Rozdział 3

15.5K 605 42
                                    

Arturo

Trzy tygodnie wcześniej

Niechętnie zostawiam Ali ale po telefonie doktora Milta wynikało, że jest to coś bardzo ważnego. Nie chciał mi nic powiedzieć konkretnie tylko kazał mi przyjść na spotkanie w swoim gabinecie. Otwieram drzwi bez pukania i widzę zadowolonego człowieka siedzącego za biurkiem. Najchętniej obiłbym mu mordę bo ja nie mam teraz przez co się uśmiechać. Nie dość, że moja żona dopiero co się obudziła to muszę zorganizować pogrzeb mojego brata. 

-Czego chcesz Milt? - podnosi się ze swojego miejsca i podchodzi do mnie.

-W końcu do mnie dotarłeś. Pokażę Ci coś tylko nie rób scen. 

-O co chodzi?

-Zachowaj spokój dobrze? - Zaraz pewnie się na niego wkurwię bo odrywa mnie nie potrzebie od żony. Jednak i tak idę za nim. Znamy się od wielu lat i nigdy mnie nie zawiódł. Trzyma nasze tajemnice i nigdy nas nie zdradził. Do tego nigdy nie pyta co się stało lub dlaczego. 

Podchodzimy do jakiś drzwi, które otwiera kluczem. W małym przedsionku który oddziela korytarz od sali chorych przystaje i patrzy na mnie. 

-Teraz najgorsze co muszę Ci powiedzieć. 

-Wyrzuć to z siebie. 

-Za tymi drzwiami jest Dominik. 

-Co? - wpatruję się w niego oszołomiony lecz po chwili dopadam do drzwi i chwytam za klamkę. Są zamknięte ale i tak widzę przez szybę mojego brata na łóżku szpitalnym. Podłączony jest do jeszcze większej ilości rurek i kabli niż Ali. - Dlaczego mi nie powiedziałeś tego wcześniej. - mój głos się łamie. - Wszyscy myślą, że nie żyje.

-Musi tak zostać.

-Co? - warczę i chwytam go za fraki. 

-Mówiłem uspokój się. Wszystko Ci wytłumaczę. - Niechętnie go puszczam i daję mówić. Dalej patrzę na mojego braciszka i nie mogę uwierzyć, że przeżył. 

-Mów.

-Gdy go przywieźli jego stan był krytyczny ale udało się usunąć kulę podczas operacji. Niestety przeszyła mu pierś i utkwiła przy samym kręgosłupie. W skutek czego doszło do uszkodzenia nerwu odpowiadającego za kończyny dolne. 

-Co chcesz mi przez to powiedzieć?

-Istnieje możliwość, że nie będzie już chodził. 

-I to ma być powód przez który każdy ma być pewny, że nie żyje. Chyba sobie ze mnie kpisz! - W tej chwili dosłownie chcę go rozszarpać.

-Arturo dobrze wiesz w jakim świecie żyjesz. Myślisz, że on na wózku nie będzie łatwym celem. - warczy na mnie i pierwszy raz widzę go zdenerwowanego. 

-Jak myślisz co zrobią wasi wrogowie jak się dowiedzą, że żyje ale jest przykuty do wózka inwalidzkiego?

-Kurwa! - przez moją głowę przechodzą obrazy strzelaniny i braku możliwości ucieczki dla Dominika. - Ja pierdolę. - ciągnę się za włosy. - Da się to leczyć?

-Tak. Jest jedna Pani doktor, która już robiła tego typu operacje.

- Zapłacę ile będzie trzeba.

-Już się z nią skontaktowałem i pokazałem jej jego wyniki. Oczywiście zaznaczyłem, że chodzi mi o dyskrecję bo to bardzo ważna osoba w kraju. Zgodziła się i jutro ma przylecieć. 

-Zapłać jej ile będzie chciała za milczenie. Muszę powiedzieć chociaż Ali. Kurwa dosłownie wczoraj powiedziałem jej, że Dominik nie żyje.  - wypowiadam swoje myśli na głos. 

Będziesz moja!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz