-No i gotowe! Teraz tylko dbaj o niego. -Powiedziała dziewczyna odsuwając się ode mnie.
-Spokojna twoja rozczochrana. -Powiedziałem. -No a teraz daj mi ten telef... -Przerwał mi dzwonek jej telefonu.
-O tym właśnie mówiłam. -Westchnęła.
-Odbierz i graj dobrze? -Zapytałem.
-No dobrze. -Odparła niepewnie. -Halo? Mówiłam Ci, że nie chce mieć z tobą kontaktu i to, że jesteś jakimś tam hrabią. -Warknęła. Uwiesiłem się na jej ramieniu i powiedziałem.
-Kochanie z kim tak rozmawiasz, kiedy ja tu na ciebie czekam z problemem? -Zapytałem a mój głos był zmysłowy. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.
-Kotek to ten co ci mówiłam. -Odparła zauważyłem jak Shun się spina.
-Daj mi kurna mać ten telefon. -Warknąłem. -Odwal się od mojej kobiety kapiszi? -Warknąłem do słuchawki. Po drugiej stronie nastała chwilą ciszy. W końcu mężczyzna po drugiej stronie Zaśmiał się a ja dobrze znałem ten śmiech. Po jego pierwszym słowie zesztywniałem.
-Myślałem, że nigdy już nie usłyszę twojego głosu kochanie. -Powiedział z wyższością a nawet od jego tonu głosu biła dominacja. Dziewczyna wyplątała się z moich objęć patrząc na mnie zaciekawiona. -Kou. -Warknął. Z całych sił opanowałem swój głos by nie było w nim żadnych emocji. W moich oczach i tak zebrały się łzy.
-Jeżeli jeszcze raz zadzwonisz do niej czy nawet znajdziesz jakoś mój numer to przysięgam Ci, że mój przyjaciel cię znajdzie.
-A co mi niby może zrobić. Z resztę jesteś mój.
-Nigdy nie byłem i nigdy nie będę Darlas. -Powiedziałem po czym rozłączyłem się a z mojego oka pociekła samotna łza. -Zablokuj ten numer jak chcesz. -Powiedziałem ruszając w stronę drzwi. -I tak już do ciebie nie zadzwoni. -Powiedziałem wychodząc nawet nie zatrzymałem się, gdy dziewczyna mnie wołała. Kroczyłem szybko by jak najszybciej być w domu. Gdy miałem już przechodzić przez pasy na zielonym poczułem, jak ktoś ciągnie mię w tył. Mój nos zderzył się z klatką piersiową osobnika a do nozdrzy dotarł uspokajający zapach lasu po deszczu i cytryny.
-Mały w porządku? -Zapytał wtulając mnie w swoje ciało. Przez myśl mi przeszło by się wyrwać, ale tego nie zrobiłem. Za miast tego wskoczyłem mu w ramiona wtulając się w niego. W tej chwili nie bałem się jego dotyku. Bardzo potrzebowałem jego obecność. Wtuliłem się w niego a z moich oczu pociekły łzy mocząc jego koszulkę.
-Proszę zabierz mnie do domu. -Powiedziałem a mój głos się łamał. Chłopak nic nie mówił tylko ruszył w stronę domu. Czułem jak jego mięśnie są napięte, czułem, jak każdego gromi wzrokiem, czułem też jego zapach. W tym momencie czując jego ramiona i zapach poczułem się bezpiecznie.
Po przekroczeniu progu domu przez alfę ze mną na jego rękach usłyszeliśmy śmiechy z salonu i wesołe rozmowy. Od razu wskazałem dłonią by szedł na górę, gdy spotkałem jego pytające spojrzenie. Niezauważony przemkną na górę. Gdy miał już otwierać drzwi z pokoju obok wyszedł Masaru z pustą szklanką po chyba mleku.
-Co się stało? -Zapytał widząc mój stan.
-Nie wiem rozmawiał z kimś przez telefon z tego co pamiętam z jakimś Darlasem. -Na słowa chłopaka spiąłem się jeszcze bardziej po czym moje ciało zaczęło drżeć. Mocniej wtuliłem się w ciało alfy. Teraz jedyne co chciałem to on i poczucie bezpieczeństwa.
-Kurwa. -Warknął. Nagle poczułem dziwne uczucie. Omega zaczęła mi szeptać co mam robić.
Zeskoczyłem z jego ramion po czym wszedłem do pokoju. Mężczyźni bacznie mi się przyglądali. Ściągnąłem kołdry z łóżka i ułożyłem pod drzwiami balkonowymi. Zabrałem poduszki i ułożyłem je tak by oddzielały kołdry od reszty pomieszczenia. Zmieszczą się w tym okręgu dwie osoby. Podszedłem do szafy ubierając na siebie bluzę chłopaka a resztę jego rzeczy Zabrałem i wrzuciłem do okręgu. Na koniec odwróciłem się w stronę chłopaka i bez słowa do niego podszedłem. Złapałem chłopaka za przedramię i pociągnąłem w stronę okręgu. Weszliśmy do niego a ja go popchnąłem na kołdry i jego ciuchy. Usiadłem na jego biodrach po czym się na nim położyłem i wtuliłem w niego.
-Co tu się dzieje? -Zapytał Masaru podchodząc do nas, ale ja na niego warczałem wściekle a moje oczy przybrały barwy krwistej czerwieni. -Oł dobra spokojnie! -Zawołał odsuwając się, a gdy był przy drzwiach przestałem warczeć wtulając się bardziej w chłopaka pode mną.
-Stary zawołaj jego rodziców, bo ja nie czaje co się dzieje. -Powiedział alfa wplątując swoją dłoń w moje włosy na co zamruczałem.
-Już lecę. -Odparł wychodząc z pokoju. Po kilku minutach usłyszałem jego głos mówiący. -No mówię wam zachowuje się dziwnie sami zobaczcie. -Powiedział przekraczając próg pokoju. Zobaczyłem zbliżających się mężczyzn. Zacząłem warczeć i błyskać czerwienią na co od razu się odsunęli.
-Dlaczego Kou gniazduje? -Zapytał się najniższy z nich.
-Skąd mam to wiedzieć skarbie przecież zdążyło się to tylko raz!
-W sumie to licząc u mnie w domu to dwa. -Odparł fioletowo włosy.
-Rozmawiał z jakimś Darlasem przez telefon. -Na dźwięk tego imienia warknąłem i mocniej się wtuliłem w alfę. Jakby wiedział czego potrzebuje i zaraz powietrze wypełnił jego zapach. Po niedługim czasie zasnąłem wtulony w jego tors.
Perspektywa Shuna
Nie wiedziałem co się dzieje z chłopakiem. Gdy tylko stanęliśmy pod jego pokojem ten zaczął robić jakiś fort z moich ubrań poduszek i kołdry. Kazał mi się w nim położyć a nawet mnie popchnął po czym usadowił się na mnie i na mnie położył wtulając się we mnie. I ja i mój wilk nie wiedzieliśmy co się właśnie dzieje.
Gdy tylko ktoś się do nas zbliżył omega warczał i błyskał czerwienią tęczówek. Na mój dotyk mruczał i bardziej się we mnie wtulał. Nie mówię, że mi się nie podoba no, ale to jest dziwne zachowanie jak na niego. No cieszę się, że nie reaguje strachem na mój dotyk, ale też się martwię, bo to nie jest normalne. Gdy jego mama powiedział, że on gniazduje byłem w szoku. Na dźwięk imienia Darlas chłopak warczał i wtulał się we mnie. Pomyślałem, że może się uspokoi jak poczuje mój zapach, więc go uwolniłem efekt tego taki, że teraz śpi na mojej klatce piersiowej a ja dalej nie wiem o co chodzi.
-Możecie mi wyjaśnić o co tu chodzi? -Zapytałem drapiąc chłopaka lekko po skórze głowy.
-Mówiłem Ci, że wiele wycierpiał. -Powiedział Masaru na co przytaknąłem. -Mężczyzna, z którym rozmawiał przez telefon był tym który go skrzywdził.
-CO? -Zapytałem lekko podnosząc głos na tyle by nie obudzić chłopaka.
-Ten alfa zgwałcił Kou i robił to co noc przez długi czas. -Odpowiedział ze smutkiem drobny blondyn.
-Zapewne wspomnienia wróciły i nie wytrzymał. -Zaczął mężczyzna przytulając swojego wybranka.
-Potrzebował poczuć się bezpiecznie, dlatego właśnie gniazduje. -Kontynuował fioletowo włosy. -Potrzebował twojej obecności i zapachu. Rzeczy, na których twój zapach jest. Twojej bliskość, dotyku. Potrzebuję ciebie właśnie teraz najbardziej. My będziemy tylko go denerwować. Powinniśmy iść. -Powiedział na co wszyscy mu przytaknęli i opuścili pomieszczenie zamykając drzwi i gasząc światło.
Spojrzałem na senne oblicze mojego ukochanego a uśmiech sam wykwitł na moich wargach. Moja bratnia dusza mnie potrzebuje. To napawa mnie szczęściem, lecz też odczuwam niepokój o niego. Martwię się i odczuwam ból jego ból, smutek i rozpacz.
Resztę nocy obserwowałem jego spokojny sen czuwając nad nim i pilnując by czół moją obecność, zapach i dotyk.
Gdy pierwsze promienie słońca zaczęły wpadać do pokoju omega zaczęła się wiercić ma moim torsie. Patrzyłem na jego powoli otwierające się powieki. Jego szkarłatne oczy odnalazły moje szare odpowiedniki. Jego wzrok wyrażał niezrozumienie. Spojrzał na moją klatkę piersiową a później jego wzrok zeskanował wszystko do około. Podniósł się z prędkością światła siadając na mnie okrakiem.
-Dzień dobry jak się spało? -Zapytałem podnosząc się na rękach.
-Przepraszam. -Odparł cały czerwony na twarzy. -Ja tak po prostu poczułem, że... że -Jąkał się.
-Że potrzebujesz poczuć się bezpiecznie? -Zapytałem a Odpowiedział były jego większe rumieniec. -Nie musisz przepraszać. Gdy potrzebujesz zapewnienia bezpieczeństwa nie wąchaj się do mnie przytulić.
CZYTASZ
Złączeni kajdanami przeznaczenia
Romance~Uciekałem ile sił miałem w swoich drobnych łapkach. W duchu dziękowałem i zarazem strasznie się zamartwiałem o mą opiekunkę. Może i miałem piętnaście lat, ale na ślub jest zdecydowanie za wcześnie. Oczywiście to nie interesowało alfy stada, który k...