SANJŪ

424 33 5
                                    

Witam w nowym rozdziale! Muszę niestety was zmartwić, gdyż zbliżamy się do końca opowiadania. przed nami jeszcze mniej więcej 10 rozdziałów tym razem będą długie być może takie jak ten. (3 740 słów)
###########################################################



-Jak to opowiada o tobie? -Zapytałem nie rozumiejąc go.

-Wilk, który został odebrany ukochanemu to ja. I w sumie ty też. 

-Co?

-Ta bajka czy wierszyk jak ją nazwiesz jest legendą i przepowiednią. Moja miłość do Kertara była tak wielka, że przez lata rozłąki cierpiałem. Przez te cierpienie nasze dziecko nie mogło się narodzić. Odebrali mi go i zamknęli w złotej klatce. Chcieli połączyć z kimś kogo nie kochałem. Mój ukochany jednak nie zapomniał o mnie i przybył, lecz i tak nas śmiercią rozdzielono. -Jego głos był taki smutny.

-Ale dlaczego mówisz, że to i ze mną związane?

-Mimo mej śmierci i mego ukochanego oboje Zostawiliśmy po sobie potomków. Tak jak w legendzie my odrodzimy się w naszych potomkach za tysiące lat. Pamiętasz może swój sen jaki się powtarzał?

-Chodzi o tego czarnego wilka z białym księżycem? -Zapytałem by mieć pewność.

-Tak teraz ci się już nie pokazuje nieprawdaż? -Zapytał na co potwierdziłem skinieniem głowy.

-Ten wilk to twój przeznaczony. Nie pojawia się, bo go już spotkałeś i nawet się z nim połączyłeś.

-Co?

-Czy przy swoim alfie nie czujesz się dziwnie? Nie czujesz jak serce ci wali? Czujesz, jak policzki pieką? Czujesz, jak cię irytuje a jednocześnie nie chcesz by odchodził? Czujesz jak jego najmniejszy dotyk cię cieszy? Czujesz spokój i bezpieczeństwo? -Pytał a ja wiedziałem jaka jest odpowiedź on jest moim przeznaczonym.

-Ale ja nie chcę!

-Też nie chciałem. Też się bałem. Też uciekałem. Też się wstrzymywałem. Też wściekałem. Lecz powiem Ci, że żałowałem i to cholernie żałowałem swoich czynów. Żałowałem, że się go bałem, że uciekałem, że nie chciałem. -Spojrzał na mnie a jego oczy wyrażały smutek. -Proszę cię Kou nie popełniaj tego błędu co ja. Nie pozwól was rozdzielić.

-Ale ja go nie kocham i nie chce. -Stałem przy swoim.

-Naprawdę go nie kochasz? Pomyśl, gdyby tak nie było, czy wybaczyłbyś mu jego błędy? Czy widziałbyś jego zalety a nie wady? Czy byś się rumienił? Czy byś czuł się przy nim tak jak się czujesz? -Jego słowa uświadomiły mi, że ja naprawdę coś do niego czuje.

-Ja naprawdę coś czuję. -Odparłem.

-Tak czujesz. -Powiedział z uśmiechem. -Proszę tylko obiecaj mi jedną rzecz.

-Jaką?

-Nazwiecie swojego syna Muzaka. Tak miał mieć na imę nasz synek. -Odparł a po jego policzku popłynęła łza. Podszedłem i przytuliłem go szepczą.

-Obiecuje Luno. -Poczułem jak ktoś mnie szturcha i szepcze coś do ucha. Wyostrzyłem słuch by usłyszeć szept chłopaka.

-Kou wstawaj. -Uchyliłem lekko oczy by napotkać jego szare tęczówki.

-Co się stało? -Zapytałem już bardziej rozbudzony.

-Mówiłeś przez sen.

-Co takiego mówiłem? -Zapytałem zaciekawiony. Odepchnąłem się od jego klatki piersiowej opierając się plecami o fotel Masaru i przecierając piąstką oczy.

-Mówiłeś obiecuje Luno. -Mówił patrząc na mnie z tymi iskierkami, które już teraz wiem czym są to troska. -Coś Ci się śniło? Wiesz przez sen strasznie się tuliłeś a nawet raz uroniłeś łzę. Powiedz skarbie co ci się śniło? -Uśmiechnąłem się po czym ponownie w niego wtuliłem mówiąc.

-Nic się nie stało. Miałem po prostu chwilę wzruszenia w śnie. -Odparłem w jego klatkę piersiową. Zaciągnąłem się jego zapachem i teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zapach lasu po świeżym deszczu i cytryny to mój ulubiony zapach. -A dlaczego mnie budziłeś?

-Mamy postój za dziesięć minut idziemy coś zjeść i do łazienki. -Odparł przeczesując mi włosy.

-Wiesz co? -Zapytałem a mój głos lekko mruczał przez przyjemny dotyk chłopaka.

-Co takiego mały? -Zapytał a z tonu jego głosu słyszałem jak bardzo zadowolony jest.

-Jestem głodny. -Po moich słowach usłyszałem jego dźwięczny śmiech.

-To dobrze się składa, bo już parkujemy. -Odparł po krótkiej chwil.

Złączeni kajdanami przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz