28: nawet jeśli biegnę, nie mogę uciec

1 1 1
                                    

W ostatniej chwili udaje mu się powstrzymać cios Simone. Chwyta ją za nadgarstek, zatrzymując ją w miejscu.

– Jeszcze raz – mówi Beau i ją puszcza.

Dziewczyna odsuwa się na kilka kroków, rozciąga się i rzuca Beau wyzywające spojrzenie. Gotowy na kolejną rundę? Przy niej zawsze jest gotowy, na wszystko.

Stoją na środku jednej z sal gimnastycznych, ubrani w stroje sportowe, odsłaniające znacznie więcej, niż było akceptowalne przez regulamin Akademii. Ale nie ma tam nikogo poza nimi, kto mógłby im przerwać.

– Kim my jesteśmy w naszej grupie? – pyta Simone, unosząc nogę z gracją i zamachując się nią na Beau.

Robi unik. Stopa Simone przecina powietrze trzy centymetry od jego szyi.

– O czym ty mówisz? Jak ostatnio sprawdzałem, ty byłaś Simone Blanchett, a ja Beau Édouardem. Coś się zmieniło? Czy coś przegapiłem?

– Pris przewodzi klubem debat, Dre jest kapitanem Łasic, a oboje są przewodniczącymi. Evan jest filmowym geniuszem i zaraz zgarnie Oscara. Nie wspominając o tych jego drewnianych rzeźbach. Widziałeś je? – Simone się prostuje. Oboje widzieli kolekcję Evana i dobrze wiedzieli, że ma talent. – A Lance mógłby zostać drugim Guyem Fierim, gdyby się postarał! A my? Na co im my? Czasem zastanawiam się, co ja przy was jeszcze robię.

Beau chwyta ją za ramiona, a ona go odpycha i, zanim Beau rejestruje, co się dzieje, Simone przewraca go na leżący na podłodze cienki materac.

Boli bardziej, niż chciałby przyznać, ale stara się tego po sobie nie pokazać. To nie jest dobra chwila na słabość.

Nie może jej przecież powiedzieć, że sam ciągle zastanawia się, co z nimi robi. I co zrobi, jeśli straci którekolwiek z nich. Kim jest bez nich? Beztalenciem, który potrafi jedynie wszystko komplikować?

– Si, stara, jesteś naszą komputerową czempionką. – Wciąż leży na materacu, a Simone patrzy na niego z góry, z rękami opartymi na biodrach. – Masz też zadatki na zostanie influencerką. Te kolorowe włosy i makijaże? Może w Calvery ich nie chcą, ale świat dla nich umrze.

– Spadaj. Ty jesteś dobry we wszystkim.

Wzdycha i podnosi się do siadu.

Ona nie ma o niczym pojęcia. Gdyby tylko wiedziała, co siedzi w jego głowie, od razu zmieniłaby zdanie. Tylko że on jej tego nie powie, bo jest pieprzonym tchórzem i woli, żeby ludzie myśleli, że się do czegoś nadaje, nawet jeśli to tylko pozory.

Nie daj po sobie poznać, że w siebie wątpisz – to od wielu lat było jego mottem, jednak im dłużej podejmował według niego decyzje, tym bliższy czuł się stracenia wszystkiego, na co tak długo pracował.

– Co mi z bycia trochę dobrym we wszystkim, jeśli nie jestem szczególnie dobry w jednej konkretnej rzeczy? Czy nie byłoby wtedy łatwiej? Gdybym wiedział, w co powinienem włożyć ręce, żeby nie tracić niepotrzebnie czasu na coś, do czego mogą znaleźć kogoś odpowiedniejszego.

– Myślałeś kiedyś o zostaniu utrzymankiem? Żigolakiem? Chłopcem do towarzystwa?

Nie może powiedzieć, że tego nie rozważał, ale do takiej pracy dochodziły pewne... obowiązki, które mu nie odpowiadały.

– Tak, myślę, że byłbym świetnym żigolakiem. Dzięki za sugestię – odpowiada sarkastycznie Beau.

Simone wyciąga do niego dłoń, a on ją chwyta i pozwala jej pomóc sobie wstać.

Tainted PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz