Rozdział 38

12K 538 22
                                    

Lili

Nie mam pojęcia gdzie podziewa się Dominik gdy go potrzebuję. Może to dziecinne ale chciałam mu się pochwalić tym, że pogodziłam się ze swoją przeszłością i nie zależy mi już na niczym innym jak na naszej małej rodzinie. Po raz pierwszy od lat zemsta nie stoi na pierwszym miejscu jako mój cel a to wszystko dzięki niemu. 

Ostatni czas był dla nas bardzo ciężki i chcę prowadzić teraz spokojne życie z nim u boku. Teraz w końcu dotarło do mnie, że to czy pozabijam wszystkich czy nie niczego nie zmieni i nic mi nie da. Bardziej powinnam się skupić na Lirze i Dominiku. 

-Lili co robisz sama w salonie? - zerkam na Ali i uśmiecham się do niej promienie. Kiedy staję naprzeciwko niej mocno przytulam ją do siebie i z wielkim uśmiechem na ustach dziękuję jej. 

-Nie wiem skąd wiedziałaś ale ta rozmowa pomogła mi pod wieloma względami. 

-Oj przestań bo się pobeczę. - dziewczyna ociera łzy wierzchem dłoni. - najważniejsze, żebyś była szczęśliwa. 

-Dziękuję. - przytulam ją jeszcze raz. -Wiesz może co się dzieje? Od paru godzin jesteśmy w domu praktycznie same. - pytam bo może mówił jej o czymś jej mąż. 

-Nie wiem, ale musiało się stać coś ważnego bo Arturo zabrał Gusa i Antonio. 

-A Dominik? - pytam z nadzieją, że jednak gdzieś jest ukryty w domu. 

-Pojechał z nimi. Myślałam, że mówił Ci, że wychodzi. Widziałam go pod waszym pokojem. - Szkoda, że nawet do niego nie wszedł. Mam ochotę powiedzieć ale gryzę się w język. Obiecałam sobie, że nie będę kolejny raz w niego wątpić i tym razem spokojnie poczekam na jego powrót. - Wiesz co może zamiast siedzieć bezczynnie obejrzysz co wymyśliłam z Lirą względem domu. 

-Jesteś pewna jest późno i powinnaś odpocząć. 

-Oj przestań, nie urodzę Ci dziś tutaj. - macha ręką i ucieka w głąb korytarza. Po chwili wraca z teczką w ręku i rozsiada się wygodnie na kanapie. - To salon i kuchnia. - podaje mi kartki a ja z zachwytem patrzę na piękne i ciepłe wnętrze. Ali z surowego białego wnętrze stworzyła cudo. Wystarczyło dodać parę kolorowych detali i zmienić białe meble na te w odcieniu drewna i osiągnęła efekt otwartej nowoczesnej przestrzeni ale zachowując ciepło rodzinne w tym. 

-Jest cudownie. 

-poczekaj jak zobaczysz pokój Liry. Muszę przyznać, że dziewczyna ma wyczucie jeśli chodzi o kolory. Nawet zaprojektowała sobie łazienkę. 

-To świetnie. - oglądałam wszystko co tylko chciała mi pokazać. Pokój dziewczynki faktycznie wyglądał niesamowicie, szarość z dodatkiem pudrowego różu wygląda obłędnie i sama chciałabym taki mieć. Zadowolona przez kolejną godzinę wybierałam kolory swojej własnej sypialni i choć większość decyzji to pomysły Ali to i tak jestem ciekawa efektu. 

Ali umówiła nam już ekipę remontową, która już działa na parterze. Zasiedziałyśmy się już tu zbyt długo i dopiero teraz dotarło do mnie, że prawie wybiła północ. Informuję Ali, że lecę zajrzeć do Liry po czym wstaję i kieruję się do jej pokoju. 

Dziewczynka smacznie śpi w łóżku w swojej żółtej piżamce. Okrywam ją kołdrą i całuję w czółko. Ta mała istotka nieświadomie uratowała mnie przed moją własną zemstą. Sprawiła, że w końcu dojrzałam co jest najważniejsze w życiu. 

Cicho zamykam drzwi i kieruję się do sypialni którą na chwilę obecną zajmujemy z Dominikiem. Już nie mogę się doczekać aż w końcu zamieszkamy u siebie. Choć mieszkanie z Ali i jej mężem nie jest złe wolałabym czasem być sama. Wiele lat mieszkałam praktycznie samotnie bo Doktorka często nie było obok ale nie narzekałam bo lubię ciszę i samotność. 

Pogrążona w myślach nie usłyszałam od razu zamieszania w salonie więc kiedy coś szklanego rozbiło się na podłodze aż podskoczyłam w górę. Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku hałasu jednak nie spodziewałam się zobaczyć wystraszonej Ali przypartej do ściany przez jakąś blondynkę. 

W pierwszej chwili stałam zamurowana we wejściu i nie zrobiłam żadnego ruchu. Szybko się otrząsnęłam i odciągnęłam intruza od mojej przyszłej szwagierki i z całej siły uderzyłam ja z pięści w twarz. 

Zaskoczona blondynka upadła u moich stup i wkurwiona patrzyła na mnie wrogo. Gdy przyjrzałam się jej poznałam ją od razu. To ta niemiła kobieta z sierocińca. Nie miała już na sobie brudnej i szarej sukienki tylko eleganckie ubrania jednak jej wrogi wyraz twarzy nie różnił się od tego gdy spotkałam ją wcześniej. 

-Jeszcze Ciebie tu brakowało! - wrzasnęła i rzuciła się na mnie w momencie w którym nie byłam gotowa i upadłam na stolik stojący obok mnie. Poczułam tępy ból w brzuchu ale go zignorowałam i jak najszybciej się podniosłam. Okładałam ja pięściami i nogami dopóki Ali nie zaczęła krzyczeć a blondynka nie zalała się krwią z rany na czole. 

- Ali nic Ci nie jest? - dopadłam do brunetki która osunęła się po ścianie. - Boli cię coś? Uderzyła Cię?

-Strasznie boli mnie brzuch. - kolejny jej krzyk bólu przeszedł przez pomieszczenie. 

-Muszę wezwać pomoc. - szybko wstałam i pobiegłam przed drzwi i zaczęłam krzyczeć jak najęta. Czym zaalarmowałam ochroniarza przy bramie. Już po chwili był przy mnie i wzywał karetkę dla Ali. Ominęliśmy nieprzytomną blondynkę i zajęliśmy się Alice by otrzymała jak najszybciej pomoc. Zmartwiona patrzyłam jak dziewczyna kuli się z bólu i plułam sobie w brodę, że nie przyszłam na czas. 

Chwyciłam telefon i zaczęłam wydzwaniać do Dominika i Arturo ale żaden z nich nie odbierał. Ostatni numer jaki przychodził mi do głowy to Antonio bo nikogo innego nie miałam na swojej liście. Ten po czwartym sygnale odebrał za co dziękowałam Bogu. 

-Antonio! - krzyknęłam. - Gdzie jest Arturo?

-Czy to coś ważnego? Jesteśmy bardzo zajęci. - w tle słyszałam jakieś hałasy i jakby stłumione dźwięki wystrzałów. 

-Jakaś kobieta zaatakowała Ali.

-Czy wszystko z nią dobrze? - zapytał przejęty i zaczął wykrzykiwać imię swojego szafa by odnaleźć go w tym harmidrze, który u nich panował. U nas na podjeździe było słychać syrenę pogotowia i kątem oka dostrzegłam jak młody mężczyzna wyprowadza Ali by czym prędzej dotrzeć do ratowników. 

-Pogotowie właśnie przyjechało... - To ostatnie słowa które udało mi się powiedzieć bo telefon został mi wytrącony z ręki a ja runęłam na kolejny mebel. Tym razem ból który rozszedł się po moim brzuchu był nie do zniesienia. Na dodatek upadając uderzyłam głową w futrynę i na chwilę straciłam ostrość widzenia. W ostatniej chwili dostrzegłam pochylającą się nade mną blondynkę z pistoletem i zdążyłam się odsunąć od niej. 

Dźwięk wystrzału rozniósł się po budynku i z tyłu głowy miałam tylko nadzieję, żeby Lira tu nie przyszła. Wściekła podniosłam się i z impetem rzuciłam na przeciwnika. Tym razem tłukłam ją bez oporów i gdy jej głowa opadła do tyłu zaczęłam uderzać nią o ścianę. Jestem świadoma tego, że pewnie już jest martwa ale dla pewności ostatni raz trzasnęłam jej czaszką o kant ściany i wypuściłam jej bezwładne ciało z rąk. 

Kiedy moje ciało opuściła adrenalina upadłam obok denatki na ziemię. Ból w dłoniach i głowie był łatwy do zignorowania ale ten w moim brzuchu niestety ciągle się powiększał. Gdzieś niedaleko słyszałam dźwięk telefonu ale nie byłam w stanie go dosięgnąć. 

Będziesz moja!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz