5: teraz biegnę i nie mogę się zatrzymać

8 1 1
                                    

Beau nigdy nie przeszkadzało to, jak wygląda.

Zdaje sobie jednak sprawę, że może na to wpływać wiele czynników: mniejsze oczekiwania od mężczyzn, ciotki od urodzenia nazywające go przystojnym młodym mężczyzną, ale także możliwość zmiany którejkolwiek części jego wyglądu zewnętrznego, kiedy tylko najdzie go na to ochota.

Dla osoby, która już i tak wygląda dobrze, stanie przed lustrami w luksusowych butikach równa się ze wstąpieniem w grono zawodowych modeli.

Lustro jest wyższe niż on sam. Nawet gdyby Pris stanęła mu na ramionach, wciąż będzie ono wyższe od ich dwójki, a nie sięga nawet sufitu butiku.

Garnitur, który ma na sobie kosztuje więcej, niż zarabiają pracownicy tego miejsca. Ale pieniądze nie są problemem. Szczególnie, że butik należy do mam Pris, a ona ma go po nich przejąć od razu po ukończeniu Akademii.

Poprawia kołnierz srebrnej żakardowej marynarki. Nikt nie chce tego głośno przyznać, ale wszystkie wpatrujące się w niego osoby zdają się myśleć o tym samym – wygląda w niej bardziej jak mężczyzna przeżywający kryzys wieku średniego niż jak młody chłopak, idący na imprezę zarezerwowaną jedynie dla (nastoletnich) grubych ryb.

– Wyglądam jak Austin Powers – mówi, załamując ręce. – I to nie w dobrym tego słowa znaczeniu.

Stojąca obok Pris przekrzywia głowę.

– Czy dobre istnieje?

– W jednej części była Beyonce. Beyonce nie pokazuje się dla byle kogo. W Homecoming była taka jedna scena...

– Zdejmij to, znajdę ci lepszą – przerywa mu szybko, chcąc uniknąć wysłuchiwania nie wiadomo jak długiej historii.

Z doświadczenia wie, że nie warto kłócić się z Pris. Nie było kłótni, której by nie wygrała. Beau słyszał ją w akcji wiele razy i to nie tylko w klubie debat, ale też w środku nocy, kiedy postanowił pójść do kuchni, żeby napić się wody, a ona i Lance mieli problem z zadecydowaniem kto powinien spać po której stronie nowego łóżka.

Beau cieszy się, że nie jest w związku.

Oddaje jej marynarkę, a ona kieruje się do najbliższego wieszaka z marynarkami, który – może się założyć – nie stał tam jeszcze pięć minut wcześniej. Któryś z pracowników musiał go przywieźć. Kółka bezdźwięcznie poruszają się po śnieżnobiałych płytkach.

Rzadko kiedy kupuje dla siebie ubrania. Zwykle zleca komuś zrobienie tego za niego, podając mu jedynie swoje wymiary. Przynajmniej nie musi wtedy sterczeć godzinami przed lustrem i słuchać oceniających komentarzy Pris.

– Przymierz tę – odzywa się Pris, wyrywając go z zamyślenia. Trzyma w dłoniach białą marynarkę z precyzyjnie wyszytymi na niej jasnofioletowymi kwiatami. – Będzie idealna na bal.

Bal. Coroczna tradycja Akademii.

Bal w Calvery jest traktowany poważniej niż większość rozdań nagród. Zwykle odbywa się w listopadzie lub grudniu, dzięki czemu udaje im się już od dwudziestu lat sukcesywnie co roku organizować go podczas ulewy albo zamieci śnieżnej. Beau sukcesywnie co roku zapomina, że będzie musiał (znowu) przez to przechodzić.

Zakłada nową marynarkę z pewnym sceptycyzmem. Gdy Pris ją trzymała, wyglądała jak coś, co założyłby na siebie komik, którego większość żartów składa się z wyzywania swojej żony. Nienawidzę mojej żony, bo to taka suka, no patrzcie, co kazała mi na siebie włożyć. A na nim? Wymaga kilku poprawek. Okazuje się zbyt obcisła ramionach, ale poza tym wygląda idealnie.

Tainted PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz