Rozdział 40

4K 193 273
                                    

~~ Pov. Sasuke ~~

Gdy okazało się, że zdaliśmy pierwsza część egzaminu odetchnąłem z ulgą. Szczerze powiedziawszy myślałem, że będzie ciężej. Nagle jakąś baba wparowała nam przez okno do sali i krzyknąła:

- JESTEŚCIE GOTOWI NA DRUGĄ CZĘŚĆ?!

Nasz egzaminator przybił piątkę z czołem i westchnął

- Anko, jesteś za wcześnie - powiedział

Lecz fioletowowłosa kobieta go zignorowała i powiedziała lekko zdziwiona :

- Aż tylu przepuściłeś? Widzę, że obniżasz poziom

- Tym razem mamy wyjątkowo zdolny rocznik - mruknął mężczyzna

- Taaa jasne.... Zdolny - prychnęła Anko - ja obleje przynajmniej połowę z nich

Na te słowa większość osób na sali przeszedł dreszcz.

TIME SKIP ~ PRZED WEJŚCIEM DO LASU ŚMIERCI

~~ Pov. Naruto ~~

Nie wierzę, że druga część egzaminu odbędzie się w lesie śmierci. No cóż jego nazwa nie jest zachęcająca. Ale znając ludzi, którzy są organizują ten egzamin to nie będzie w ogóle straszne i pewne lekko nudne.

*     *      *

Po wytłumaczeniu zasad każą drużyna dostała swój zwój my musimy odebrać zwój ziemi. Nasz trzyma Sasuke. Własne drużyny są pojedynczo wpuszczane do Lasu Śmierci.


~~ Pov. Sasuke ~~

Właśnie nasza drużyna biegnie po drzewach. Musimy znaleźć kogoś kto ma zwój nieba i jak najszybciej dostać się do wierzy w samym centrum lasu. Mamy 7 dni na wszystko. Ja i Naruto biegniemy szybko, lecz Sakura cały czas zostaje w  tyle.

TIME SKIP 1 DZIEŃ ~

Nic jak na razie się nie dzieje, nie możemy też znaleźć innych drużyn.

*      *      *

Zrobiliśmy sobie krótką przerwę i właśnie jemy ryby złapane przeze mnie i Młotka. Gdy nagle usłyszeliśmy jakieś szelest w krzakach i wyskoczyła jakaś drużyna z wioski trawy. Naruto szybko poderwał się z miejsca i wykrzyczał :

- Jaki macie zwój?

Jeden z chłopaków odparsknął :

- Zwój ziemi, a co?

- Kłamią stwierdziłem krótko i zaraz rzuciłem się z kunaiem w ręce na wrogów.

Zaraz za mną wyczułem chakre Naruto, a Sakura stoi gdzieś w tyle.



*      *     *

Udało się. Zdobyliśmy zwój nic poważnego nikomu się nie stało. Mam tylko jedno krwawiące zadrapanie, a Sakura ma obcięte włosy, szczerze mówiąc to nie wiem jak ona to zrobiła. Trochę słabo z jej umiejętnościami.

Reszta mojej drużyny zaczęła szukać miejsca na nocowanie, bo już zbliżał się wieczór, lecz ja nagle usłyszałem jakiś szmer w krzakach więc postanowiłem to sprawdzić.

Lecz gdy tylko wszedłem w cień drzew dostałem czymś w głowę i zapadała ciemność.

Gdy się ocknąłem byłem przywiązany do drzewa, a naprzeciwko mnie stał ten cały Kabuto tylko, że z innym ochraniaczem. Obok niego stał jakiś dziwaczny facet. Miał długie czarne włosy i wali od niego wężem.

-  Słuchaj Sasuke Uchiha jestem Orochimaru i mam dla ciebie propozycje. Dam ci ułamek swojej mocy i będziesz mógł z niej korzystać, lecz w zamian za to kiedy nadejdzie pora oddasz mi swoje ciało.

Popatrzyłem na niego jak na kompletnego wariata, oczywiście wiem kto to. Jeden z trójki legendarnych sanninów. Nie będę w stanie go pokonać. Ale nie zgodzę się na jego układ.

- Nie - warknąłem jak najbardziej oschle i nieprzyjemnie

Ten wężowy typ najwyraźniej nie spodziewał się takiej odpowiedzi gdzyż spojrzał na mnie groźnie.

- Ujmę to inaczej - warknął - TY się na to zgodzisz, a ja w zamian nie zabije NARUTO. Co Ty na to? - zapytał z uśmiechem  - Podejmij dobrą decyzję.

Zamarłem, on naprawdę jest w stanie zabić Młotka? Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze. Doskonale wiem jak postąpię jeśli chodzi o jego życie to nigdy by m się nie wąchał nawet sekundy. Chociaż myślę, że przez to będę musiał go opuścić, oczy mi się zaszkliły gdy pomysłem o perspektywie opuszczenia wioski.


- Zgadzam się..... Tylko zostaw Naruto - powiedziałem bezsilnie.

Orochimaru miał na twarzy teraz naprawdę paskudny uśmiech i podchodząc do mnie odsłonił mój obojczyk.

- Nie będzie bolało, aż tak bardzo - syknął niczym wąż do mojego ucha.

Wzdrygnąłem się gdy jego język dotknął mojej skóry. Parzył. Ten wężowy sannin wgryzł się w moją szyję, a ja czułem jak obca chakra wnika w moje ciało. To bolało okropnie. Jakby ktoś przytykał do mnie rozżarzony pręt. Krzyknąłem z bólu i zrobiło mi się ciemno przed oczami.


*
*
*

Gdy się ocknąłem słońce już zachodziło. Niestety nadal całe moje ciało ogarniał okropny ból.

Bardzo powoli wstałem i chociaż ledwo mogłem ustać na nogach. Powlokłem się w stronę naszego prowizorycznego obozu.

Gdy tylko Naruto mnie zobaczył natychmiast do mnie podbiegł.

~~ Pov. Naruto ~~

Sasuke nie było już z 20 minut i powoli zaczynałem się martwić. Lecz gdy nagle wyszedł zza krzaków moje obawy w ogóle nie zniknęły.

Był on bowiem prawie biały miał wielkie cienie pod oczami i kolana się pod nim trzęsły. W skrócie wyglądał na tak przemęczonego jakby nie spał z tydzień jak najszybciej do niego podbiegłem.

- Draniu co z tobą? - zapytałem.

On nie zdążyłem mi odpowiedzieć, tylko zemdlał szybko go złapałem i delikatnie położyłem na prowizorycznym posłanie.

Aby mu nie było zimno przykryłem go swoją kurtką.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
NaruSasu/SasuNaru Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz