Dominik
Po dwóch dniach u mojego brata emocje trochę opadły u wszystkich związane z moim powrotem. Dziś wigilia i mamy w planach z Lili wyjście dziś świat się dowie o moim istnieniu ale moja partnerka jeszcze nie wyjdzie z ukrycia. Wraz z Arturo i Ali wybieramy się na bankiet a moja narzeczona wejdzie z naszą ochroną. Chciałbym by była razem ze mną ale nie narażę jej na takie niebezpieczeństwo.
Gdy dotarliśmy do Rzymu zameldowałem nas jako Państwa Russo. Dopiero na bankiecie ujawnię się. Zaplanowałem z Arturo, że wykonamy "wielkie wejście" o dziewiątej więc do tego czasu mam czas by załatwić swoje sprawy.
-Jesteś pewien, że chcesz to zrobić sam?
-Kwiatuszku wiesz, że sobie poradzę. Bardziej martwię się o Ciebie.
-Nic mi się nie stanie.
-Zobaczysz wszystkich po raz pierwszy.
-Nic mi nie będzie.
-Dla pewności trzymaj się blisko Antonio i Gusa. - marszczy śmiesznie nosek na co wybucham śmiechem.
-Idę się szykować, zobaczymy się o dziesiątej tak?
-Taki jest plan. - całuję ją przeciągle i gdybym miał zaplanowany tylko bankiet świąteczny to pewnie nie opuścilibyśmy pokoju w hotelu.
-Muszę iść. - mówi nadal nie odrywając ust od moich.
-Wiem. - Daję jej całusa po czym klepię w tyłek.
-Ej, za co to.
-Zachęta by do mnie wrócić. - szczerzę się a ona się rumieni. Uwielbiam ją zawstydzać.
Szybko zarzucam na siebie czarną bluzę i kieruję się do budynku na przeciwko naszego hotelu. Całą drogę pokonuję w cieniu budynków tak, że nikt nie zwrócił na mnie nawet uwagi. Dużo wcześniej ustaliłem gdzie będą rozmieszczeni ochroniarze i kamery więc bez problemu wkradam się do budynku i schodami przeciwpożarowymi zakradam się do apartamentów mojego wroga.
Pierwszy ochroniarz mnie nie zauważa jednak drugi już tak. Szybko go podduszam zanim jest w stanie cokolwiek zrobić i zaciągam go do pustego pomieszczenia. Wszystko wydaje mi się zbyt łatwe więc staję się jeszcze bardziej czujny.
Wpadam wprost do gabinetu i staję pewnie naprzeciw człowieka, który chciał odebrać moje życie. Czuję jak bestia budzi się do życia ale staram się ją kontrolować.
-Kim jesteś? - przyglądam się mężczyźnie, który powinien być naszym podparciem a nie wrogiem. - Jak tu wszedłeś?
-Sam się przekonaj. - uśmiecham się i zdejmuję kaptur. Jego oczy wydają się robić coraz to większe z każdą sekundą a mi chce się śmiać.
-Dominik. - wyszeptuje słowa pod nosem. - Zabiłem Cię.
-Następnym razem radzę najpierw się upewnić.
-Widziałem jak Arturo rozpaczał nad twoim ciałem.
-Mam jedno pytanie, Dlaczego chciałeś zabić Ali?
-Twój brat odebrał życie mojemu, sam wiesz dobrze, że twój ojciec nie zasłużył na śmierć więc wybrałem kogoś kto zrani go tak jak mnie. - mówi chłodno. Wybucham śmiechem i rozsiadam się na fotelu naprzeciw niego.
-Wujku Umberto jak Ci to powiedzieć. Widzisz te ręce? - Unoszę dłonie w górę a on się im przygląda. - Jeśli chcesz umrzeć wiedząc co się stało to teraz wyjawię Ci prawdę. To ja go zabiłem gołymi rękoma. Dusiłem go dopóki nie wydał ostatniego tchnienia. Patrzyłem jak z jego ciała wypływa życie. - Wuj patrzy na mnie oniemiały. - I wiesz co, cholernie mi się to podobało! - wrzeszczę jak obłąkany po czym wychucham histerycznym śmiechem.
-To nie prawda!
-Muszę Cię zmartwić bo to jednak tak.
-Powinieneś zgnić w piekle.
-Spotkamy się tam razem wujaszku. Możesz już teraz pozdrowić brata od syna. - wyciągam pistolet i podchodzę do niego.
-Nie możesz tego zrobić.
-Owszem mogę. Mam ważne informacje, które by się wam przydały.
-Mów. - mówię do niego chłodno.
-Musisz obiecać, że mnie nie zabijesz. - Co mi szkodzi.
-Obiecuję.
-Wiem gdzie jest twoja córka. - szokuje mnie tym ale dalej udaję niewzruszonego.
-Nie mam dzieci.
-Masz. Claudia urodziła dziecko.
-Ona zginęła. - mówię chłodno.
-Było się najpierw upewnić. - powtarza moje słowa.
-Niestety nie miałem okazji. Ktoś mnie torturował.
-Ojciec jej nie zabił bo ubłagała go na dziecko. Gdy tylko urodziła strzelił jej prosto w oczy a wnuczkę wychowuje potajemnie.
-Gdzie ona jest? - pytam wkurwiony, bo trzymał taką tajemnicę tyle lat.
-W szkole z internatem.
-Jak się nazywa.
-Wiem tylko, że ma na imię Elwira po babce. Z niepotwierdzonych źródeł słyszałem, że podano ją jako dziecko sprzątaczki.
-Czy to wszystko?
-Nic więcej mi nie wiadomo.
-Dlaczego mi teraz o tym mówisz?
-Tonący brzytwy się chwyta. - odpowiada z uśmiechem.
-Twoja niestety jest zbyt ostra byś mógł utrzymać się na powierzchni. - Patrzy na mnie w osłupieniu a jego ostatnie słowo to "Obiecałeś", strzelam mu między oczy.
-Nigdy nie wierz kłamcy. - Chciałbym pobawić się dłużej ale nie mam na to czasu. Jeszcze chwilę napawam się widokiem wyciekającej krwi z głowy wujaszka, zarzucam kaptur na głowę i wychodzę. Tym razem nie mam tego szczęścia i po drodze spotykam chyba każdego jego ochroniarza.
Jednak będziemy mieć trochę rozrywki. Idę przez nich jak taran. Gdy zaczynają do mnie strzelać nie udaje mi się dostatecznie szybko odskoczyć i jedna z kul trafia w mój biceps. Szybko sprawdzam miejsce w które uderzyła i okazuje się tylko draśnięciem.
Chwytam pistolet i strzelam do każdego kto staje mi na drodze. Wolę walkę wręcz i gdy tylko nadarza się okazja duszę jednego z tych idiotów. Czuję się w swoim żywiole i pełen życia. Brakowało mi tego razem z adrenaliną płynącą w moich żyłach.
Docieram do hotelu pół godziny przed pojawieniem się Arturo więc mam czas żeby wziąć szybko prysznic i gdy jestem już gotowy rozbrzmiewa pukanie do drzwi. Dosłownie lecę do wózka i w ostatniej chwili na nim siadam. Udaję, że jestem zajęty wiązaniem muszki i witam się z bratem i jego żoną skinieniem głowy.
-Poczekaj pomogę Ci. - krzyczy Ali i siada na moich kolanach.
-Alice. - warczy mój brat.
-Przestań. - odpowiada mu tylko po czym całuje mnie w czoło jakby robiła mu to na złość. - Teraz jesteś gotowy. - uśmiecha się i wesoła wstaje z moich kolana. Mój brat pcha wózek w stronę wyjścia i gdy tylko dziewczyna rusza do windy przed nami cicho szepce mi do ucha.
-Przypierdoliłbym Ci jakbyś nie był kaleką.
-Wiem bracie. - Odpowiadam szczęśliwy. Dzisiejszy wieczór zapowiada się wspaniale. Jednak mam jedną rzecz do obgadania z nim. - Dowiedziałem się czegoś i potrzebuję twojej pomocy.
-Coś tylko między nami?
-Tak. Mam córkę i muszę ją odnaleźć. - patrzy na mnie zszokowany. Na co odpowiadam tylko jedno imię. - Claudia.
-Znajdziemy ją. - Klepie mnie po ramieniu i wiem, że się tak stanie.
CZYTASZ
Będziesz moja!
RomanceUkrywanie się w naszym świecie jest trudne lecz jedyne co poprawia moją sytuację to fakt, że jestem martwa dla mojej rodziny. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie wkroczył do mojego życia on. Przez ostatnie pięć lat zmieniłam się nie do poznania i pragn...