Wrzeszcząca Chata
Serce biło jak oszalałe, słony, lejący się pot z czoła, boleśnie wlewał się do ran na całym ciele. Ręka, w której trzymał różdżkę powoli drętwiała od silnego, jakby panicznego uścisku na trzonie. Czuł strach, przerażenie, czas uciekał. Biegł, ile sił w nogach przez błonia, po drodze odpierając ataki Śmierciożerców, próbując nie dostać żadną klątwą broniąc się, niemalże na pamięć wyuczonym ruchem nadgarstka. Drętwota, Bombarda, Orbis, Expelliarmus i tak w kółko...
Dookoła słyszał krzyki, szelest szat, płacz, jęki, huk przewracanych mebli czy bombardowanych wież, ścian. Przed oczami co chwilę migały mu kolorowe strumienie zaklęć, od szkarłatnego po złoty. Bitwa trwała w najlepsze. Dotarł w końcu do Stróżówki, jednego z głównych wejść do Hogwartu, łączącego Kamienny Krąg z Drewnianym Mostem. Dziękował w duchu, że nie kręciło się tutaj zbyt wiele osób, musiał chwilę odetchnąć. Oparł się o kamienną ścianę i z trudem próbował łapać powietrze, jednocześnie panicznie rozglądając się dookoła, aby nie dostać żadną klątwą przez nieuwagę. Jego blond włosy, całe w nieładzie i rozczochrane, przez kurz, błoto czy pył zaczęły bardziej przypominać kolor miedzi, brązu. Jasna na co dzień cera została przykryta grubą warstwą brudu oraz zaschniętej krwi z wielu ran ciągnących się od czoła, aż po szyję. W szarych, podkrążonych ze zmęczenia oczach, błyszczało przerażenie, na opuchniętej twarzy malowało się ogromne wyczerpanie. Kształtne, sine usta miał popękane i spierzchnięte, na białych zębach odznaczały się ślady szkarłatnej krwi. Złoty surdut, również pokryty plamami krwi i błota, był roztargany na dole szaty, cały wymięty i w nieładzie a przy szyi brakowało kilku guzików co odkrywało kawałek klatki piersiowej, pokrytej bliznami. Mankiety podwinięte do łokci ukazywały poranione, aczkolwiek lekko umięśnione, brudne ręce. Z końca różdżki, którą trzymał w lewej dłoni, kapała na posadzkę krew z rany przy żyle w zgięciu łokcia. Wymacał fiolkę w prawej kieszeni dla upewnienia, czy na pewno tam jest, po czym wziął ostatnich kilka głębszych wdechów, zacisnął mocniej różdżkę w dłoni i pomknął w kierunku Wrzeszczącej Chaty.
Kroczył bezszelestnie, wiedział, że wszyscy, którzy powinni, musieli się tutaj znajdować. Nie pomylił się. Ukrył się na dolnej kondygnacji, aby nie zdradzić swojej obecności. Nieduża dziura w podłodze na piętrze wyżej sprawiała, że doskonale słyszał, co się działo u góry. Zdążył. Usłyszał trzask teleportacji a chwilę później kroki i urywany oddech.
- Weź je... do myślodsiewni... - wymamrotał urywany głos Snape'a. - Spójrz na mnie...*
Złota Trójka przez moment patrzyła na Snape'a, najdłużej Harry, który klęczał przy jego ciele, wpatrywał się niepewnie w czarne tęczówki profesora i zbierał wspomnienia do fiolki. Cała trójka sprawiała jednak wrażenie, jakby nie do końca rozumieli co się właściwie dzieje. Po kilku chwilach pośpiesznie opuścili Wrzeszczącą Chatę.
Mężczyzna ukryty na dole, upewniwszy się, że tamci odeszli, podbiegł do Snape'a i machnięciem różdżki uleczył jego ranę na szyi. Nie stanowiła ona żadnego problemu. Rozchylił mu wargi i wlał zawartość pilnie strzeżonej fiolki do ust. Podwinął mu rękaw surduta aż do łokcia, by naciąć skórę na żyle, to samo uczynił na sobie, po czym szepcząc inkantacje przetoczył mu krew. Po chwili zmieniła się ze szkarłatnego, gęstego płynu w jasną poświatę, która sprawiała wrażenie, jakby łączyła ich ciała w dziwny, magiczny sposób. Mężczyzna syknął z bólu, z nosa popłynęła mu gęsta struga krwi, a skroń na czole zaczęła uporczywie pulsować. Zacisnął zęby na dolnej wardze tak mocno, że poczuł w gardle metaliczny smak, oczy przez piekący, palący ból zaciśnięte miał tak mocno, że przypominały dwie szparki a nad ich dwójką buchnął złoty płomień. Mężczyzna warknął gardłowo, po czym krzyknął rozpościerając ręce i wyginając plecy w łuk, a ciało Snape'a uniosło się lekko nad ziemią i przez chwilę otaczała go biała powłoka. Mężczyzna wstał i szepcząc zaklęcia, otoczył kilkukrotnie ciało unoszącego się Mistrza.
Machnięciem różdżki wyczarował świecę, na której knot wylał ostatnie krople eliksiru z fiolki, po czym podpalił ją, a jej płomieniem zataczał kółka po ranie na szyi Snape'a. Powtarzał tę czynność aż do spalenia się całej świeczki, a resztki wosku wylał na ranę. Następnie wyszeptał kilka końcowych inkantacji, a ciało Mistrza opadło swobodnie na drewnianą posadzkę, po czym usłyszał, jak jego nos zaświszczał kilkukrotnie od łapania oddechu. Mężczyzna, opierając się o ścianę opadł na ziemię, ciężko dysząc i krwawiąc. Popatrzył na Snape'a, a jego usta wygięły się w niewielkim uśmiechu widząc, jak unosi się jego klatka piersiowa.
Udało się - pomyślał i z trudem łapiąc powietrze złapał się za głowę, która nieznośnie pulsowała z bólu i nadmiaru adrenaliny. Pozwolił sobie, aby chwilę odpocząć, jednak był wciąż zbyt słaby na aportację, a stan Snape'a kategorycznie na to nie pozwalał. Któryś z nich mógłby się rozszczepić, nie mógł tak ryzykować. Rzucił więc na ich dwójkę zaklęcie niewidzialności, a na Snape'a dodatkowo Mobilicorpus, aby mógł lewitować za sobą jego ciało bez używania siły. Zebrał w sobie resztki siły i determinacji i zdecydowanym krokiem opuścił Wrzeszczącą Chatę, by czym prędzej uciec poza mury Hogwartu.
Starał się nie rzucać w oczy i wybierać dróżki najmniej zaludnione, mimo zaklęcia nadal miał wrażenie, jakby wszyscy go widzieli i za każdym razem, gdy widział lecącą w ich stronę klątwę, padał na ziemię razem ze swoim towarzyszem. Nagle uklęknął ze strachu, słysząc głos Czarnego Pana wzywającego Harry'ego Pottera do Zakazanego Lasu. Wiedział, że to ich jedyna szansa na ucieczkę. Nie mógł zmarnować tej niewątpliwej chwili nieuwagi Śmierciożerców, jak i reszty czarodziejów, którzy skupili się na wyczekiwaniu kto powróci żywy z Zakazanego Lasu, gdzie wszystko miało się rozstrzygnąć.
___________________________________
Dzień dobry,
Krótko ale treściwie, nie chciałam od razu zdradzać zbyt dużo szczegółów.
*INSPIROWANE JK Rowling - "Harry Potter" - Tom 7
Linki, które Wam wrzuciłam to piosenki, które polecam sobie puścić dla nabrania klimatu ;)
Wszelkie komentarze mile widziane.
PS. Tak, mam problemy z wszelką składnią, ortografią czy interpunkcją, proszę być łagodnym, piszę dla zabawy oraz aby rozwijać swoją kreatywność :).
CZYTASZ
Proces
FanfictionPo wojnie Złota Trójka staje w obliczu nowych wyzwań oraz istotnych dla ich dorosłego życia decyzji. Będą musieli odnaleźć się w na pozór bezpiecznej rzeczywistości oraz wybrać, w którą stronę pójdzie każde z nich. Severus Snape w tajemniczych okol...