpij się, Ciri. - mruknął oszczędnie, wstając i biorąc Jaskra pod ramię. - Ja się nim zajmę. – dodał za moment w stronę swojej wychowanki. - Bez obaw.
Jaskier, poprzez zmęczenie, alkohol i nagłe uczucie zażenowania, poczerwieniał na policzkach. „Zajmę się" w ustach Geralta zabrzmiało teraz niczym obietnica, i to bardzo, bardzo wyraźna. Zresztą, sam wiedźmin, niespecjalnie też się z tym krył. Pociągnął trubadura ze sobą - od razu w kierunku sypialni - nie rozdrabniając się na żadne szczegóły.
Otworzył drzwi barkiem i wprowadził pijanego barda do środka, sadzając go zaraz na pościeli.
Poeta potarł policzek, uciekając spojrzeniem gdzieś w dół. Po tym wszystkim, co się dziś wydarzyło... Działania wiedźmina były nad wyraz prostolinijne. Trubadur poczuł się nagle zażenowany, a alkohol, który wypił, zamiast dodać mu śmiałości, rozmiękczył go chyba do reszty.
- Emm, Geralt?... - bąknął niepewnie, czując, jakby serce tłukło mu się gdzieś w okolicach gardła. – Posłuchaj...
Geralt nie był jednak zainteresowany słuchaniem pijackich rozterek trubadura; powoli i systematycznie zaczął ściągać z siebie rzeczy. Broń odłożył pod ścianę, potem rozpiął podtrzymujące ją pasy, by wreszcie zabrać się za mozolne ściąganie pancerza.
Jaskier patrzył na niego w milczeniu. Czerwony jak piwonia miał już zbyt ściśnięte gardło, aby się odezwać. Wszystko działo się szybko. Trochę za szybko, jak na jego gust. Siedział tam, jakby bezwolnie, obserwując kolejne części jego odzienia, które lądowały na ziemi. Choć widział to już nie raz, tego wieczoru poczuł się tym jakoś speszony.
Wreszcie wiedźmin westchnął krótko i po tym, gdy odłożył przeszywanicę na krzesło, a koszulę rzucił przez róg szafy, stanął przed bardem z bardzo niecierpliwą miną.

CZYTASZ
Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)
FanficTrzy rożne wątki romansowe; Regisa, Dettlaffa oraz Geralta z Jaskrem. /Regis, wampir wyższy, nie lubił mówić o swojej przeszłości. Znalazł się jednak ktoś, kto pociągnął go za język... Może nawet zbyt dosłownie. Choć stronił od ludzkiej krwi, krwią...