Zmęczenie spowodowane podróżą uderzyło we mnie w momencie, w którym przekroczyłam próg domu. Na darmo łudziłam się, że zostanę przywitana, gdyż rodziców nigdy nie było w domu. Dosłownie NIGDY. Powolnym krokiem weszłam na piętro niosąc ze sobą tylko bagaż podręczny. Otworzyłam go w celu wyjęcia ładowarki do telefonu i zamarłam w miejscu. Nie było go tam. Mój notatnik zaginął. Przestraszona zbiegłam na dół w celu przeszukania reszty walizek.