Budzi go walenie do drzwi, tak zaskakujące, że Beau niemalże ląduje na podłodze. Szybko chwyta się drugiego końca łóżka i, w ostatniej chwili, udaje mu się powstrzymać upadek.
Sprawdza godzinę w telefonie. Piąta rano. Czeka na niego także dziesięć nieodebranych telefonów, dwadzieścia trzy nowe wiadomości i niezliczona ilość maili.
Huczenie się nasila.
Beau nie chce otwierać drzwi. Nie chce sprawdzać, co się stało. Domyśla się, że nie mogło być to nic dobrego. Czy Quinton dowiedziała się, że ukradł jej kolczyki? Czy Hammond...?
Wstaje i powoli podchodzi do drzwi, wyobrażając sobie przy tym każdy możliwy scenariusz. Większość z nich kończy się na zostaniu pobitym przez grupę wkurzonych mięśniaków.
Patrzy w dół i nagle uświadamia sobie, że ma na sobie jedynie bieliznę. I to nawet nie seksowną bieliznę, tylko stare szorty w brokatowe ananasy, które postanowił kiedyś kupić po pijaku, wracając przez miasto z imprezy.
Przekręca klucz w drzwiach. Mniej niż sekundę później do jego pokoju wpada okryta czarnym szlafrokiem Simone. Jej włosy są tak nieokrzesane, że Beau jest pewien, że, tak samo jak on, niedawno musiała wstać z łóżka. Dopiero po chwili zauważa, że oczy dziewczyny są zaczerwienione i opuchnięte, a po policzku spływają jej pojedyncze łzy.
– Co zrobił? – pyta Beau i zamyka za nią drzwi. Nie musi precyzować, o kogo mu chodzi. Oboje wiedzą.
– Nie widziałeś jeszcze?
– Nie.
Oboje siadają na łóżku Beau, a on obejmuje Simone ramieniem. Dziewczyna bierze kilka głębokich oddechów, zanim wreszcie pyta:
– Czemu pozwalaliście mi umawiać się z takim chujem?
– Baliśmy się, że potajemnie weźmiecie ślub, jeśli zabronimy wam się spotykać.
– Moje życie to nie pieprzony Romeo i Julia.
– Myślałem raczej o Krwawych Godach – odpiera Beau, siląc się na uśmiech.
– Powinnam wiedzieć, co to znaczy? Twoje nawiązanie ma dla mnie zerową wartość.
– Nawet sobie nie wyobrażasz, jak uprzywilejowana jesteś. Ile bym dał, żeby nie wiedzieć... Nieważne. Nie po to tu jesteś. – Beau przechyla lekko głowę, żeby lepiej widzieć dziewczynę. – Co się stało?
Simone podciąga pod siebie kolana i obejmuje je rękami. Beau cierpliwie czeka, aż zdecyduje się mu powiedzieć, dlaczego postanowiła obudzić go o zapomnianej przez Boga godzinie. Chce ją pospieszyć i wrócić do snu, ale nie robi tego. Żadne z ich szóstki nie czerpie przyjemności z otwierania się przed ludźmi, nie ważne jak im bliskimi.
– Tydzień temu, po naszej imprezie piżamowej, napisałam do Trenta – zaczyna Simone niepewnym głosem, jakby spodziewała się, że Beau jej przerwie i nazwie ją idiotką za pisanie do swojego eks. Beau chce to zrobić, ale się powstrzymuje. – Byłam przemiła.
– Nie wątpię.
– Gwarantuję ci, że nikt nigdy nie dostał ode mnie równie uprzejmych komplementów.
Beau nie potrafi sobie wyobrazić Simone mówiącej choćby jednej miłej rzeczy o Trencie. Doskonale jednak wie, że czasem lepiej ugryźć się przy niej w język i nie ryzykować uszczypliwych komentarzy.
– I może wspomniałam, że jego akt urodzenia był listem przeprosinowym od producentów prezerwatyw – dodaje Simone ciszej, ale bez skruchy.
CZYTASZ
Tainted Prince
Teen FictionBeau to chłopak, który zawsze dostaje to, czego chce. Ma piątkę bliskich przyjaciół, interesujących się nim rodziców, chodzi do dobrej szkoły - pozornie nic nie może pójść nie tak. Na pewno nie może się to skończyć kradzieżami, szantażami i morderst...