Rozdział 13

13.8K 583 17
                                    

Lili

Stoję i nie mam pojęcia czy patrzeć czy zamknąć oczy. Boję się odezwać by go nie wystraszyć, bo zdaję sobie sprawę, że nie mam pojęcia o mojej obecności w tym samym pomieszczeniu. Nadal nie mogę uwierzyć, że stoi o własnych siłach i chyba tylko dlatego nie odwracam od niego wzroku. No może nie tylko dlatego po raz pierwszy widzę go w całej okazałości i to nagiego. Ah, te cudowne męskie pośladki. Mimo, że wiele razy widziałam go nago to zawsze odwracałam wzrok od tych partii jego ciała. Dlaczego on musi być taki podniecający a moje ciało reagować na niego. Za każdym razem gdy jest blisko chcę więcej i więcej. Z jednej strony go pragnę ale drugiej nadal się boję. Już nie raz o tym myślałam i nie potrafię się przełamać i spróbować czegoś więcej. 

Może Ali ma rację powinnam przejąć kontrolę tylko zanim to się stanie to będę musiała z nim porozmawiać. Czy taki człowiek pozwoli mi przejąć kontrolę w łóżku. O czym ja myślę powinna stąd wyjść i mu nie przeszkadzać. 

Szybko się odwracam i gdy mam już zrobić pierwszy krok na korytarz to zatrzymuje mnie jego głos. 

-A więc to tak popatrzysz i sobie idziesz? - Jak to możliwe, że wiedział o mojej obecności. - Możesz być tak miła i mi pomóc bo to kurewsko boli a nie mogę się ruszyć. 

-Co? Jak? Dlaczego? - pytam skołowana choć sama nie wiem dokładnie o co. 

-Jak chciałem sprawdzić czy dam radę utrzymać równowagę to zdrętwiałem od pasa w dół i nie potrafię się ruszyć. - Mówi cicho a ja nie wiem czy się z niego śmiać czy karcić za swoją głupotę. 

Szybko podchodzę do niego i powoli pomagam mu paść na łóżko. Z zamkniętymi oczami układam jego nogi i zakrywam kołdrą. 

-Dlaczego nigdy na mnie nie patrzysz? - Ignoruję jego pytanie i idę do pokoju obok i przynoszę olejek do masażu. 

-Muszę rozmasować Ci plecy i kręgosłup. Dasz radę się sam obrócić czy Ci pomóc. 

-Chyba dam radę. - Nieporadnie to robi ale czekam cierpliwie by nie czuł się jeszcze bardziej niezaradny. Siadam obok i układam pościel na jego nadal nagim tyłku by odkryć jego plecy. Masuję go najpierw delikatnymi ruchami i widzę jak na każdy mój ruch się spina. Może nie tylko ja muszę się przyzwyczaić do dotyku, Od początku byłam świadoma, że ma odrazę do swojego ciała i nie powiem nie jest przyjemnie na to patrzeć. Pewnie wielu ludziom nawet nie śni się po nocach taki koszmar jaki on ma na co dzień. 

Wiem jak blizny potrafią przypominać człowiekowi o jego bólu i co najważniejsze o osobie która je zrobiła. Sama myślałam, że jeśli je zakryję swoje to magicznie o nich zapomnę ale tak się nie stało. Niestety wiem co jest pod kolorowym tuszem a jedyną pociechą jest to, że nikt inny ich nie widzi. Ludzie nie są w stanie ich dojrzeć i dalej mnie oceniać przez ich pryzmat.

Moje dłonie suną po chropowatym miejscu między jego łopatkami i palcem wyznaczam znak V na jego skórze. Nie mam pojęcia czym kierował się jego ojciec ale nie mogę pojąć co mógł zrobić takiego by dostać aż taką karę. Nasz świat ma różne prawa ale to co mu się stało pod żadne nie podlega. 

W mafii torturuje się tylko swoich jeńców od których chce się uzyskać informacje i na ogól i oni nie przeżywają. Każdy zdrajca ginie w męczarniach ale i tak w końcu wydaje ostatnie tchnienie. Głos Dominika przyciąga moją uwagę a na jego słowa nie potrafię wyjść z szoku. 

-Gdy miałem osiemnaście lat, można powiedzieć, że lubiłem się bawić i to nie z byle kim. Powiedzmy, że ja i mój brat w tamtych czasach mieliśmy się za Bogów. Wyobraź sobie dwóch napalonych nastolatków  do tego cholernie bogatych z drogimi samochodami i jedną najważniejszą rzeczą, która chcą wszyscy. Mieliśmy władzę nad każdym w mieście. Każdy kto słyszał nazwisko Visconti kłaniał się nam bo dobrze wiedzieli kim jest moja rodzina i jak jest nasz ojciec. - Przed oczami pojawia mi się ten obraz i nie mogę zaprzeczyć jego słowom, wiem jak wygląda takie życie i choć ja go nie zaznałam to obserwowałam z daleka synów mojej macochy. - Pewnej nocy w klubie spotkałem dziewczynę, śliczną seksowną i w moim wieku. Oczywiście pojąłem sobie za cel uwieść ja, jednak gdy okazało się, że nie wie kim jestem to wręcz byłem zachwycony i zmieniłem swoje podejście do tej znajomości. Jak każdy chciałem się zakochać i nieć tą jedyną przy boku. Chciałem by kochała mnie a nie moją pozycję i pieniądze. Wiem głupie podejście nastolatka ale jak pewnie zdajesz sobie sprawę to w naszym świecie dorasta się szybciej. W tamtym momencie podobał mi się fakt, że mogę być dla niej tym jedynym i może to nie była miłość może nawet nie zauroczenie, sam wtedy nie wiedziałem co nas łączy ale spotykaliśmy się przez ponad dwa miesiące w każdej możliwej chwili. Nie zawsze było łatwo ukryć ją przed ojcem i bratem, bo ten drugi był cholernie wyczulony na moim punkcie. Tego dnia powiedziała mi, że musi uciec i mnie zostawić. Byłem wkurwiony i zmusiłem ją by powiedziała dlaczego to robi. Jednak było za późno i do mojego apartamentu wkroczył mój ojciec ze swoimi ludźmi a za nimi ojciec Claudii. Skamieniałem bo wiedziałem kim on jest i dopiero do mnie dotarło co się dzieje. Claudia wiedziała kim jestem a ja dałem się nabrać i choć jakaś część mogła ją w tamtej chwili kochać to druga ją nienawidziła. Ludzie jej ojca mnie skatowali do nieprzytomności za obrażenie jego córki i jego przyszłego zięcia a mój ojciec stał z boku i się na to wszystko przyglądał. Sam czułem się jakbym stał tam razem z nim i nic nie mógł zrobić. Gdy odzyskałem przytomność byłem zamknięty w piwnicy a obok mnie siedział zmarnowany Arturo. On opowiedział mi wszystko co wie. Claudia wykorzystała mnie by uciec od niechcianego małżeństwa i zaplanowała sobie rozkochanie mnie do takiego stopnia, że wstawię się za nią i będę o nią walczył z jej przyszłym mężem no i oczywiście z moją pozycją jej ojciec powinien zmienić zdanie. Oczywiście jak się okazało nawet specjalnie zaszła w ciążę i tego felernego dnia chciała mi o niej powiedzieć i tym, że musimy uciec razem albo stawić temu czoła dla dobra naszej miłości i dziecka w jej łonie. Po tych informacjach podobno ojciec zabił ją tej nocy i to samo miał uczynić mój bym poniósł karę za zdradę jakiej się oboje dopuściliśmy. Pewnie tak by się stało ale mój ojciec był chorym psychopatom i wymyślił sobie bym cierpiał tyle dni ile postanowiliśmy zdradzać nasze rodziny. Każdego dnia byłem bity i katowany zawsze na zakończenie przychodził on i rwał ze mnie skórę na żywca a na koniec przecinał swoim ulubionym nożem skórę na klatce piersiowej by oznaczyć ile dni minęło. - Teraz w mojej głowie pojawia się obraz jego torsu i tego co się na nim znajduje, nigdy nie policzyłam nacięć na nim ale też nie mogę powiedzieć, że nie zastanawiałam się nad tym. -  Dokładnie jest ich siedemdziesiąt trzy. - mówi beznamiętnie odpowiadając na moje niezadane pytanie. - Żebym przeżył ktoś co jakiś czas łatał mi rany i doprowadzał to porządku bym dalej mógł ponosić swoją karę. Wiedziałem, że jestem winny i niewinny w jednym czasie. Jednak każdego kolejnego dnia w mojej głowie formowała się wściekłość, której nie potrafiłem się pozbyć. Była jak płomień palący się pod moją skórą ale brakowało mi sił by mógł wybuchnąć. I po cholernych siedemdziesięciu trzech dniach mój ojciec oznajmił mojej matce że jej syn zakończy swoją i jej męczarnie i w końcu zginie. Czym przeraził ją doszczętnie bo nadal wierzyła w niego i jego miłość do swoich dzieci. Jak się okazało nie wiedziała nic o tym co mi robił więc nie przerwała tego wcześniej, ona i Arturo myśleli, że ojciec zamknął mnie w jakimś odludnym miejscu, bym tam odseparowany od wszystkich przyjął swoją karę. Tego dnia moja matka wybrała mnie i wykorzystała swoje prawo. Nie wiem jak jest u was ale w naszej rodzinie istnieje coś w rodzaju ułaskawienie przez żonę Bossa ale może ona zrobić to tylko raz za swojego żywotu więc musi wykorzystać to mądrze by nie żałować swojej decyzji bo nie będzie jej dane mieć drugiej szansy. Mój ojciec nie chciał się zgodzić więc sama zebrała całą rodzinę i obwieściła publicznie swoją decyzję by uratować swoje dziecko. Ojciec nie mógł podważyć jej zdania przy wszystkich i obiecał przyprowadzić mnie żywego ostatniego dnia kary. Do dziś pamiętam jego słowa gdy wszedł do mojej piwnicy ostatni raz "Matka cię uratowała ale sprawię, że już nigdy w życiu nie zapomnisz kim jesteś i z jakiej rodziny pochodzisz." -Wypalił mi gorącymi prętami V na plecach bym pamiętał wszystko co mnie spotkało choć jestem pewny, że nigdy nie zapomniałbym i bez tego. 

Ucichł a moje serce waliło a łzy płynęły po moich policzkach. Czułam się bezradna bo nie potrafiłam ich zatrzymać. Dominik obrócił się do mnie i pociągnął w swoje ramiona a ja bez żadnego sprzeciwu wtuliłam się w jego tors. Naznaczony siedemdziesiąt trzema nacięciami. Jest tak silnym człowiekiem i do tego nadal jest dobry choć tak wiele zła go spotkało.

-Nie płacz kwiatuszku, nie chciałem byś roniła łzy przeze mnie.

-Te łzy nie są przez Ciebie są dla Ciebie. - Po moich słowach dalej mnie tulił, całował i uspokajał dopóki łzy nie przestały lecieć a oddech się nie wyrównał. To w tym momencie uświadomiłam sobie tak ważną rzecz. Kochałam tego winnego a zarazem niewinnego mężczyznę. - Kocham Cię. - wyszeptałam w jego tors po czym zasnęłam choć nadal nie wiedziałam czy on mnie słyszał. 

No hej, wiem miałam być wcześniej ale laptop mi padł. Nie jest długo ale mam nadzieję, że zawartość treści wam to wynagrodzi. Piszcie co myślicie. Do następnego KK. 

Będziesz moja!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz