Rozdział 9

15.5K 587 15
                                    

Lili

Czekając na Dominika szykuję wszystkie potrzebne nam sprzęty do ćwiczeń. Kiedy nadal nie przychodzi przez kolejne dziesięć minut postanawiam sprawdzić dlaczego się nie pojawił. 

-Dominik? - wołam w jego pokoju ale nigdzie go nie widzę. Więc wchodzę do łazienki. Mało nie wybucham śmiechem na widok jego siłującego się ze spodenkami na podłodze. - Mogłeś zawołać pomogła bym Ci. 

-Dam sobie radę. - warczy sfrustrowany. 

-Jak sobie chcesz. - prycham i wychodzę.

Rozumiem go trochę ale mógłby być milszy. Chcę tylko dobrze dla niego a on odpłaca mi się tylko swoim warczeniem. Znam ten typ ludzi oni zawsze uwielbiają mieć rację i chcą robić wszystko sami. Mój ojciec też ma taki charakter. Za każdym razem nawet jak był ranny po strzelaninie nie brał żadnych leków i dawał opatrzyć sobie tylko te naprawdę głębokie rany. 

Dominik też ma coś z takiego człowieka. Widać, że nienawidzi być bezradny. Niestety w jego sytuacji nie ma innego wyjścia jak się z tym pogodzić. Gdy nadal nie pojawia się w pokoju do ćwiczeń postanawiam iść naszykować kurczaka do upieczenia na obiad. Chwytam nóż by go pokroić a w mojej głowie pojawia się Volt i jego noże. Nie wiem dlaczego ale krojąc mięso daję znów ponieść się wspomnieniom.

Siedem lat temu

Dziś wypuścił mnie z mojego pokoju po raz pierwszy od moich osiemnastych urodzin. Przez te dwa tygodnie jadłam tylko dwa razy więc moje ruchy znów są bardzo powolne. Nie mogłam uwierzyć, że zatęsknię za tą cholerną piwnicą i Voltem. Już od progu słyszę jego głos i odgłos ostrzenia noży. Pewnie szykuje się na swoją kolejną ofiarę. 

-Dlaczego nie było Cię tak długo?

-Wiesz, że nie ja decyduję. - odpowiadam i siadam w swoim standardowym miejscu. Człowiek, który mnie przyprowadził chwilę się nam jeszcze przygląda ale jak zawsze wychodzi. Pewnie wróci za jakieś trzy może cztery godziny gdy będzie po wszystkim. 

-Zjedz. - Mężczyzna podaje mi kanapki ze szynką i na sam ich widok mój żołądek się ściska i odmawia pożywienia.  - Im dłużej nie będziesz jadła tym będzie gorzej. - kiwam tylko na potwierdzenie głową i zabieram się za kanapkę. Małymi kęsami pochłaniam ją przez kolejne dwadzieścia minut. - Dzisiaj mamy wykonać bolesną egzekucję. 

-Co zrobił ten człowiek?

-Zdradził. - nic więcej nie mówi a ja nie dopytuję o co chodzi. Ze skupieniem patrzę jak mężczyzna układa na wierzchu wszystkie noże i skalpele do tego kilka par obcęgów różnej wielkości, sekator oraz szpikulce. Już wiem, że będzie to bardzo krwawe i nieprzyjemne. Jednak mi to nie przeszkadza. - Schowaj jedzenie za chwilę dokończysz. - po jego słowach ukrywam kanapkę pod szmatką na stole i dopiero teraz docierają do mnie odgłosy kroków i zawodzenie jakiegoś chłopaka. Już po głosie wiem, że nie będzie miał więcej niż dwadzieścia parę lat. 

Patrzę zaszokowana bo chłopak jest chyba w moim wieku. Nie jestem pewna ale wydaje mi się, że chodził do tej samej szkoły co ja. Volt rozmawia chwilę z tymi co go przyprowadzili a ja przyglądam się przystojnej twarzy blondyna. Gdy nasze spojrzenia się krzyżują po moim policzku płynie jedna samotna łza. Widzę w jego oczach błaganie o pomoc ale tego nie robi. Uczą nas od dziecka, że nie wolno pokazywać swoich słabości i każdą karę musimy znieść z uniesioną głową. Jego chart ducha mi imponuje ale też mam go za głupca. Ja przynajmniej walczyłam do końca nim się poddałam teraz nie mam już siły na próby ucieczek ale i tak nadal mam na nią nadzieję. W moim przypadku drugą opcją jest tylko śmierć. Czasem gdy mi ciężko wyobrażam sobie jakby to było gdybym faktycznie umarła czy w końcu poczułabym spokój i przestała nienawidzić życie, a może bym uzyskała wolność której pragnę. 

Będziesz moja!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz