32: słodkie sny o ostrokrzewie

1 1 1
                                    

Boże Narodzenie nadeszło szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Mimo że drzewa dopiero zaczęły gubić liście, a kalendarz wskazywał, że jest październik, to Dre i wszyscy zaproszeni na spotkanie goście odpalają świąteczne piosenki i wyciągają z szaf grube swetry.

Pris siedzi na ramionach Beau, stojącego przed wysokim regałem z książkami. Dziewczyna próbuje dosięgnąć jednej z książek ułożonych na najwyższej półce, ponieważ na jej grzbiecie zauważyła rysunek płatka śniegu.

Dłonie Beau są mocno zaciśnięte wokół jej kostek. Jest przygotowany, żeby ją ustabilizować lub złapać, jeśli coś pójdzie nie tak. Jej biała, puchata spódnica, przypominająca krzyżówkę bezy z yeti, ani trochę nie ułatwia mu tego zadania.

- Masz ją? - pyta Beau.

- Jeszcze... kawałek.

- Jeśli nie chcesz, żebym zrzucił cię na podłogę, to radziłbym ci się pospieszyć.

Pris chichocze.

- Ja już dopilnuję, żebym wylądowała na tobie.

- Tylko nie siadaj mi na twarzy, bo nie wiem, jak wytłumaczę się z tego przed Lance'em.

Beau przechyla się lekko na bok, zmuszając Pris do chwycenia się półki i zaciśnięcia mocniej nóg wokół szyi chłopaka.

Sekundę potem o jego nos odbija się grubo oprawiona książka, a jemu ledwo udaje się nie zrzucić z siebie Pris. Książka ląduje na podłodze z głośnym hukiem, a Beau gryzie się mocno w język i jest niemal pewien, że zaraz cała jego twarz będzie we krwi.

Puszcza jedną dłonią Pris i przykłada ją sobie do nosa, ale nie czuje niczego pod palcami. Na szczęście nie krwawi. Zaraz mają dołączyć do nich Logan i Bailey. Gdyby zobaczyli go we krwi, bo uderzyła go spadająca książka, to już nigdy nie udałoby mu się po tym uratować swojej reputacji.

Pozwala Pris zejść ze swoich ramion. Dziewczyna pochyla się, podnosi książkę i zaczyna obracać ją w dłoniach.

- "Królowa śniegu" - czyta głośno Pris. - Spodziewałam się egzotyczniejszego egzemplarza.

- To wszystko dla jakiejś pospolitej bajki? Ale jestem rozczarowany.

- Przynajmniej nie zepsułeś sobie stroju. Skąd to wytrzasnąłeś? - pyta dziewczyna z podziwem, poprawiając kołnierzyk jego koszuli.

Beau zerka na swoje odbicie w jednym z lustr w pokoju stowarzyszenia. Wyraziście czerwony frak ze złotymi zdobieniami, obcisłe w niekomfortowych miejscach białe spodnie, i granatowe buty tworzyły razem niemożliwy do nierozpoznania kostium Dziadka do Orzechów.

- Miałem go już od dawna. Myślisz, że nie spodziewałem się, że Dre wybierze temat świąt, jak tylko dostanie na to szansę? Przecież on najchętniej zamieszkałby na Arktyce, żeby przez cały rok mieć śnieg i udawać, że każdy dzień jest świętami.

Śmiech Pris jest głośny i serdeczny. Odkłada książkę na stojący na środku stolik, obok wielu butelek alkoholu, po które Beau musiał się wymknąć. Miał do wyboru to albo złożenie zamówienia u Willa, do czego bez zastanowienia posunąłby się Lance, ale Beau nie chciał widywać tego chłopaka częściej niż było to absolutnie konieczne.

W pomieszczeniu nie ma nikogo oprócz niego i Pris. Za kilka minut powinna pojawić się reszta.

Beau nie odrywa wzroku od zastawionego stolika.

- Będziemy musieli urządzić porządną imprezę, kiedy Lance wydobrzeje, żeby odpłacić mu za całą zabawę, którą będziemy mieć bez niego.

Tainted PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz