36: staram się

2 1 1
                                    

Nie spodziewał się, że kiedykolwiek wszyscy razem przejdą przez sekretny tunel. Tym bardziej nie spodziewał się, że zrobią to, by odwiedzić Lance'a w szpitalu.

Pris jako pierwsza dowiedziała się, że się obudził. Jednak to nie Lance ją o tym poinformował. Jeszcze nie zezwolono mu na dostęp do telefonu. Poprosił więc jedną z pielęgniarek, żeby poinformowała dziewczynę o jego stanie.

Od razu zdecydowali, że jak najszybciej muszą się z nim spotkać. Chłopacy i Simone popędzili do szatni, żeby się przebrać. Części strojów latały w powietrzu. Inni członkowie drużyny patrzeli na nich, jakby byli z innej planety.

Beau poprowadził ich do sali od angielskiego, która na szczęście była pusta. Spotkali się jednak z wieloma ciekawskimi spojrzeniami, kiedy całą grupą pędzili po zajęciach do sali lekcyjnej.

Pris przez prawie całą drogę irytowała się, że była jedyną, która nie wiedziała o tym przejściu. Przestała robić Beau wyrzuty dopiero wtedy, kiedy zagroził, że jej nie zabierze.

Do szpitala zawiózł ich Evan. Dre siedział obok niego i podawał mu wskazówki, jak najszybciej dojechać do szpitala. Beau był ściśnięty między dziewczynami z tyłu, co dla wielu mogło być scenariuszem marzeń, ale w jego przypadku oznaczało słuchanie ich spanikowanych głosów przez piętnaście minut, które zdawały się trwać w nieskończoność.

Beau czuje się, jakby wstrzymywał oddech przez całą jazdę. Wypuszcza powietrze z ust, kiedy Evan parkuje pod szpitalem.

Kręci mu się w głowie. Wszystko dzieje się tak szybko, że ma wrażenie, że siedzi na karuzeli, która z każdą sekundą kręci się coraz szybciej, a on nie ma możliwości zejścia z niej.

– W którym pokoju jest Lance Blackmoon? – pyta Pris siedzącej przy recepcji pielęgniarki. – Chcemy go odwiedzić.

Muszą wypełnić kilka formalności, zanim zostają wpuszczeni dalej. Kobieta podaje im numer sali, w której leży ich przyjaciel.

Pokój Lance'a znajduje się na końcu korytarza na piątym piętrze. Pris puka do drzwi, po czym lekko je uchyla i wchodzi do środka. Reszta spogląda po sobie. Nie ruszają się z miejsca.

– Dajmy im chwilę dla siebie – mówi Simone.

Szybko dobiegają ich krzyki zdenerwowanej Pris, która wypomina Lance'owi wszystko, przez co musiała z jego winy przejść.

Beau opiera się o parapet i krzyżuje ramiona na piersi. Decyduje, że pójdzie jako ostatni. Jeszcze nie jest pewien, co powie Lance'owi. Tęskniłem za tobą? Nie zrobiłeś nic złego? To moja wina? Nie. Żadne z tych nie przejdzie mu przez usta.

Czy powinien zapytać się, czy kody w jego książce mają jakieś znaczenie? To równałoby się z przyznaniem do winy, że buszował w jego pokoju pod jego nieobecność.

Wchodzą do środka pojedynczo. Po Pris idzie Dre, Simone, a potem Evan. On jest tam najkrócej. Beau wyobraża sobie, że nie miał nic miłego do powiedzenia Lance'owi i nie winiłby go, gdyby okazało się to prawdą.

Wreszcie nadchodzi jego kolej.

Wchodzi do środka.

Rolety w sali są w połowie zasłonięte, do środka wpada niewiele światła. Jest tam tylko łóżko, na którym leży Lance, a wokół niego kilka sprzętów medycznych i dwa krzesła.

Beau nie może oderwać wzroku od Lance'a. W ciągu tych kilku tygodni zmienił się nie do poznania. Wygląda okropnie, zupełnie jakby na kościotrupa narzucono cienką warstwę skóry i dodano watę, imitującą mięśnie. Ani trochę nie przypominał osoby, razem z którą Beau spędził wakacje. Tamten chłopak wyglądał, jakby zdrowo jadał i spędzał większość czasu na uprawianiu sportu. Natomiast ten sprawiał wrażenie, że rozpadnie się w pył, jeśli tylko za mocno się go dotknie.

Tainted PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz