23: muszę się stąd wyrwać

3 1 1
                                    

Każdy dzień w Akademii wygląda podobnie. Uczniowie każdego dnia powtarzają te same zajęcia, chodzą do tych samych klubów i trenują te same sporty. O tych samych godzinach jedzą posiłki, narzekają na tych samych profesorów, idą do swoich pokoi o tych samych porach. Po kilku latach robi się to nudne.

Nawet treningi hokeja stają się coraz bardziej monotonne. Na ostatnim jeden z pierwszaków stracił zęba i musiał zostać szybko zabrany na wymianę, żeby nie przynieść rodzinie zbyt wielkiego wstydu swoim wyglądem.

Odkąd tylko wrócili z przymiarek do Akademii, Beau cały czas jest tak zajęty, że nie ma ani chwili, by załatwić sprawy z Lance'em, a tym bardziej, żeby samemu odpocząć chociaż przez pięć minut. Ciągle ktoś go potrzebuje – jak nie losowe osoby na korytarzach, to profesorowie. A on nie potrafi powiedzieć im "nie". Co, jeśli zaczną inaczej na niego patrzeć, jak im odmówi? Jeśli ludzie się od niego odwrócą i też zaczną mu odmawiać?

Zaczęło się od tego, że Amy zaproponowała mu, że poda mu listę potencjalnych kandydatów na miejsce Trenta, jeśli użyje swojej magii do przekonania jednej z uczennic, by poprosiła swojego ojca do odwiedzenia jej w Akademii. Trzydziestosiedmioletni, bajecznie bogaty, Trynidadczyk z gęstą czarną brodą wpadł młodej kobiecie w oko, a ona nie planowała łatwo się poddać.

Później córka owego mężczyzny chciała, by Beau zdobył dla niej odpowiedzi nadchodzącego testu z termodynamiki, więc kolejne pół godziny spędził szukając kogoś z klasy wyżej niż dziewczyna, kto przerabiał te same tematy i miał spisane odpowiedzi do testów, które rzadko kiedy się zmieniały. Nauczyciele fizyki a Akademii są nieprzyzwoicie leniwi, chociaż wie o tym zaledwie garstka osób.

Gdy wszystko pozałatwiał, okazało się, że Pris pilne potrzebowała pomocy z przenoszeniem pierwszych kartonów z dekoracjami na bal. Od razu pobiegł, by jej pomóc. Był tam również Dre. Chłopacy razem nosili zadziwiająco ciężkie kartony, a Pris zajęła się przeglądaniem ich zawartości i odhaczaniem z długiej listy tego, co do nich przybyło. Kiedy skończyli, wciąż brakowało co najmniej połowy zamówionych rzeczy, między innymi podkreślonej na liście czerwonym markerem szklanej kuli dyskotekowej.

Teraz on, Pris i Simone pomagają Evanowi w nakręceniu jednej z ostatnich scen do jego filmu. Zaskakująco dobrze sprawdzają się w roli statystów. Stoją na samym końcu ogrodów – tam, gdzie prawie nikt nie chodzi, bo nie ma tam niczego oprócz kilku krzaków – i nagrywają w całkowitej ciszy. Beau ma szczerą nadzieję, że nikt im nie postanowi przeszkodzić i zmusić ich do powtórzenia ujęcia. Nie ma na to czasu.

Nie pokazuje po sobie rozdrażnienia, chociaż i tak nie byłoby tego widać na nagraniu.

Evan stoi za kamerą ustawioną na wysokim statywie. Beau jest odwrócony do niego plecami, w ujęciu widać jedynie tył jego głowy i kawałek ramion. Po bokach, nad jego ramionami, w oddali można dostrzec sylwetki Simone i Pris udających, że się kłócą, tak naprawdę nie wydając z siebie żadnych dźwięków. Tylko poruszają ustami, robią na siebie groźne miny i gwałtownie gestykulują. Beau stara się nie śmiać.

– Czemu musieliśmy być cicho? – pyta Beau, kiedy Evan sprząta swój sprzęt. – Nie wystarczyłoby usunąć potem dźwięku?

– Jaka byłaby w tym zabawa?

Beau milknie, zszokowany. Mruga kilka razy, jakby to miało pomóc mu w przeanalizowaniu słów przyjaciela.

Zabawa.

Evan robił to dla zabawy. Rzucał im kłody pod nogi, żeby móc trochę się pośmiać. Co za...

– Kutas.

Evan jest nieporuszony. Jak zwykle.

– Wyglądasz kretyńsko – mówi, biorąc statyw pod pachę. Beau rozważa, czy mu pomóc, ale decyduje się tego nie robić. – Nie tylko ty lubisz się bawić, Beau.

Tainted PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz