Rozdział 23

12.7K 653 24
                                    

Lili

Następnego dnia każdy z nas nie był w humorze jednak i tak postanowiliśmy postanowiliśmy spędzić ten dzień przy rodzinnym obiedzie w hotelu i wręczyć sobie prezenty o których wczoraj zapomnieliśmy. Gdy odwiedziła nas policja siedziałam wystraszona. Co jeśli ktoś widział jak dodaję trucizny. Czy to możliwe, że wpadłam podczas tak błahej sprawy.  

-Panowie  o co chodzi? - Zapytał Arturo poirytowanym tonem, jakby chciał zaznaczyć, że nie podoba mu się to iż przerywa się mu rodzinny obiad. 

-Wczorajszego wieczora został zamordowany Umberto Visconti. - oświadczył policjant. Ali pisnęła zszokowana a Dominik i Arturo pokiwali zgodnie głowami. 

-Dziękujemy za wiadomość. Czy możemy w czymś pomóc?

-Tak proszę powiedzieć gdzie Pan się wczoraj znajdował koło dwudziestej drugiej?

-Byłem z żoną na balu charytatywnym. Czy mam rozumieć, że jestem podejrzany?

-Nie po prostu musimy sprawdzić wszystkie poszlaki. - Funkcjonariusz przenosi wzrok na Dominika i patrzy na niego krzywo. - A Pan gdzie znajdował się o tej porze? 

-Koło dwudziestej drugiej byłem na tym samym balu co mój brat. 

-Zjawili się tam Państwo równo o dziesiątej więc z tego może wynikać, że mógł Pan wybrać się w odwiedziny do wuja. 

-Mój brat na pewno nie mógł się tam dostać. Możecie sprawdzić kamery w hotelu. Żadne z nas nie opuszczało go przed balem.  

-Tyle to już wiemy. - odpowiedział pewnie policjant. - Mamy pewność, że Pan nie wychodził z żoną z pokoju i potwierdza to skarga na hałas w pokoju. - Twarz Ali mocno się zaczerwieniła a ja próbowałam się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem. Funkcjonariusz znów wrócił wzrokiem do Dominika i mnie. 

-Pani wyszła o ósmej a Pana nie było widać w ogóle jak Pan wchodzi i wychodzi. 

-Bo wchodziłem i wychodziłem przez parking podziemny. 

-A to dlaczego? - Dominik odepchnął się od stołu i powoli potoczył koła swojego wózka by stanąć obok brata.

-Czy to jest dla Pana wystarczająca odpowiedź. - odparł poirytowany na co Policjant zacisnął zęby. 

-Przepraszam nie mieliśmy wiadomości o Pańskim stanie. 

-Wystarczyło sprawdzić prasę, wczoraj po raz pierwszy pokazałem się po wypadku w miejscu publicznym. 

-Dlaczego tak późno? - zapytał zaciekawiony. 

-Bo przechodziłem ciężką rehabilitację po operacji. - znów kiwnięcie głowy jakby mężczyzna potwierdzał informacje, które już wie. 

-Czy to wszystko i mogę z rodziną spędzić spokojnie resztę obiadu oraz w spokoju zaplanować pochówek wuja. 

-Tak. - odpowiada inny policjant i przeprasza za wtargnięcie. 

Gdy jesteśmy już sami Arturo milcząco przygląda się bratu. Jednak nic nie mówi i siada na swoim miejscu. Przez chwilę Ali chwyta jego dłoń jakby chciała przekazać mu wsparcie po czym z stąd ni zowąd wyrzuca z siebie pytanie. 

-Naprawdę byliśmy tak głośni, że się na nas skarżyli? - Dominik śmieje się w głos na co ona rzuca w niego serwetką. 

-Ali wy zawsze jesteście głośni. Ile razy mam wam to powtarzać.

-Twoja opinia się nie liczy. - mówi do niego obrażona a Dominik łapie się za serce. 

-To zabolało. - jęczy jakby faktycznie coś go bolało na co każdy przy stole wybucha śmiechem. W ten sposób rozładowują napięcie panujące po przybyciu policji. 

Będziesz moja!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz