-Może tak nas przedstawisz? -Warknął Shun kładąc mi dłoń na ramieniu.
-Marsel to jest Shun Saka coś tam a to moi przyjaciele Zack i jego chłopak Miko, Misako i jej dziewczyna Madoka, Min i jego dziewczyna Anet, Kazumi i jej chłopak Mars oraz Kornel i jej chłopak Kamil. -Wskazywałem każdego po kolei. -A to jest Marsel był ze mną w drużynie w tamtej szkole.
-Tak byłeś najlepszy! Ale po kontuzji strach było do ciebie podejść nielicznym na to pozwoliłeś.
-Tak tobie tylko pozwalałem i jeszcze Mice i Hiro.
-Tak a wiesz, że oni w końcu zostali parą! -Zachwycał się Marsel.
-W końcu. No dobra Marsel będziesz chodził tu z nami do szkoły przez ten tydzień czy siedzisz u mnie na chacie? -Zapytałem ciekawy zauważyłem, że resztę też zainteresował ten temat.
-Raczej chodził do budy w końcu zanudzę się bez ciebie.
-Ty nam powiedz lepiej jak tam nasz Kou się u was zachowywał? -Zapytał Zack. Marsi usiadł na wolnym krześle a ja zostałem znów pociągnięty na kolana tego idioty.
-Zostaw mnie. -Warknąłem, ale on tylko mocniej zacisnął swoje dłonie wokół mojej talii.
-No a jak miał się zachowywać był taki jak teraz. Opiekuńczy i kochany, ale tylko do mnie do innych to był trochę no...
-Był sukowaty? -Stwierdziła Anet.
-Dzięki laska. -Westchnąłem zajmując się telefonem.
-No co taka prawda. -Odparł Min.
-No racja taki byłeś. -Powiedział Marsel a ja wywróciłem na to oczami. Mój telefon zaczął wibrować a na wyświetlaczu pojawiło mi się zdjęcie mamy.
-Sorki muszę odebrać. -Powiedziałem po czym zwróciłem się do Shuna. -Puszczaj albo pogryzę. -Warknąłem. Na szczęście puścił mnie więc mogłem odejść na bezpieczną odległość. Odebrałem i zaraz usłyszałem zadowolony głos mamy.
~Kou skarbie mam dla ciebie dobrą nowinę! -Jak tylko usłyszałem zadowolony i ekscytujący się głos mamy już wiedziałem, że tata zaplanował romantyczny wypad. -No i czy...
-Tak zajmę się młodym i odbiorę go z przedszkola nie masz się co martwić tylko wracaj do pakowania na 2 dni? -Zapytałem. Dobrze, że moja ostatnia rozmowa z tatą poskutkowała.
~Dzięki kochanie to ja lecę się pakować aż nie mogę się doczekać! -Rozłączył się zapewne biegnąc po jakąś torbę. Schowałem telefon do kieszeni. Gdy już byłem obok stolika dzwonek zaczął swoją melodie nawołując na naszą ostatnią tego dnia lekcje.
-Marsi. -Zagadnąłem chłopaka podnosząc swój plecak.
-Co jest Kou? -Stanął obok mnie a ja dosłownie sekundę później poczułem już znajomą dłoń przyciągającą mnie do znajomego ciała.
-Możesz mnie puścić. -Warknąłem w stronę Shuna.
-Nie księżniczko. -Odpowiedział mocniej zaciskając dłoń.
-Eh dobra, ale zluzuj trochę ten uścisk, bo zaraz mnie zmiażdżysz. -Westchnąłem i na szczęście dostałem to czego chciałem. -Wracając Marsi będziemy sami z moim braciszkiem, którego musimy odebrać. -Shun chrząknął. -A no i z tym idiotą.
-Spoko, ale śpimy razem tak? -Zapytał robiąc oczka szczeniaczka.
-Jasne. -Złamałem się pod jego wzrokiem jak zawsze mu ulegam, bo to jest takie same dziecko jak Max. -Dobra a teraz na chemie!
Zarządziłem i zacząłem prowadzić Marsela i Shuna w stronę odpowiedniej klasy za nami ruszył Min i Miko. Oprócz Shuna wszyscy ochoczo rozmawialiśmy. Razem z Marsim wspominaliśmy nasze stare czasy. Min z Miko jak zawsze omawiali swoje prace. Jak zwykle do klasy dotarliśmy spóźnieni. Wszedłem bez pukania jak do siebie.
-Dzień dobry pani Mendes. -Zaćwierkotałem do jednej z moich ulubionych nauczycielek. Mimo, że jest omegą to jest mega wredną i zadziorną kobietą. Wiele osób się jej bało no, ale ja zawsze miałem z nią dobre układy. Lubi ludzi z charakterem.
-Oh Kou skarbie wróciłeś. -Zaćwierkotała. -Zamknąć mordy wy tam z tyłu! -Warczała na kilku chłopaków siedzących na tyłach.
-Milutko. -Sarknął Marsel.
-Coś powiedział gówniarzu!? -Spojrzenie jej brązowych tęczówek wylądowało na moim przyjacielu. Wyrwałem się z objęć Shuna i stanąłem w pozycji obronnej przed przyjacielem.
-Pani Mendes proszę to duże dziecko do tego mój przyjaciel. Proszę być dla niego wyrozumiałą.
-Dla ciebie tylko to zrobię. -Westchnęła. -No dobra już do ławek a za spóźnienie dostaniecie po zadanku do domu.
-Tak jest pani kapitan! -Zasalutowałem i pociągnąłem ich za sobą do ławek. Z racji tego, że w tej Sali są trzy osobowe ławki usiadłem razem z Minem i Marselem zostawiając Miko razem z Shunem. Oni dosiedli się do Sabiny.
Lekcja minęła mi bardzo szybko zważywszy, że pani Mendes zaczęła się wydzierać na Eryka, który jak zawsze zachowywał się jak nadęty bałwan. Zawsze na chemii musiał coś odwalić dzisiaj zaczął wypytywać jak to jest być rodzącą dzieci, wredną małpą. Oj mega ją wkurzył. Nie dość, że oberwał kredą to jeszcze na dywaniku u dyrektora wylądował.
Teraz właśnie zostawiam niepotrzebne mi książki w szafce. Przy mnie oczywiście stał jak pies Shun no i Marsel mówiący coś o tym, że chłopaki coś znowu odwalają mi chcą się mścić na tej farbowanej blondynce.
-Powinieneś im powiedzieć, że mają odpuścić. -Powiedziałem zamykając szafkę.
-Wiesz dobrze, że tylko ciebie się słuchają. Z resztą zawsze się wszyscy ciebie słuchają.
-No cóż taki dar.
-Tsa a czemu nosisz soczewki? -Zagadnął patrząc mi w oczy a ja momentalnie się zatrzymałem i spiąłem.
-Bo mam wadę wzroku a w okularach nie wyglądam dobrze. -Mówiłem do niego mrugając dwa razy prawym okiem. To był nasz znak mówiący kłamie kryj mnie.
-A no fakt. -Zaśmiał się niezręcznie.
-No coś wam nie wierze. -Zabrał głos Shun.
-Nikt nie pytał księcia o zdanie. -Powiedziałem wychodząc ze szkoły i udając się w stronę parku, za którym mieściło się przedszkole.
Ruszyłem szybkim krokiem przez park. Za mną szły te dwie alfy dyskutując między sobą o tym jaki to ja niby byłem i czy na serio tak bardzo nie cierpię innych alf i czy naprawdę z nikim nie byłem. No co to ma być ja się pytam!
Idąc wkurzony nie zauważyłem mężczyzny idącego przede mną i w niego wpadłem. Gdyby nie on na pewno moje pośladki całowałyby się z brukiem. Spojrzałem w górę, bo niestety był mega wysokim jak po zapachu wyczułem alfą.
-Uważaj mały. -Zagadnął wesoło się uśmiechając.
-Pizgaj się stary dziadzie! To nie moja wi... -Nie dokończyłem, bo Marsel zasłonił mi dłonią usta.
-Wybacz on już taki wredny jest. -Powiedział słodko się uśmiechając. Oho czyli ten alfa wpadł mu w oko. -Shun zrobiłbyś coś ze swoim chłopakiem. -ŻE JA JEGO CHŁOPAKIEM!? Zdenerwowałem się to mało powiedziane. Ja tu płonę z gniewu.
-Już przejmuje tą obrażoną księżniczką. -Powiedział porzucając mnie sobie przez ramię.
-Odstaw mnie durniu na ziemie! -Wydarłem się waląc go w plecy.
-Tak w ogóle to cześć Masaru. Dawno cię chłopie nie widziałem.
-Zaraz księciuniu ty znasz tego dryblasa co na mnie wpadł? -Warknąłem odwracając się jak mogłem by spojrzeć w jego oczy.
-Owszem to jest mój kuzyn.
CZYTASZ
Złączeni kajdanami przeznaczenia
Romance~Uciekałem ile sił miałem w swoich drobnych łapkach. W duchu dziękowałem i zarazem strasznie się zamartwiałem o mą opiekunkę. Może i miałem piętnaście lat, ale na ślub jest zdecydowanie za wcześnie. Oczywiście to nie interesowało alfy stada, który k...