~~ Pov. Sasuke ~~
Gdy okazało się, że zdaliśmy pierwsza część egzaminu odetchnąłem z ulgą. Szczerze powiedziawszy myślałem, że będzie ciężej. Nagle jakąś baba wparowała nam przez okno do sali i krzyknąła:
- JESTEŚCIE GOTOWI NA DRUGĄ CZĘŚĆ?!
Nasz egzaminator przybił piątkę z czołem i westchnął
- Anko, jesteś za wcześnie - powiedział
Lecz fioletowowłosa kobieta go zignorowała i powiedziała lekko zdziwiona :
- Aż tylu przepuściłeś? Widzę, że obniżasz poziom
- Tym razem mamy wyjątkowo zdolny rocznik - mruknął mężczyzna
- Taaa jasne.... Zdolny - prychnęła Anko - ja obleje przynajmniej połowę z nich
Na te słowa większość osób na sali przeszedł dreszcz.
TIME SKIP ~ PRZED WEJŚCIEM DO LASU ŚMIERCI
~~ Pov. Naruto ~~
Nie wierzę, że druga część egzaminu odbędzie się w lesie śmierci. No cóż jego nazwa nie jest zachęcająca. Ale znając ludzi, którzy są organizują ten egzamin to nie będzie w ogóle straszne i pewne lekko nudne.
* * *
Po wytłumaczeniu zasad każą drużyna dostała swój zwój my musimy odebrać zwój ziemi. Nasz trzyma Sasuke. Własne drużyny są pojedynczo wpuszczane do Lasu Śmierci.
~~ Pov. Sasuke ~~
Właśnie nasza drużyna biegnie po drzewach. Musimy znaleźć kogoś kto ma zwój nieba i jak najszybciej dostać się do wierzy w samym centrum lasu. Mamy 7 dni na wszystko. Ja i Naruto biegniemy szybko, lecz Sakura cały czas zostaje w tyle.
TIME SKIP 1 DZIEŃ ~
Nic jak na razie się nie dzieje, nie możemy też znaleźć innych drużyn.
* * *
Zrobiliśmy sobie krótką przerwę i właśnie jemy ryby złapane przeze mnie i Młotka. Gdy nagle usłyszeliśmy jakieś szelest w krzakach i wyskoczyła jakaś drużyna z wioski trawy. Naruto szybko poderwał się z miejsca i wykrzyczał :
- Jaki macie zwój?
Jeden z chłopaków odparsknął :
- Zwój ziemi, a co?
- Kłamią stwierdziłem krótko i zaraz rzuciłem się z kunaiem w ręce na wrogów.
Zaraz za mną wyczułem chakre Naruto, a Sakura stoi gdzieś w tyle.
* * *
Udało się. Zdobyliśmy zwój nic poważnego nikomu się nie stało. Mam tylko jedno krwawiące zadrapanie, a Sakura ma obcięte włosy, szczerze mówiąc to nie wiem jak ona to zrobiła. Trochę słabo z jej umiejętnościami.
Reszta mojej drużyny zaczęła szukać miejsca na nocowanie, bo już zbliżał się wieczór, lecz ja nagle usłyszałem jakiś szmer w krzakach więc postanowiłem to sprawdzić.
Lecz gdy tylko wszedłem w cień drzew dostałem czymś w głowę i zapadała ciemność.
Gdy się ocknąłem byłem przywiązany do drzewa, a naprzeciwko mnie stał ten cały Kabuto tylko, że z innym ochraniaczem. Obok niego stał jakiś dziwaczny facet. Miał długie czarne włosy i wali od niego wężem.
- Słuchaj Sasuke Uchiha jestem Orochimaru i mam dla ciebie propozycje. Dam ci ułamek swojej mocy i będziesz mógł z niej korzystać, lecz w zamian za to kiedy nadejdzie pora oddasz mi swoje ciało.
Popatrzyłem na niego jak na kompletnego wariata, oczywiście wiem kto to. Jeden z trójki legendarnych sanninów. Nie będę w stanie go pokonać. Ale nie zgodzę się na jego układ.
- Nie - warknąłem jak najbardziej oschle i nieprzyjemnie
Ten wężowy typ najwyraźniej nie spodziewał się takiej odpowiedzi gdzyż spojrzał na mnie groźnie.
- Ujmę to inaczej - warknął - TY się na to zgodzisz, a ja w zamian nie zabije NARUTO. Co Ty na to? - zapytał z uśmiechem - Podejmij dobrą decyzję.
Zamarłem, on naprawdę jest w stanie zabić Młotka? Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze. Doskonale wiem jak postąpię jeśli chodzi o jego życie to nigdy by m się nie wąchał nawet sekundy. Chociaż myślę, że przez to będę musiał go opuścić, oczy mi się zaszkliły gdy pomysłem o perspektywie opuszczenia wioski.
- Zgadzam się..... Tylko zostaw Naruto - powiedziałem bezsilnie.
Orochimaru miał na twarzy teraz naprawdę paskudny uśmiech i podchodząc do mnie odsłonił mój obojczyk.
- Nie będzie bolało, aż tak bardzo - syknął niczym wąż do mojego ucha.
Wzdrygnąłem się gdy jego język dotknął mojej skóry. Parzył. Ten wężowy sannin wgryzł się w moją szyję, a ja czułem jak obca chakra wnika w moje ciało. To bolało okropnie. Jakby ktoś przytykał do mnie rozżarzony pręt. Krzyknąłem z bólu i zrobiło mi się ciemno przed oczami.
*
*
*Gdy się ocknąłem słońce już zachodziło. Niestety nadal całe moje ciało ogarniał okropny ból.
Bardzo powoli wstałem i chociaż ledwo mogłem ustać na nogach. Powlokłem się w stronę naszego prowizorycznego obozu.
Gdy tylko Naruto mnie zobaczył natychmiast do mnie podbiegł.
~~ Pov. Naruto ~~
Sasuke nie było już z 20 minut i powoli zaczynałem się martwić. Lecz gdy nagle wyszedł zza krzaków moje obawy w ogóle nie zniknęły.
Był on bowiem prawie biały miał wielkie cienie pod oczami i kolana się pod nim trzęsły. W skrócie wyglądał na tak przemęczonego jakby nie spał z tydzień jak najszybciej do niego podbiegłem.
- Draniu co z tobą? - zapytałem.
On nie zdążyłem mi odpowiedzieć, tylko zemdlał szybko go złapałem i delikatnie położyłem na prowizorycznym posłanie.
Aby mu nie było zimno przykryłem go swoją kurtką.
CZYTASZ
NaruSasu/SasuNaru
FanfictionNaruto Uzumaki wie kim byli jego rodzice przyjaźni się z kyuubim. Od najmłodszych lat jest potężny jednak nie pokazuje tego po sobie. Sasuke Uchiha nieśmiały zamknięty w sobie samotny chłopak. Ma wiele problemów nie ufa innym. Naruto pewnego dnia z...