NIJŪROKU

395 33 9
                                    



Przez cały dzień unikałem wszelkich rozmów z przyjaciółmi czy Shunem. Pogrążyłem się raczej w rozmyślaniu. Obecnie siedzę na ostatniej lekcji w tym dniu jaką jest w-f. Chłopacy jak  dziewczyny obecnie rozgrywają mecz koszykówki a ja po prostu siedzę. Mogę tylko się przyglądać jak osoby na boisku nie będące w drużynie, czyli prawie całą klasą oprócz dwóch osób no i mnie popełnia tyle błędów. 

-Kou! -Usłyszałem męski głęboki głos należący do przyjaciela. Wszyscy łącznie ze mną spojrzeli w stronę drzwi i idącego mężczyzny. Wstałem z ławki i podbiegłem do niego wskakując mu w ramiona.

-Dobrze, że jesteś. -Odparł Shun podchodząc do nas w trakcie mojego tulenia się do fioletowowłosego mężczyzny.

-Przyjechałem jak tylko odczytałem twoją wiadomość. Co się stało Kou? -Zapytał z troską. -Możesz mi powiedzieć wiesz przecież mały.

-Chris ja nie wiem po prostu co się dzieje. -Westchnąłem w klatkę piersiową mężczyzny.

-Ajaj Kou jesteś jak baba z okresem raz krzyczysz i pizgasz mnie po głowie a raz kleisz się jak dziecko a myślałem, że tylko mój syn ma takie wąchania nastroju.

-Co chcesz przez to powiedzieć stary pojebie! -Wykrzyczałem schodząc z jego ramion po czym waląc go po głowie.

-No o tym mówię. -Westchnął rozmasowując obolałe miejsce.

-Co ty niby możesz wiedzieć co wojaczku jeden! -No wkurwił mnie. -Ja ci dam draniu jeden! Myślisz, że jak niby jesteś byłym wojskowym to ci w durny łeb nie przyłożę!? Ja ci dam! MASZ celibat na picie i palenie ze mną! Do tego nie zrobię Ci twojej ulubionej pizzy! -Wykrzyczałem po czym wziąłem za rękę Shuna i wyszedłem z sali pokazują mu środkowy ppalec.usłyszałem jeszcze tylko jego stłumiony głos.

-Plan podziałał, ale czemu to ja mam zawsze obrywać synek?

Nie wiem o co chodzi, ale jestem mega wkurzony na tego debila. Ciągnąłem za sobą alfę w stronę wyjścia ze szkoły. Chłopak szedł grzecznie za mną, lecz nie wiem czy nic nie mówił, bo nie chciał czy dlatego, że był zdziwiony. W sumie to co mnie to obchodzi!? Nagle się zatrzymał i szarpnął mnie za dłoń tak, że wpadłem na jego tors.

-Hej słonko co się tak wściekasz? -Zapytał tuląc mnie do siebie.

-Chciałbym wiedzieć. -Westchnąłem.

-Może twój trener ma rację? Może powinieneś mnie do siebie dopuścić? -Mówił gładząc mnie po plecach.

-Dobrze wiesz, że studiowałem wiele ksiąg i to nie jest to.

-W takim razie w czym jest problem? -Zapytał.

-Może to gorączka, która się zbliża i pełnia tak na mnie działa. -Odparłem. 

Wróciliśmy do domu nie zastając w nim nikogo. Stwierdziłem, że jestem trochę głodny więc od razu ruszyłem w stronę lodówki. Miałem ochotę na czekoladę i frytki. Dziwne połączenie, ale cóż mam na to ochotę. Jak na złość po otwarciu lodówki nie znalazłem w niej ukochanej czekolady. Wkurzony zatrzasnąłem drzwiczki.

-Co jest? -Zapytał alfa wchodząc do kuchni.

-Nie ma ani frytek, ani czekolady. -Warknąłem.

-Co? -Zapytał zdziwiony.

-Marsz mi kupić frytki i nutelle! Za dwadzieścia minut wróć ja w tym czasie zacznę nas pakować na jutro. -Zarządziłem pchając chłopaka w stronę drzwi wejściowych. Akurat miał na sobie jeszcze buty a drzwi się otworzyły a przez nie wszedł Chris. -Nie zamykaj. -Warknąłem po czym wyrzuciłem zdezorientowaną alfę za drzwi. -Nie warz się wracać bez co najmniej trzech słoików nutelli i dwóch paczek ciepłych frytek. -Warknąłem zamykając jednocześnie drzwi.

Zadowolony z siebie nie patrzyłem na mężczyznę tylko ruszyłem na górę by nas spakować. Będąc już w pokoju wyciągnąłem dość sporą walizkę. Stwierdziłem, że nie ma po co się pakować do dwóch osobnych, skoro i tak będziemy musieli być w jednym pokoju. Otworzyłem szafę by z niej wyjąć kilka bluz Shuna, kilka moich choć nie je odłożyłem i wziąłem więcej jego. Wyjąłem parę bluzek dla siebie i alfy tyle by starczyło na tydzień po czym Zabrałem również i nasze spodnie. Widziałem także bieliznę. Wszystkie ciuchy ładnie poskładałem w walizce. Wyciągnąłem jeszcze dwa ręczniki, które również znalazły swoje miejsce w walizce.

Ruszyłem w stronę łazienki by do kosmetyczki włożyć dwie szczoteczki do zębów, szampon, mydło, płyn i piankę do golenia Shuna, maszynkę do golenia, pastę do zębów. Wszystkie rzeczy znalazły się w jednej kosmetyce. Jakimś cudem ją zapiąłem i sięgnąłem po drugą do niej włożyłem wszystkie swoje kremy, czyli trzy jakie mam, dwa perfumy, dwa dezodoranty, opakowanie soczewek, korektor pod oczy, gdyby był mi potrzebny, jakieś swoje kolczyki i puder. Ta kosmetyczka też z trudem się zamknęła. Z obiema ruszyłem do pokoju po chwili obie upychając w walizce. Zgarnąłem jeszcze ulubiony koc pomimo, iż pościel mamy zapewnioną to wolę wziąć ulubiony koc. Z wielkim trudem zapiąłem walizkę przy okazji trochę po niej skacząc.

-Kou jestem! -Usłyszałem Krzych chłopaka, gdy w końcu zapiąłem to cholerstwo. Jak z procy wyleciałem z pokoju na schodach przelatując obok ojca, który ze zdziwieniem się mi przypatrywał. Minąłem również przy schodach mamę. Od razu do niego podbiegłem wyrywając mu frytki i jeden słoik czekoladowej pyszności.

-Dzięki! -Cmoknąłem go szybko w policzek po czym pobiegłem na górę.

Szybko dobiegłem do mojego celu zatrzaskując drzwi. Rozłożyłem się na łóżku, które już miało na sobie pościel. Zapewne mama wszystko posprzątał, jak znam życie nieźle przy tym narzekał jak zawsze. Otworzyłem słoik po czym zamoczyłem w jego zawartości pierwszą frytkę. Po niedługim czasie pierwsza paczka była zjedzona a do pokoju wrócił Shun z butelką wody, którą od razu przechwyciłem upijając z niej spory łyk.



Perspektywa Shuna


Kompletnie nie rozumiem zachowania mojej omegi. Cały dzień w szkole mnie unikał albo to siedząc w toalecie albo paląc. Sytuacja z Chrisem też była dla mnie niejasna. Najpierw się do niego przytulał a potem tak o dał mu w łeb i wybuchł złością nawet nie mając na to konkretnego powodu.

Do tego zraz po tym zachowywał się jak niewinna istotka. Jeszcze to jak mnie wywalił z domu bym mu kupił nutelle i frytki! Jeszcze bez nich mam nie wracać. Lecz zupełną wisienką na torcie było to jak mnie pocałował w policzek po czym spirzył z zabranymi frytkami i słoikiem nutelli.

-Czy to nasz syn? -Zapytał czarnowłosy alfa.

-Ja pitolę nie wiem skarbie. -Odpowiedział mu niższy mężczyzna.

-Nie widziałem go jeszcze by komukolwiek dał całusa w policzek, jeżeli nie jest moim synem lub Maxem. -Odparł Chris podchodząc do mnie.

-Co się dzieje? -Zapytałem wszystkich w momencie, gdy do domu wszedł naburmuszony Marsel a za nim jak piesek Masaru wołając.

-No, ale kochanie!

-Nie ma żadnego ale! MASZ celibat na zbliżanie się do mnie! -Fuknął.

-Przecież ci powiedziałem, że kupię ci te czekoladki.

-Ale najpierw powiedziałeś, że ich nie kupisz, bo jestem gruby!

-Przecież nie chodziło mi o to. Mówiłem przecież, że jesteś słodszy od tych niezdrowych czekoladek.

-I jeszcze mówisz, że jestem ohydny!? Że nawet na durne czekoladki nie zasługuje!? Co jeszcze co? Gruby to jestem już i ohydny coś jeszcze? -Każdy z nas tylko przysłuchiwał się wymianie zdań.

-Jesteś piękny.

-Jeszcze szkaradny!? -Fuknął po czym pobiegł na górę cały wkurzony a chłopak tylko stał i nie wiedział co powiedzieć. Było słychać tylko głośne trzaśnięcie drzwiami. 

-Co ja mam zrobić już tak się staram a on zawsze na nie. -Westchnął załamany.

-Nie wierzę, że to robię. -Odezwał się różowooki mężczyzna. -Powiem Ci jak udobruchać jakoś mojego syna. Pójdziesz do sklepu kupisz dużego misia, bukiet goździków i jedną białą różę oraz miętowe czekoladki. -Powiedział klepiąc go po ramieniu. -Ja pójdę do niego i wybadam sprawę a potem ci napisze, jak jest i już resztę sam będziesz musiał zrobić. Ja za ciebie własnego syna nie poderwę!

-Dzięki! -Powiedział wybiegając zaraz z domu.

Ja natomiast poszedłem do kuchni odstawić resztę zakupów jakie zrobiłem na jutrzejszą wycieczkę. Jedziemy autobusem, więc spędzimy w nim jakieś dwanaście godzin. Mam nadzieję, że chociaż nam postoje zrobią. Nie uśmiecha mi się zapewne wysłuchiwać narzekań tej piękności na to, że durne ciule nie zrobili przerwy a go cudna pupa boli.

Sięgnąłem po butelkę wody po czym opuściłem kuchnię udając się na górę. Po drodze minąłem parę teściów obściskujących się na kanapie. Chciałbym bym kiedyś i ja z Kou tak się kochali. Wszedłem do pokoju sprawdzając która to godzina jak się okazało dopiero czternasta. Gdy tylko zasiadłem na materacu i zobaczyłem, jak chłopak zajada się na raz frytkami i nutellą chciało mi się wymiotować. Lecz jak miałem już się odezwać ten wyrwał mi butelkę po czym wypił prawie połowę jej zawartości.

-Kou?

-Ciszaj mi tam zajęty jestem. -Powiedział wpychając sobie kolejne frytki do buzi.

-Jak ty możesz to jeść? -Zapytałem zdziwiony.

-No normalnie. -Odparł patrząc na mnie z wyrzutem. Zastanowił się chwilę nad czymś po czym wstał z frytkami i nutellą podszedł do mnie i władował się na moje kolana opierając się o mnie plecami. Zamoczył frytkę w czekoladzie po czym i ją do ust przystawił. -No jedz. -Ponaglił.

-Nie dzi... -Przerwał mi wpychając do ust frytkę. Od razu chciałem wypluć, lecz patrząc na jego słodkie oczka jakoś przełknąłem.

-I jak pyszne nie? -Zapytał a jego oczka się mieniły jak diamenty. Przytaknąłem głową. -Chcesz jeszcze?
-Nie skarbie podziękuje jeszcze tobie zabraknie.

-Jak chcesz. Spakowałem już nas więc nie musisz się pakować. -Powiedział a ja dopiero teraz zobaczyłem dość sporą walizkę przy drzwiach.

-Dobrze a co chcesz teraz robić?

-Hmmm możemy obejrzeć film. -Wzruszył ramionami a ja sięgnąłem po pilota leżącego na szafce nocnej.
-A co obejrzymy?

-Może Gonjiam haunted asylum?

-No dobrze a co to za film? -Zapytałem nie znając tytułu.

-Zobaczysz jest zajebeszczy do tego koreański! -Powiedział zadowolony opierając się na moim torsie

*******************************************

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał kolejny należy do naszych zakochanych alf!

Złączeni kajdanami przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz